[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była taka śliczna,że natychmiast poczuł, jak jego serce przyspiesza tempo swego bicia.Czarne rzęsy rzucały delikatny cień na zaróżowione policzki, a gęste włosyokrywały ją całą jak płaszcz z lśniących soboli.Cień sylwetki Luciena padł na twarz uśpionej kobiety.Alaynazatrzepotała powiekami i otworzyła oczy.Przez moment patrzyli na siebie w milczeniu, po czym Lucien sięschylił, a ona przymknęła powieki i uniosła twarz, oczekując pocałunku.Lucien przez chwilę rozkoszował się tym słodkim widokiem.223RSNagle usłyszał jakiś hałas i gwałtownie się wyprostował, aż chrupnęłomu w krzyżu obolałym podczas spania na ziemi w stajni. Och, milordzie! zawołała spłoszona służąca. Nie.niewiedziałam.myślałam, że już ranek.Rozbudzona Alayna wstała z fotela, nie zdając sobie sprawy z tego, żejej pełne piersi ze sterczącymi sutkami są dobrze widoczne przez cieniutkibatyst koszuli.Lucien poczuł, że gwałtownie wzbiera w nim pożądanie. W porządku, Ledo uspokoiła dziewkę Alayna. Milord dopierowszedł. Odwróciła się do Luciena i popatrzyła na niego z czułościątroskliwej żony. %7łyczysz sobie wziąć kąpiel, mężu? Zaraz każę przynieśćwodę.Pospiesznie narzuciła suknię i wysłała Ledę do kuchni.Następnie spod rzęs obserwowała go, gdy zdejmował z siebiezakurzony przyodziewek, i zaczęło ogarniać ją coraz większe pożądanie.Gdy Lucien nieoczekiwanie na nią zerknął, cała w pąsach umknęłaspojrzeniem w bok.Kilku ludzi wkrótce wniosło wiadra z parującą wodą oraz wannę.Napełnili ją, a Leda szybko wypchnęła ich na korytarz i także wyszła,starannie zamykając za sobą drzwi. Jesteś głodny, milordzie? wybąkała Alayna.Fakt, że Lucien byłprawie nagi, całkiem mącił jej w głowie. Owszem oznajmił Lucien. Niech ktoś przyniesie tutaj tacę zjedzeniem, a ty pomożesz mi się myć.Alaynę przeszedł dreszczyk podniecenia, choć poczuła również urazę.Lucien jak zwykle musiał pokazać, kto tu rządzi! Dobrze.224RSZbiegła na dół i wydała stosowne polecenia.Gdy wróciła Luciensiedział już w wannie.Odchylił głowę na jej brzeg i trwał tak całkiemnieruchomo z zamkniętymi oczami.Czyżby usnął? Jaka szkoda.Alayna bezwiednie westchnęła, a on nagle zerknął na nią spod oka. Czekam, żono.Podeszła do wanny, przysiadła obok niej na piętach i sięgnęła pomydło.Wyczuła, że Lucien jest świadomy każdego jej ruchu, jak kot, któryudaje rozleniwionego, lecz doskonale wie, co się wokół niego dzieje.Namydliła dłonie i zaczęła powoli przesuwać je kolistymi ruchami poramionach i torsie męża.Dotarła aż do brzucha tuż ponad linią wody i znówprzesunęła ręce wyżej, rozkoszując się kształtem twardych, wspanialewyrzezbionych mięśni. Ten fragment już jest całkiem czysty, madame mruknął Lucien, aona znów się zarumieniła, bo tak wymownie patrzył na nią spod ciężkichpowiek.Opłukała dłonie i polała go ciepłą wodą. Jeśli się pochylisz, to wyszoruję ci plecy.Nie zdążyła tego zrobić, bo z wody wynurzyła się wielka dłoń ispoczęła na jej policzku.Alayna zamknęła oczy, poczuła na ustach ciepłyoddech Luciena.i nagle podskoczyła słysząc głośne hukniecie.Do komnaty weszło kilku giermków z kolejnymi wiadrami wody, a zachłopakami wsunęła się Leda. Proszę wybaczyć, panie baronie, ale pomyślałam, że woda w wanniejuż wystygła. Raczej nie mruknął Lucien, zanurzając się po szyję.Alayna pospiesznie zapewniła dziewczynę, że niczego im nie trzeba,zamknęła za nią drzwi i odetchnęła z ulgą.225RS Dosyć tego! jęknął Lucien. Zasuń zasuwę.Wykonała polecenie, a on wyszedł z wanny i z grubsza osuszył sięlnianym ręcznikiem. Chodz tutaj powiedział nieco burkliwie, a Alayna natychmiastznalazła się w jego objęciach.Cała płonęła, rozpaczliwie pożądała Luciena,zapomniawszy o wszystkich niedawnych wątpliwościach.Najważniejszebyło to, że on jej pragnie.Czuła dowód jego podniecenia wysoko nabiodrze, gorące usta całowały namiętnie, a silne ramiona zamknęły ją wczułym uścisku.Lucien wsunął dłonie w jej rozpuszczone włosy, przytrzymał jej głowęi obsypał pocałunkami usta, policzki i oczy, następnie zawędrował wargamido ucha i delikatnie skubnął zębami różowiutki płatek.Alayna gwałtowniezadrżała z rozkoszy, wyszeptała imię męża, a on odpowiedział jej imieniem.Powtarzając je wielokrotnie, jakby odmawiał monotonną, lecz słodkobrzmiącą modlitwę, rozebrał Alaynę z sukni i koszuli.Popatrzył na wspaniałe ciało żony, na jej idealnie krągłe piersi i niemalz czcią ujął w dłoń jedną z nich, zwieńczoną malinowym czubkiem, którytwardniał pod wpływem samego spojrzenia.Podekscytowany tymwidokiem, Lucien chwycił Alaynę na ręce i zaniósł do łoża.Kładąc ją,spojrzał w zielone oczy żony, swojej nagrody, lecz przede wszystkimkobiety, której pragnął jak nikogo innego na całym świecie.Poderwał głowę, gdy ktoś głośno zastukał do drzwi. Kto tam? warknął gniewnie. Agravar padła odpowiedz.Alayna wykonała taki ruch, jakby zamierzała wstać, lecz Lucienpociągnął ją na posłanie.226RS Idz sobie! zawołał stanowczym tonem i wtulił wargi w szyjęAlayny.Zapiszczała i zaraz się odprężyła, mając nadzieję, że wiking poszedłsobie. Teraz, milady, już nie ma nikogo, kto by cię mógł uratować stwierdził Lucien. Może wcale nie chcę, aby mnie ratowano? szepnęła swawolnie,obejmując go i cichutko jęknęła, gdy jego usta podrażniły jej pierś.Wplotłapalce we włosy Luciena, a on pieścił ją tak długo, aż zaczęła oddychaćszybko i płytko.Wtedy wsunął się w nią płynnie, a gdy rozkosznie zakwiliła, zacząłporuszać się szybciej, zatapiał się w jej ciele raz po raz, a rozkoszprzybierała na sile, aż wreszcie spiętrzyła się jak wielka, spieniona fala.Porwała ich oboje, poniosła na swoim grzbiecie, aby za chwilę odpłynąć,pozostawiając małżonków osłabłych i drżących, lecz nadal bezgraniczniesiebie spragnionych.Lucien znów sięgnął po Alaynę i delikatnie przesunął dłonią po jejjedwabistym ramieniu.Gdyby miał czas, kontynuowałby te słodkiepieszczoty, znów podnieciłby ich oboje i wziął ją jeszcze raz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]