[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ich parafii było tylko dwóch wyższych urzędników, wójt i pastor.Oprócznich dwóch lensmanów, jeden w Norum i jeden w samym Sogndal.Do Norum należałorównież Fardal, Fimreite i Kaupanger.Meisterplassen, ulokowane pośrodku, nie należało dożadnej parafii.Randar opowiadał też o Kaupanger, gdzie teraz Sunniva prawdopodobnieprzeżywa bardziej fantastyczne rzeczy, niż Maria może sobie wyobrazić.Ole miał ją zabraćdo samego pałacu, gdzie przepych i bogactwo były większe niż w jakimkolwiek innymmiejscu nad fiordem.Duży dwór, który w swoim czasie musiał przejąć wójt Gjode, wciążjeszcze był najpiękniejszy w całym dystrykcie.Otoczony wspaniałym ogrodem, ziemie nadfiordem urodzajne.Gospodarstwa przeważnie radziły sobie bardzo dobrze, w okolicachKaupanger i Sogndal nawet pszenica miała dobre warunki.A wokół rozciągały się rozległe,potężne lasy, także najlepsze w całym dystrykcie.Mieszkało tu również paru obywateli, którzy przeprowadzili się z Bergen, kilkubyłych żołnierzy z żonami, różnego rodzaju rzemieślnicy.Tutejsi szkutnicy cieszyli sięznakomitą opinią, każdej wiosny w Eidet budowano co najmniej tuzin lodzi do żeglugi powodach fiordu.Podatki nie były bardziej uciążliwe niż w innych miejscach, wprost przeciwnie, wójtnie należał do najgorszych.Nieraz pisywał w imieniu chłopów błagalne listy do króla,prosząc go o cierpliwość i wyrozumiałość, bo tu nie ma wielkiego bogactwa do zabierania.Randar barwnie opisywał wydarzenia z tingów, gdzie dwa razy do roku nieszczęśliwi ipokrzywdzeni mogli dochodzić swoich spraw.Zamilkł nagle, Maria spostrzegła, że popadł wzadumę.- Co się stało? Dlaczego nic nie mówisz? Nie popatrzył jej w oczy, choć majowa nocbyła dostatecznie jasna.Odwrócił się do ściany i powiedział cicho niemal zawstydzony:- Czy wiesz, jakie popełniliśmy przestępstwo? Maria rozumiała, co ma na myśli,dobrze znała kary za cudzołóstwo.Ale czy to jest przestępstwo? Nie, nie chciała przyjąć tegodo wiadomości.- To zależy od prawa - zaczęła wolno.- Moje prawo w każdym razie na coś takiegozezwala.Nie mam żadnych wątpliwości, że staram się być tam, gdzie jest mój dom.Czynależy niszczyć statek tylko dlatego, że szuka swojej przystani? Czy należy karać ptaki za to,że każdej wiosny uszczęśliwione wracają do domu, porzucając południowe rejony? Czymożna sądzić słońce za to, że każdego ranka wstaje i pokazuje nam swoje ciepłe oblicze?Klasnęła w dłonie, mówiła z zapałem, rozgorączkowana, Randar musiał sięuśmiechnąć na te jej pompatyczne, poetyckie porównania.Cała Maria.Wymyśliła nawet własne prawa i żąda, by oceniano ją według nich.Chwycił gestykulujące dłonie i przygarnął ją do siebie.Blisko, blisko między nimi znajdowała się tylko cieniutka tkanina.Czul jej piersi, delikatne udo wsunęło się pomiędzy jego nogi, jej ramionaobejmowały go z siłą, której nigdy nie mógł się nadziwić.- Jesteś piękna, moja ukochana - szepnął, jak gdyby ten fakt mógł usprawiedliwić ichpostępki.Nie zniosłabym.gdybym cię miała znowu utracić.Randar zacisnął oczy, skrzywił sięboleśnie na myśl, że Maria mogłaby stawać na tingu, rozebrana do naga i spływająca krwią naoczach tak zwanych porządnych ludzi.- Nie odważą się badać, co nas łączy.Dlaczego mieliby zaczynać właśnie teraz? Nigdyprzecież nie chcieli przyjąć cię do swojej społeczności, nie wpuszczają cię nawet do kościoła iwójt też cię nie uznaje.Dla nich nie istniejesz, dlaczego teraz mieliby otwierać swoje księgi iwskazywać nam, jak mamy żyć?- Dlatego, że nastały nowe czasy.Dlatego, że ostatniej zimy zagadnął mnie sarndzwonnik.Powiedział mi, że proboszcz wspomniał o mojej skromnej osobie i o tym, żenarażam duszę na potępienie.Napomknął też, że za kilka talarów złożonych w ofierze nakościół lub za inny wartościowy dar mógłby wpisać moje nazwisko do ksiąg parafialnych izapewnić w ten sposób zbawienie mojej duszy.Miało to chyba coś wspólnego z tamtąniezwykłą sprawą sądową, nieczęsto się zdarza, że uwalnia się kata tylko dlatego, iż jakieśdziecko miało widzenie, oznaczające bezpośrednią interwencję Boga!- Taak.to znak nowych czasów, tak.I co ty zrobiłeś?- Nic.Dlaczego miałbym wyrzucać moją nędzną zapłatę na wątpliwą sprawęprzyszłego zbawienia? Ono podobno nie jest do kupienia, w co pozwalam sobie wierzyć.Akiedy przyjdzie mój czas, mogę równie dobrze leżeć tu taj w zagajniku, jak i w poświęconejziemi, prawda? Spoglądał na nią ukradkiem, chciał zobaczyć, jaka będzie jej reakcja.Wiedział, że mimo wszystko Maria przyzwyczajona jest do innego sposobu myślenia.Maria zastanawiała się, widział na jej czole zmarszczki i niemal słyszał, jak pracuje jejmózg.W końcu spojrzała na niego.- Randar, rozumiem cię bardzo dobrze.Ale czy nie sądzisz.nie uważasz, że mogłobysię opłacać wyjść pastorowi na spotkanie i ukorzyć się trochę?- Dlaczego? - zapytał niewinnie, pełen napięcia zastanawiał się, czy ona myśli o tymsamym co on.Rany boskie, jak mu to powiedzieć? Wydaje się to takie.niekobiece, takiewyrachowane.- Owszem.dlatego.że ja zawsze pragnęłam mieć z tobą dziecko.Spojrzenie Randara złagodniało, chwycił Marię w ramiona, kołysał ją przez chwilę zwielką czułością.- Mario, żebyś wiedziała, jak pragnąłem usłyszeć te słowa.gdybyś wiedziała, od jakdawna o tym myślę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]