[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No więc jak, chłopiec czy dziewczynka? Co ty pleciesz? Dziś rano uważałaś go za zmarłego, więc może za szybko popadasz ze skrajności wskrajność, wyobrażając sobie, jak potoczyło się jego życie. Do diabła, minęło dwadzieścia lat, nie mówimy już o paru miesiącach! Siedemnaście! W tym czasie mógł się nawet kilka razy rozwieść albo zmienićorientację, jak twój przyjaciel antykwariusz.Zapomniałem, jak ma na imię.Stanley? Tak,Stanley! Wstydz się! To nie pora na żarty! Och, żart to cudowny sposób na rozładowanie sytuacji, kiedy wszystko się wali iżycie jest zbyt trudne.Nie mam pojęcia, kto to wymyślił, ale to prawda.Powtarzam pytanie:podjęłaś decyzję? Nie muszę podejmować żadnych decyzji, już na to za pózno.Ile razy mam ci topowtarzać? Zresztą, powinieneś być zadowolony!RL Nigdy nie jest za pózno, dopóki nie stanie się coś nieodwracalnego.Już za pózno, że-bym powiedział twojej matce to, co chciałem jej powiedzieć, zanim mnie opuściła, za pózno nato, żeby napisała do mnie, zanim straciła rozum.Jeśli chodzi o nas, ciebie i mnie, za pózno bę-dzie w sobotę, kiedy się wyłączę jak zwykła zabawka, w której wyczerpały się baterie.Aleskoro Tomas żyje, to oświadczam ci, że wcale nie jest za pózno.A jeśli pamiętasz, jakzareagowałaś wczoraj, ujrzawszy ten portret, z którego powodu znalezliśmy się teraz tutaj, tonie zasłaniaj się głupią wymówką, że jest już za pózno.Wymyśl coś mądrzejszego. O co ci właściwie chodzi? O nic.Ale tobie, a może i twojemu Tomasowi.Chyba że.? %7łe co? Nie, nic, przepraszam, plotę trzy po trzy.Przecież to ty masz rację. Pierwszy raz w życiu usłyszałam od ciebie, że mam w jakiejś sprawie rację, więc bądzuprzejmy wyjaśnić mi, co masz na myśli. Nie, to naprawdę nie ma sensu.Przecież znacznie łatwiej użalać się nad sobą iszlochać w poduszkę, myśląc, jak mogłoby być.Już słyszę te wszystkie brednie w rodzaju loschciał inaczej, tak to bywa w życiu".Daruj sobie nieśmiertelne to wszystko wina mojego ojca,zawsze stawał na głowie, żeby zatruć mi życie".W końcu przeżywanie dramatu to równiedobra metoda egzystencji, jak każda inna. Naprawdę mnie wystraszyłeś! Przez chwilę myślałam już, że potraktowałeś mniepoważnie. Biorąc pod uwagę twoje zachowanie, nie miałaś się czego bać! Wiedz, że gdybym nawet skręcała się z pragnienia, żeby napisać do Tomasa, igdybym jakimś cudem zdobyła jego obecny adres, żeby wysłać ten list po siedemnastu latach,to nigdy nie zrobiłabym tego Adamowi.To byłoby potworne świństwo.Nie sądzisz, że w tymtygodniu uraczyłam go porcją kłamstw, która wystarczy na dłuższy czas? Oczywiście! odparł Anthony, patrząc na nią z ironicznym uśmiechem. Co znowu? Nic.Masz rację.Znacznie lepiej okłamywać go, ukrywając prawdę.To o wieleuczciwsze! Poza tym w końcu coś was połączy.Już nie tylko jego będziesz oszukiwała. Mógłbyś wyrażać się nieco jaśniej? Kogo jeszcze masz na myśli? Ciebie! Co wieczór, jeżeli kładąc się do wspólnego łóżka, choć przez sekundęuciekniesz myślami do swojego przyjaciela z Niemiec, dorzucisz maleńkie kłamstwo doRLinnych.Jeśli ogarnie cię żal, znowu skłamiesz.Za każdym razem, kiedy dopuścisz do siebiewątpliwości i zadasz sobie pytanie, czy jednak nie powinnaś była wrócić do Berlina, żeby miećczyste sumienie, skłamiesz.Zaczekaj, niech policzą, w końcu zawsze byłem dobry w rachun-kach.Powiedzmy: trzy maleńkie myśli w tygodniu, dwa przelotne wspomnienia, trzyporównania Tomasa z Adamem, czyli trzy plus dwa plus trzy, to już osiem, mnożone przezpięćdziesiąt dwa tygodnie i przez trzydzieści lat wspólnego życia.Tak, wiem, jestemoptymistą, ale załóżmy.To razem dwanaście tysięcy czterysta osiemdziesiąt kłamstw.Całkiem niezle, jak na jedno wspólne życie! Jesteś z siebie zadowolony? zapytała Julia, udając, że bije mu brawo. Wydaje ci się, że związać z kimś życie, nie mając pewności co do własnych uczuć, tonie kłamstwo i zdrada? Wyobrażasz sobie, jak wygląda życie z osobą o którą wciąż sięocierasz, a która stała ci się obca? A ty to oczywiście wiesz? Twoja matka mówiła do mnie proszę pana" przez trzy ostatnie lata życia, a kiedywchodziłem do jej pokoju, wyjaśniała mi, gdzie jest ubikacja, bo myślała, że jestemhydraulikiem.Jak ci to wytłumaczyć? Mama naprawdę mówiła do ciebie proszę pana"? Kiedy miała dobry dzień.W te gorsze wzywała policję, ponieważ nieznajomywtargnął do domu. I rzeczywiście chciałbyś, żeby do ciebie napisała, zanim.? Nie bój się nazywać rzeczy po imieniu.Zanim postradała rozum? Zanim zupełnieoszalała? Owszem, bardzo bym chciał, ale to nie o twojej matce mieliśmy rozmawiać.Anthony długo przypatrywał się córce. Dobry miód? Bardzo powiedziała, gryząc suchara. Trochę gęstszy niż zwykle, prawda? Tak, trochę twardszy. Pszczoły się rozleniwiły, kiedy uciekłaś z domu. Całkiem dobry pomysł. Uśmiechnęła się. Możemy pogawędzić o pszczołach. Dlaczego nie? Brakowało ci jej? Masz co do tego wątpliwości?RL Czy to mama była tą kobietą, dla której skakałeś po kałużach?Anthony sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyjął kopertę.Podsunął ją pod nosJulii. Co to jest? Dwa bilety do Berlina z przesiadką w Paryżu.Wciąż nie ma bezpośredniegopołączenia.Wylatujemy o siedemnastej, jeżeli chcesz, jedz sama albo nie jedz wcale.Mogę cioczywiście towarzyszyć, decyzja należy do ciebie.To także nowość, prawda? Dlaczego to robisz? Co zrobiłaś z tą karteczką? Z jaką karteczką? Z tym liścikiem od Tomasa, który zawsze nosiłaś przy sobie i który jakby za sprawączarów pojawiał się, kiedy opróżniałaś kieszenie.To był kawałeczek papieru, cały pomięty.Dlamnie był jak wyrzut sumienia. Gdzieś go zgubiłam. Co tam było napisane? Zresztą nie mów, miłość jest niesamowicie banalna.Naprawdęzgubiłaś ten papierek? Przecież ci powiedziałam! Nie wierzę, nie gubi się takich rzeczy.W każdym razie nie na dobre.Pewnego dnianieoczekiwanie się odnajdują.A teraz biegnij się spakować.Anthony wstał i wyszedł z kuchni.Odwrócił się jeszcze na moment. Pospiesz się.Nie ma sensu, żebyś jechała do siebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]