[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jimmy prowadziłwłaśnie najsłynniejszą wróżkę w Los Angeles,Robin O Hair, w stronę czerwonej pluszowejkanapy.Pomógł jej usiąść i przeczekał aplauzwidowni. Pani O Hair, już kilkakrotnie pomogła panipolicji Los Angeles rozwikłać trudne kryminalnezagadki. To prawda  zaświergotała wróżka charak-terystycznym, infantylnym głosikiem. Zawszesię cieszę, gdy mogę komuś pomóc. Podziwiała pani Karę Shayne. Ann Major 255 Była wyjątkową aktorką.Absolutnie niepo-wtarzalną  odrzekła Robi, trzepocząc rzęsamipokrytymi grubą warstwą tuszu. Więc kto ją zabił?Robin przybrała tajemniczy wyraz twarzyi przymknęła oczy.Po długiej chwili otworzyłajei rzekła: W tym worku nie było ciała Kary.Ktoś chcewrobić Mike a Greywolfa w morderstwo. Jak to?  zdumiał się Jimmy. Kara uciekła z ukochanym.Już nigdy się nieodnajdzie.Widownia zaczęła skandować: Jimmy! Jimmy! Jimmy! Gdyby znów się pojawiła, znalazłaby siętym samym w śmiertelnym niebezpieczeństwie powiedziała Robin cicho. Ktoś chce ją zabići nie spocznie, dopóki tego nie uczyni.Mike oblał się zimnym potem.Kto był w tym worku na ciała? Kto jeszcze znałprawdę? Gdzie była Kara? Gdzie była Emma?Czy ktoś zastawił tę pułapkę specjalnie na niego?A może komuś zależałonaśmierci sióstr? A możetylko na śmierci Emmy?Wiedział, że musi ją znalezć, zanim będzie zapózno. aa CZZ TRZECIANIEROZACZNEJeśli nisko spadamy, częstokroć3Nie jest to wina gwiazd, ale nas samych3William Szekspir, ,,Juliusz Cezar  , przeł.Józef Paszkow-ski, Warszawa 1964 (przyp.tłum.). aa ROZDZIAA DWUDZIESTY PIERWSZYWielki kłąb czarnych chmur wznosił się nadciemniejącym tropikalnym morzem.Dusza Em-my także pogrążona była w mroku.Biegła, niczego nie dostrzegając, wzdłuż rzędupalm i niskich, krytych strzechą chat na plaży.Nieczuła nawet tego, że jej nagie stopy co chwilagrzęzną w mokrym piasku.Przebywała w innymczasie i innej przestrzeni.Ciepła fala dosięgła jej stóp, pozostawiającślady piany na kostkach i mocząc spódnicę.Emma krzyknęła.Po chwili druga fala, znacz-nie silniejsza od pierwszej, omal nie zwaliłajej z nóg.To wystarczyło, by przywrócić ją do świado-mości.Pod powiekami czuła piekące łzy i od-dychała tak szybko, że bolały ją płuca. 260 BlizniaczkiCzarna woda.Mokry piasek.Słone powietrze.Ocean.Dlaczego płakała? Skąd się tu wzięła, pokolana w falach oceanu? Z trudem przełknęłaślinę.Gardło też ją paliło.Próbowała się uspoko-ić, uciszyć dudnienie serca.Jakiś koszmar wygo-nił ją z łóżka.Zupełnie nie mogła sobie przypomnieć, corobiła przez całe popołudnie i wieczór.Ostatniąrzeczą, jaką pamiętała, było przyjęcie urodzino-we Manuela.To było przed południem.Widziałajego rozjaśnioną twarz, wielkie brązowe oczyutkwione w czekoladowym torcie, który przednim postawiła.Potem przeniósł wzrok na niąi uśmiechnął się jeszcze szerzej na widok różowejpapierowej czapeczki na jej głowie.To było jej ostatnie wspomnienie.A potem niepamiętała już nic.Palmy szumiały na wietrze.Czuła zapachrozgrzanego tłuszczu, meksykańskich potrawsmażonych w restauracjach na plaży, gdzie lubiliprzychodzić amerykańscy turyści.Melodyjnygłos śpiewał hiszpańską piosenkę do wtóru gitary.Meksyk, Isla Mujeres.To tutaj mieszkała odsiedmiu lat.Ale skąd się wzięła na plaży?Zatrzymała wzrok na ciemnych ruinach hotelu,,Presidente  , który stał na malutkiej wysepceprzy Playa Norte.Kilka lat temu zniszczył gohuragan.Znajoma plaża ze strzechami z liści Ann Major 261palmowych, oświetlona księżycem, wyglądałaniezwykle romantycznie.Emma często tu przy-chodziła w ciągu dnia i pisała, siedząc na białympiasku nad brzegiem niebieskozielonego morza.Zwykle wypożyczała parasol albo hamak.Kel-nerzy przynosili jej posiłki i coś do picia.Gdyzbliżał się termin oddania książki, było to jedynemiejsce, w którym potrafiła oderwać myśli odszkoły, kliniki i dzieci.Ale teraz akurat niczego nie pisała.Niedawnoskończyła jedną książkę, a nie zaczęła jeszczenastępnej.Księżyc w pełni wznosił się wysoko na czarnymniebie.To znaczyło, że jest już bardzo pózno.Przyjęcie Manuela skończyłosię przed południem.Co się działo potem, przez te wszystkie godziny?Próbowała sobie przypomnieć, ale w umyślewidziała tylko mgłę.Porcelanowa żaba powolispadałazwysokiej półki, zanim roztrzaskałasię nakamiennej podłodze.Deszcz okruchów porcelanyi twardychkarmelków.Pantery skakałyporóżowejścianie pełnej cieni.A potem zobaczyłasiebiesamąza kierownicą sportowego samochodu.Pędziłaautostradą wzdłuż wybrzeżawstronę Los Angeles.Twarz Mike a na tle morza ognia.TwarzMike a skąpana w blasku księżyca.Trzymałw ramionach Karę.%7łrąca, niedobra zazdrość.Dlaczego? Skąd? Te obrazy nie miałyżadnegosensu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl