[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Chodz, Hank.Wezmiemy się za tę ropę.Zrobisz nam kawy, Laro?Skinęła głową i ruszyła w stronę domu.Choć rola gospodyni niele\ała w jej charakterze, to w tej chwili gotowa była zaakceptować ka\dypretekst, który pozwoliłby jej oddalić się od mę\czyzn.Jeden z nichwłaśnie zakwestionował jej kompetencje zawodowe, a drugi zranił ją,powtarzając rzeczy, które powiedziała mu w zaufaniu.Wściekła przetrząsała szafki w poszukiwaniu kawy.Zaglądała doka\dej, nie dlatego \eby spodziewała się znalezć puszkę, ale dla samejprzyjemności trzaskania drzwiczkami.Wiedziała, \e to dziecinne, aleczuła, \e jeśli zacznie tłumić złość, wybuchnie płaczem.Kiedy mę\czyzni ostatecznie uporali się z robotą, kawa była gotowa.Zasiadła z nimi do stołu i przysłuchiwała się rozmowie dotyczącejgospodarstwa.Choć nie przegapiła pełnych urazy spojrzeń, jakie posyłałjej od czasu do czasu Hank, to jednak specjalnie się nimi nie przejęła.Miała w tej chwili na głowie zdecydowanie większe zmartwienia ni\Metcalf.Kiedy odprowadzali go do drzwi, uścisnęła mu rękę.Hank mocnochwycił jej dłoń i zdecydowanie potrząsnął. Jak ju\ będziemy razem z Susan, to zaprosimy was oboje na obiad powiedział, jakby oczekując odmowy ze strony Lary.Nie odezwała się. Będę czekał z niecierpliwością odpowiedział za nią Tanner.Kiedy Hank wyszedł, McNeil stanął za Larą i zaczął delikatniemasować jej napięte ramiona.Bez słowa odsunęła się od niego.Niemiała najmniejszej ochoty, \eby ją pocieszał.Rozdział 7 Pamiętasz, co mówiłam o ryzyku popełnienia błędu w sztuce? zapytała w końcu.Tanner poruszył się niespokojnie. Nic złego nie zrobiłaś upierał się słabo. Nie powiedziałaś miprzecie\ nazwiska klientki.To nie twoja wina, \e wydało się w końcu, okogo chodziło. Wcale nie jestem pewna, czy Izba Adwokacka zechce to zrozumieć. Nie \artuj, przecie\ Susan nie zło\y na ciebie skargi.Nikt się oniczym nie dowie. Wystarczy, \e ja wiem.Wcale mi to nie poprawia humoru.Mo\ecię to zdziwi, ale traktuję swoją odpowiedzialność zawodową całkiemserio, Tanner.Nie lubię robić błędów. Niech to cholera, przecie\ mą\ ma w końcu prawo wiedzieć, comyśli jego \ona! Tylko wtedy, jeśli ona sama zdecyduje się mu o tym powiedzieć sprzeciwiła się Lara. Susan mi zaufała, a ja nie dotrzymałam słowa. To wszystko moja wina i ja ją za to przeproszę.Ale czy naprawdę masz do mnie pretensje? Chciałem im tylkopomóc.Hank naprawdę kocha Susan. To dlaczego ją oszukiwał? Daj spokój.To nie była \adna powa\na historia.Odbiło mu i tyle.Rozumiesz, skok w bok. Jasne prychnęła Lara. Wszyscy tak mówią. Myślę, \e w przypadku Hanka naprawdę tak było. I co, to jest w porządku? Oczywiście, \e nie.Tego nie powiedziałem.Ale mo\e łatwiejbędzie jej coś takiego wybaczyć.Hank popełnił błąd.Ludzka rzecz. I uwa\asz, \e Susan powinna go przyjąć z powrotem? Tak. Popatrz, jak to jest.Jeszcze godzinę temu, dopóki nie wiedziałeś,kim jest moja klientka, byłeś zdania, \e nie powinna tego zrobić.Radziłeś jej bilans zysków i strat. Wtedy nie znałem wszystkich okoliczności stwierdził po chwilinamysłu. Susan i Hank za długo byli razem i za wiele ze sobą prze\yli,\eby mo\na z tego tak spokojnie zrezygnować. A ty i Jodi?Tanner siedział z wyrazem zupełnego osłupienia na twarzy. Nie ma czegoś takiego jak ja i Jodi powtórzył swoje wcześniejszesłowa. Teraz mo\e nie.Ale było.Jeśli ona wróci, mo\e będzie znowu. Jodi nie wróci. Powiedział to tak pewnym tonem, \e niemal muuwierzyła.Tanner nie pozwolił jej podjąć tematu. Przepraszam,przykro mi, \e przeze mnie zawiodłaś zaufanie Susan.Więcej się to niepowtórzy. Na pewno.Nie mam zamiaru dać ci drugiej okazji.Chwycił ją w ramiona w momencie, gdy właśnie miała się odwrócić. Chwileczkę.Nie u\yjesz tej historii jako pretekstu, \eby się odemnie odsunąć.Nie pozwolę ci na to. Nie mam zamiaru zrobić niczego takiego powiedziała łagodnie.Kiedy Tanner zwolnił uścisk, dokończyła: Po prostu nie będę więcejrozmawiała z tobą o sprawach zawodowych. Laro! Przez moment chciał się z nią pokłócić, ale zaraz sięrozmyślił.Po pierwsze, nie miał argumentów, po drugie, był to pierwszyw ich znajomości przypadek, kiedy Lara była naprawdę zła i nie bardzowiedział, jak postąpić. Słuchaj, tyle czasu nam to wszystko zajęło.Oboje jesteśmy zmęczeni i spięci urwał na chwilę, a potemdokończył, czując, \e wreszcie znalazł wyjście. I w dodatku głodni.Chodz, jadąc do ciebie, wstąpimy do baru. A po co w ogóle mamy jechać do mnie? natychmiast odparowałaLara. Zrobiłam wczoraj kolację, dzisiaj twoja kolej.Popatrzę sobie natelewizję, a ty przygotuj coś do jedzenia.Zanim zdą\ył wymyślić jakąś odpowiedz, poszła do saloniku,włączyła telewizor i rozsiadła się w wielkim skórzanym fotelu.Po chwilijednak Tanner zebrał się w sobie i spróbował. Jestem okropnym kucharzem.Myślałem, \e pojedziemy na pizzę,poniewa\ to jest koło ciebie. Nie mam ochoty na pizzę odparła. Wszystko mi jedno, cozrobisz.Nie jestem wybredna. Aleja naprawdę nie mam tu nic do jedzenia zaprotestował słabo. Jak to? W zamra\alniku są dwa ładne steki, w torbie ziemniaki i nadodatek wydawało mi się, \e widziałam w lodówce jakieś sałatki. Nawidok jego osłupiałej miny dodała z promiennym uśmiechem: Trafiłam na nie, szukając kawy. Szukałaś kawy w zamra\alniku? Nigdy nic nie wiadomo.Ludzie chowają ró\ne rzeczy wnajdziwniejszych miejscach.To, na przykład, było w ziemniakach.Wstała i wyciągnęła z tylnej kieszeni kartkę pocztową z jakiejś zapadłejmieściny w Meksyku.Tanner natychmiast zorientował się, co Lara trzyma w ręku. Widocznie nie trafiłem do kosza powiedział, wyrywając jejpocztówkę. Mo\e rzeczywiście powinniśmy wrócić do kwestiiwzajemnego zaufania dodał. Zgoda, zawrzemy taką umowę: zaufam ci w sprawachzawodowych, o ile przestaniesz wreszcie ukrywać przede mną swoje\ycie osobiste. Jodi nie jest ju\ częścią mojego \ycia, tylko mojej przeszłości.I toczęścią bez większego znaczenia dodał z naciskiem. To ciekawe zauwa\yła z ironią pozbawiona większegoznaczenia część, która trwała siedem lat i teraz właśnie wraca, \ebypotrwać przez następny rok.Tanner zacisnął zęby. Czytałaś kartkę? Oczywiście, \e czytałam.To pocztówka.Wszyscy czytająpocztówki.Biorąc pod uwagę, \e ka\dy je mo\e przeczytać, większośćludzi nie pisze na nich nic szczególnie osobistego. Nie miałaś prawa. Tak jak ty nie miałeś prawa wmawiać mi, \e między wamiwszystko skończone.Bo wcale tak nie jest. Je\eli o mnie chodzi, to jest. Naprawdę? Nie wygląda na to. Jak mam cię przekonać? Nie mam świadectwa rozwodu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]