[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sirsasana, pozycja odwrotna, miała też oczyścićjej organizm oraz napełnić ją energią witalną.Najlepiej nazapas.Marzyła, by wreszcie poczuć tę wewnętrzną harmonię iszczęście, bo z tymi aspektami w jej życiu było krucho.Na Tomasza czekała już od kilku dni i miała tegoserdecznie dość.Serdecznie dość też miała szarlotki orazsterylnie czystego mieszkania.Może nie tyle mieszkania, iletego, jak wiele wysiłku ją kosztowało, by mieszkanie do takiejformy doprowadzić i utrzymać.Stała zatem Aleksandra Pieczka na głowie już prawiedziesięć minut, kiedy ktoś załomotał w drzwi.Szybkoprzybrała pozycję bardziej znośną dla przeciętnegośmiertelnika i poszła otworzyć.W drzwiach stał Leon Niski, paląc papierosa i pokasłując.- Ekhm, ekhm - wydobył z siebie, po czym chuchnął naAleksandrę dymem.Ta cofnęła się ze wstrętem.- Ekhm,ekhm.Nie zaprosi mnie pani do środka?- Wolałabym.Wolałabym nie.- Aleksandra popatrzyławymownie na dymiącego papierosa.- Sprawdziłem panią - zabrzmiało złowrogo.Niskizaciągnął się, robiąc kółka z dymu.Podrapał się poowłosionym brzuchu, który ledwo co zakrywała koszulka znapisem Spartakiada młodzieży, Gdańsk 1973", zaciągnął sięjeszcze raz.- Sportsmenka, co? Ja też! - wskazał na koszulkę -ale na emeryturze.- Ja też na emeryturze - ledwo co zdołała powiedziećAleksandra, bo znalazła się w kłębach dymu wypuszczonychze sportowych płuc stróża moralności i bezpieczeństwaWspólnoty Mieszkaniowej domu pod lasem.- Teraz to tylkojoga - powiedziała resztkami sił.- Joga.Ekhm, ekhm.Nie dla normalnych - stwierdziłpan Leon.- Na głowie trzeba stać i inne takie.Nie zaprosimnie pani? - zapytał ponownie, wypuszczając obłok dymu iwpychając się do mieszkania Aleksandry.- Panie Niski, jestem zajęta.Poza tym przeszkadza midym od papierosów.- Ręką rozgoniła szare powietrze.-Jeszcze coś? - zapytała stanowczo.- Nie? To do widzenia.-Zamknęła drzwi panu Niskiemu przed nosem.Pan Niski był oburzony.- Gówniara! - warknął.- Nic szacunku dla starszych! - Poczym rozległa się sekwencja pokasływań i postękiwań.Zrezygnowana Aleksandra postanowiła udawać, nawetprzed sobą, że nic się nie stało, i ponownie przybrała pozycjęsirsasany, czyli stanęła na głowie.Zza drzwi dobiegły ją słowaprzerywane kaszlem.- Nie dość, że odwrotnie stoi, tokolanami w ściany łomocze! A to się niesie! Ekhm, ekhm.Już ja zadzwonię do właścicieli! - schodząc po schodach,minął pędzącego w górę Tomasza Roguskiego.Gdy Tomasz Roguski dzwonił do drzwi, usłyszał jedyniemruczenie Niskiego.- Kolanami telepie, aż tynk odpadnie.Będą mieli kłopot.Gówniara jedna! Gówniara jedna" nie słyszała tych słów, natomiast dotarłdo niej dzwonek do drzwi, ale postanowiła na niego niereagować.Dzwonek brzęczał i brzęczał.A ona stała na tej głowie i stała.Niestety, w tych warunkach trudno osiągnąć harmonięduszy i ciała.O nabraniu energii witalnej nie było w ogólemowy.Energię, nie tylko witalną, natomiast na pewno odczuwałTomasz Roguski i dawał jej wyraz łomotaniem w drzwi. - Nie ma mnie! - wykrzyknęła zrezygnowana Aleksandra.- To ja, Tomek! - usłyszała zza drzwi.- Wpuść mnie!- Boże! Tomasz! - szepnęła i natychmiast przybrałapozycję siedzącą.Może zrobiła to nieco za szybko, bozakręciło jej się w głowie.Nieważne, czy z emocji, czy zezbyt szybkiej zmiany pozycji.Jeszcze szybciej pobiegła do drzwi.Przelotnie spojrzała wlustro, wiszące w korytarzu.- Matko jedyna! Jak ja wyglądam? - szepnęła zprzerażeniem.Szybko rozpuściła włosy i otworzyła drzwi.- Matko jedyna! - westchnął również Tomasz Roguski,ale z zupełnie innych przyczyn.- Pięknie wyglądasz!Aleksandra Pieczka stała boso, w krótkiej koszulce ijeszcze krótszych spodenkach.Długie, czarne włosy luznoopadały aż na pośladki.Wzrok przykuwał błyszczący małykolczyk w pępku.- Wejdz - wyszeptała nieśmiało.- Dziewczyno, z tobą nie ma kontaktu! - wykrzyknąłTomasz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]