[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wkrótce jednak, kilka naszych gospodyń musiało zająć sięswoimi obowiązkami i potraktowaliśmy to jako sygnał do wyjścia.Nałożyłem znowu maskę i opuściliśmy tych ludzi, jak również tychznajdujących się w większym pomieszczeniu, pośród wielu gestówprzyjazni i życzliwości.Z powrotem wróciliśmy do naszego pojazdu i ruszyliśmy natychmiast wkierunku lasu, który widać było w oddali.Lecieliśmy na wysokości okołopięciu czy sześciu metrów z szybkością, którą oceniłbym na około 70 - 80kilometrów na godzinę.Powietrze było ciepłe i aromatyczne i znówpopadłem w rodzaj euforii, jakiej nigdy nie doświadczyłem na Ziemi.Przylecieliśmy nad skraj lasu i pamiętam, jak wielkie wrażenie wywarłana mnie wysokość najwyższych drzew.Wzbijały się do nieba na wysokośćokoło 200 metrów. Najwyższe ma 240 metrów, Michel -Thao wyjaśniła mi bez mojegopytania - a jego średnica u podstawy mierzy pomiędzy 20 a 30 metrów. Niektóre z tych drzew mają 8000 naszych lat.Nasz rok składa się z 333dni po 26 kars.Jedna karsa składa się z 55 lors, lorsa ma 70 kasji, a kasja jestprawie równa waszej sekundzie ( teraz to sobie oblicz).Czy chciałbyś udaćsię do twojego 'apartamentu' czy wolałbyś najpierw popatrzeć na las? Zwiedzmy najpierw las, Thao.Pojazd zmniejszył znacznie szybkość i mogliśmy szybować pomiędzydrzewami, a nawet zatrzymać się i przyjrzeć się im uważniej.Lecieliśmy nazmiennej wysokości, zmieniającej się od poziomu ziemi do 10 metrówponad ziemią.Thao potrafiła prowadzić naszą 'latającą platformę' zzadziwiającą precyzją i biegłością.Nasz pojazd i sposób, w jaki Thao goprowadziła, przypominał mi latający dywan, który zabierał mnie wmagiczną podróż po tym wspaniałym leśnym poszyciu.Thao pochyliła się w moim kierunku i zdjęła moją maskę.Poszyciebyło świetliste z lekko złotawym odcieniem i mój wzrok potrafił to znieść. To świetna pora, Michel, abyś przyzwyczajał się do światła i koloru.Spójrz!Podążyłem za jej wzrokiem i zauważyłem trzy olbrzymie motyle ożywym ubarwieniu znajdujące się bardzo wysoko wśród gałęzi.Telepidoptery, których rozpiętość skrzydeł była nie mniejsza niż metr,fruwały wysoko pośród listowia.Na szczęście przyleciały bliżej nas naniebiesko-zielono- pomarańczowych skrzydłach.Widzę to wyraznie, jakbyto było wczoraj.Ocierały się o nas swoimi skrzydłami o dziwacznymobwodzie, co tworzyło przepiękny i zapierający dech w piersiach widok.Jeden z nich usiadł na liściu w odległości kilku metrów od nas.Mogłempodziwiać jego ciało jakby w srebrno-złotych pierścieniach i jego Uczę się żyć na nowej planecie 63nefrytowo-zielone czułki.Jego trąbka była złota a góra jego skrzydeł byłazielona w jasnoniebieskie pasy na przemian z ciemno-pomarańczowymirombami.Spód skrzydeł był ciemnoniebieski, ale świecący, jak gdybyoświetlał go z góry projektor.W czasie, kiedy ten gigantyczny insekt pozostawał na liściu, wydawałdelikatny świszczący dzwięk, co mnie zupełnie zaskoczyło.Nigdy niesłyszałem, aby jakikolwiek lepidopteron na Ziemi wydawał jakikolwiekdzwięk.Oczywiście w tym momencie nie byliśmy na Ziemi tylko naTJehoobie i był to dopiero początek długiego ciągu moich niespodzianek.Niewiarygodna różnorodność roślin, jedna dziwniejsze od drugiej,pokrywały poszycie leśne.Zakrywały ziemię całkowicie, ale krzaków niewidziałem za wiele.Pewnie leśne giganty nie pozwoliły im się rozwinąć.Jeżeli chodzi o rozmiary roślin, to najmniejsze podobne były do mchupokrywającego ziemię, a największe były wielkości dużego krzewu róży.Jeden gatunek miał grube jak ręka liście o różnych kształtach - czasami wkształcie serca lub okrągłe, czasami bardzo długie i cienkie - o kolorzebardziej niebieskim niż zielonym.Kwiaty w każdym kształcie i kolorze, nawet czysto czarne przeplatałysię nawzajem.Z wysokości kilku metrów efekt był absolutnie wspaniały.Wznieśliśmy się, aż dosięgliśmy najwyższych gałęzi i znów nałożyłemmaskę, zgodnie z poleceniem Thao.Wyłoniliśmy się z firmamentu iporuszaliśmy się powoli tuż nad koronami tych olbrzymich drzew.Zwiatło ponad lasem było znów niezwykle intensywne i miałemwrażenie, że podróżujemy po krainie z czystego kryształu.Cudowne ptaki usadowiły się na szczytach wyższych drzew i patrzyłybez strachu, jak przelatujemy.Ich różnorodne, bogate kolory były istnąucztą dla oczu, pomimo tłumiącego efektu mojej maski.Były tu różnegatunki papugi Ara o błękitnym, żółtym, różowym i czerwonymupierzeniu.Pośród nich gatunek rajskiego ptaka chodził wyniośle pośródchmary czegoś, co przypominało kolibry.Kolibry te miały jaskrawoczerwone upierzenie nakrapiane złotym.Czerwone, różowe i pomarańczowe pióra ogonowe rajskich ptakówdochodziły do 250 centymetrów długości a ich rozpiętość skrzydełosiągała prawie dwa metry.Kiedy te  klejnoty poderwały się do lotu, na spodzie ich skrzydełpokazywał się delikatny, mglisto różowy kolor z odrobiną jasno-niebieskiego na końcach.Było to zaskakujące, ponieważ górnepowierzchnie ich skrzydeł były pomarańczowo-żółte [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl