[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Gdzie jest pan He-rondale?- Tutaj - odparła spokojnie pani Branwell.- W Instytucie.- Mnie też tutaj przyprowadził? - zapytała szeptem Tessa.Pani Branwell skinęła głową.- Tak, ale nie powinna pani czuć się zdradzona, panno Gray.Bardzo mocno uderzyła się pani w głowę i Willsię o panią martwił.Brat Enoch, choć jego wygląd może przerażać, jest zdolnym medykiem.Stwierdził, że urazjest lekki, a głównie ucierpiała pani na skutek szoku i strachu.Prawdę mówiąc, byłoby lepiej, gdyby pani usiadła.Stojąc na bosaka w drzwiach, może się pani tylko przeziębić.- Chodzi o to, że nie mogę stąd odejść - domyśliła się Tessa.Oblizała suche wargi.- Jeśli zechce pani odejść, pozwolę na to, kiedy porozmawiamy - uspokoiła ją pani Branwell.- Nefilim niewiężą Podziemnych.Zabraniają tego Porozumienia.- Nie wiem, o czym pani mówi.Pani Branwell zawahała się, a następnie odwróciła do brata Enocha i powiedziała coś do niego ściszonymgłosem.Ku uldze Tessy mężczyzna nasunął na twarz kaptur pergaminowej szaty.Jednakże chwilę pózniej ruszyłw jej stronę.Tessa pośpiesznie odsunęła się od drzwi, a mężczyzna otworzył je i zatrzymał się w progu.I przemówił do Tessy.Choć słowo  przemówił" nie było właściwym określeniem.W jej głowie rozbrzmiał głosmiękki jak futerko kota. Jesteś eidolonem, Thereso Gray.Zmiennokształtną.Ale z rodzaju, który nie jest mi znany.Nie nosisz znakudemona".Zmiennokształtną.Ten człowiek wiedział, kim ona jest.Tessa patrzyła na niego z bijącym sercem, kiedywychodził z pokoju i zamykał za sobą drzwi.Czuła, że gdyby do nich podbiegła i chwyciła za klamkę, okazałybysię zamknięte, ale i tak opuściła ją już chęć ucieczki.Kolana miała jak z waty.Osunęła się na jedno z dużychkrzeseł stojących przy łóżku.- O co chodzi? - zapytała pani Branwell, siadając naprzeciwko Tessy.Jej suknia była tak luzna, że trudno byłostwierdzić, czy nosi pod nią gorset.Kości nadgarstków miała drobne jak u dziecka.- Co pani powiedział BratEnoch?Tessa pokręciła głową i splotła dłonie na podołku, żeby pani Branwell nie zobaczyła, jak mocno drżą.Kobietazmierzyła ją uważnym spojrzeniem.35 - Po pierwsze, proszę mi mówić Charlotte, panno Gray.Jak wszyscy w Instytucie.Gdy odchyliła się lekko w tył na krześle, Tessa z zaskoczeniem zobaczyła, że ona też ma ciemne tatuaże.Kobieta z tatuażami! Znaki takie same jak u Willa: na nadgarstkach pod ciasnymi mankietami sukni i jeden wkształcie oka na wierzchu lewej dłoni.- Po drugie, pozwól, że powiem, co już wiem na pani temat, Thereso.- Jej ton był spokojny, ale spojrzenie,choć nadal łagodne, przeszywało Tessę na wskroś.- Jest pani Amerykanką.Przybyła pani tutaj z Nowego Jorku,w ślad za bratem, który wysłał pani bilet na parowiec.Ma na imię Nathaniel.Tessa zamarła.- Skąd pani to wszystko wie?- Wiem, że Will znalazł panią w domu Mrocznych Sióstr -ciągnęła Charlotte.- Oświadczyła pani, że wkrótceprzyjdzie po panią ktoś zwany Mistrzem, ale nie ma pani pojęcia, kim on jest.W walce z Mrocznymi Siostramistraciła pani przytomność i została przyniesiona tutaj.Słowa pani Branwell były jak klucz otwierający drzwi.Nagle Tessa wszystko sobie przypomniała - jak biegła zWillemKorytarzem; metalowe drzwi i pokój pełen krwi; panią Black z uciętą głową; Willa rzucającego nożem.PaniBlack - wyszeptała.Nie żyje - oznajmiła Charlotte.- Z całą pewnością.- Oparli się.Wyglądała jak dziecko siedzące na krześlerodziców.A pani Dark?Zniknęła.Przeszukaliśmy cały dom i jego okolice, ale jej nic znalezliśmy.Cały dom? - Głos Tessy drżał lekko.- I nikogo w nim nie było? Nikogo żywego albo.martwego?- Nie znalezliśmy pani brata, panno Gray - powiedziała Charolotte łagodnym tonem.- Ani w domu, ani wżadnym /.okolicznych budynków.- Szukaliście go? - zdziwiła się Tessa.- Nie znalezliśmy go - powtórzyła Charlotte.- Ale znalezliśmy pani listy.- Moje listy?- Listy, które pisała pani do brata, ale nigdy ich nie wysłała.Leżały schowane pod pani materacem.- Przeczytaliście je?- Musieliśmy przeczytać - odrzekła Charlotte tym samym łagodnym tonem.- Przepraszam.Nieczęsto doInstytutu trafia Podziemny albo ktoś, kto nie jest Nocnym Aowcą.To dla nas zawsze poważne zagrożenie.Musieliśmy się upewnić, że nie jest pani niebezpieczna.36 Tessa odwróciła głowę w bok.Nie podobało się jej wcale, że ta obca kobieta przeczytała jej najskrytsze myśli,marzenia i obawy, które zapisywała, nie sądząc, że ktoś je kiedykolwiek zobaczy.Poczuła pieczenie w oczach,ale odpędziła łzy, wściekła na siebie, na wszystko.- Stara się pani nie rozpłakać - stwierdziła Charlotte [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl