[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawsze wiedziałaś, że dzieciak pewnego dnia wróci do Mattia-sa.Inna kolej rzeczy byłaby wbrew naturze.Liisa z trudem chwytała oddech.Nie mogła krzyknąć na męża.Nie mogła podnieść na niego głosu.Tobyło Samuelsborg.To był jego dom.To Ole był panem tego domu.To on w tej rodzinie nosił spodnie.Liisa już teraz to wiedziała, niewiele zresztą czasupotrzebowała, by się tego nauczyć.- Tak go kocham - powiedziała cicho.Mattias niezgrabnie wziął z jej rąk wierzgającego,prężącego się chłopca.Swojego syna.Nie był przyzwyczajony do trzymania go na rękach.Ruchy gozdradzały.Od dawna już nie czuł się dobrze z dzieckiem w objęciach.Zresztą przed Mattim nosił jedynie Synneve.Nie nawykł do dzieci.Tkwił w nimpoza tym lęk, wrażenie, że syn go nie lubi.Matti nie chciał, żeby Mattias trzymał go na rękach.Jak gdyby chłopczyk wiedział, że mało brakowało, a Mattias po zniknięciu Raissy porzuciłby dziecko.Nie interesował się synem.Chodziło mu jedynieo odnalezienie żony.Nie był w stanie wykrzesaćz siebie uczuć dla małego, bezradnego ciałka w kołysce.To Raissę kochał.Raissa zajmowała wszystkiejego myśli, w każdej minucie doby tkwiła mu wekrwi.Lęk o to, co mogło ją spotkać, nie pozwalał muzasnąć.Do Mattiasa nie docierało, że jest odpowiedzialny również za to dziecko.Nie był w stanie tego zrozumieć.Matti umarłby, gdyby nie Liisa.To ona otoczyłamałego całą swoją troską i miłością.Zajęła się chłopczykiem, jakby był jej rodzonym synem.Nie brakowało chwil, w których Mattias niemal gotów był sięna to zgodzić.Zamierzał oznajmić Liisie, że mogą z Olem zostaćrodzicami jego syna.Przyjąć go do siebie tak naprawdę, a on zrezygnuje z wszelkich praw, z wszelkichroszczeń wobec chłopca.Wielokrotnie miał takie oświadczenie na końcu języka.Obracał te słowa w myśli.W głowie układałdługą, piękną przemowę.Za każdym razem jednak,gdy już chciał ją wygłosić, odnosił wrażenie, że ktośkładzie mu dłoń na ramieniu.Mattias czuł ją, jakgdyby rzeczywiście ktoś go dotykał, chociaż nigdytej ręki nie zobaczył.Ktoś stał za nim, za jego plecami i wstrzymywał go przed tym krokiem.Sam tłumaczył to małżeńskimi kłopotami Olegoi Liisy.Jakaś jego cząstka nie chciała oddawać imMattiego, dopóki w Samuelsborg panowała niezgoda.Mattias nie wiedział, czy to prawdziwa przyczyna,ale wciąż miał prawo nazywać chłopca swoim synem.Był jego ojcem i tak naprawdę nigdy go nie oddał.Teraz chciał go odzyskać.To nie było wcale nierozsądne żądanie.Pod wieloma względami rozumiał Liisęi nadzieje, które w sobie nosiła, nadzieje, które wiązała z Mattim, ale on ze swojej strony nigdy nie wypowiedział ani jednego słowa, które ożywiłoby płomieńjej tęsknoty.Nigdy nie powiedział, że Liisa dostaniekiedyś chłopca.Współczuł jej, ale Matti był jego dzieckiem.Tymczasem jego syn płakał.Nie lubił go.Wyciągał rączki do Liisy i nazywał ją aiti.Mamą.Mattias już wcześniej był tego świadkiem, ale dotej pory nigdy się nie przejmował.Tymczasem terazzabolało go, że jego syn pierwsze słowa wypowiedział po fińsku.- Zaopiekowałaś się nim, kiedy ja nie mogłem sięnim sam zająć, Liiso - powiedział, ale głosem na tyle wysokim i głośnym, aby Matti dalej się go bał.-Wspaniale się o niego troszczyłaś.Nie mam słów nawyrażenie ci swojej wdzięczności!- Wolisz więc mi podziękować, zabierając go odemnie? - spytała Liisa.Policzki w okrągłej twarzy płonęły, jasnoniebieskie oczy błyszczały jak lód.- Wobec tego cieszę się, że nie potrafisz znalezć słów,Mattiasie.Obawiam się, że mogłyby zapiec jeszczeboleśniej.- To mój syn!- Diabelnie się tym przejmowałeś w ostatnim roku! - odcięła się Liisa.Celnie trafiła.- Dlaczego uważasz, że teraz będziesz w stanie sięnim zająć? - ciągnęła wyzywająco
[ Pobierz całość w formacie PDF ]