[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dłonie Elżbiety zacisnęły się na wodzach i Dudley już wiedział, żeznów uderzył we właściwą strunę.Robił to, co od wieków robili królewscyfaworyci na wszystkich dworach świata stąpał po grząskim gruncie, la-wirując pomiędzy pochlebstwem a śmiertelną obrazą, pomiędzy prawdą akłamstwem, pomiędzy długim i zdrowym życiem a utratą własnej głowyna katowskim pieńku. Edward darzył cię wielką estymą szepnęła nagle wzruszona Elż-bieta, wywołując w pamięci obraz ukochanego brata.Robert pochylił głowę, przybrał smutny wyraz twarzy. Niech Bóg czuwa nad jego duszą dodał uroczystym tonem.Mnie również go brakuje, nie mniej niż moich własnych braci. Ich oraz twego ojca nie darzył jednak wielkim poważaniem wy-tknęła Elżbieta.Dudley obdarzył ją swym najbardziej czarującym uśmiechem, jak gdy-by nic z tego, co wydarzyło się w przeszłości, nie mogło wpłynąć na życieżadnego z nich w terazniejszości: ani zdrada jego rodziny wymierzona wjej dziedzictwo, ani jej zdrada wymierzona w swą siostrę przyrodnią.RL Co było, to było mruknął.- Złe czasy minęły.Zarówno ty, miło-ściwa pani, jak i ja, zostaliśmy surowo ukarani za nic swoje winy.Obojeznalezliśmy się w Tower, oboje drżeliśmy o własne życie.Wiele o tobiewówczas myślałem.Kiedy spacerowałem po dziedzińcu, często podcho-dziłem do furty prowadzącej do twej wieży, wiedząc, że jesteś tuż obok, żegdybym tylko miał trochę szczęścia, mógłbym cię zobaczyć.Czego bymwtedy nie dał, by móc cię ujrzeć!.Musiałem zadowalać się wieściami, ja-kie przynosiła mi zza murów Hanna, będąca podówczas błaznem królowej.Nie umiem nawet wyrazić słowami, jak ogromną pociechę czerpałem zeświadomości, że cierpimy razem, i jak strasznie martwiłem się o twój los,zapominając o własnych kłopotach.To były czarne dni dla nas obojga,wszelako teraz możemy tylko czuć się wzmocnieni tym, że przeszliśmy jerazem. Nikt, kto nie był w lochu, nie zrozumie, co to oznacza przyznałaskupiona nad wyraz Elżbieta.Wydawało się, że przeniosła się w czasie iprzestrzeni, że z królowej zmieniła się w osaczoną przez wszystkich fał-szywą pretendentkę do tronu, niepewną dnia ani godziny. Być zamknię-tym, odciętym od świata, bez jednej przyjaznej duszy, nie wiedzieć, czy nawewnętrznym dziedzińcu już wznoszą podwyższenie z desek, na którymkat ostrzy topór, mieć prawo do jednego widzenia w tygodniu, zadawaćpytania i nie wierzyć w odpowiedzi.Mieć nadzieję, a równocześnie zasta-nawiać się, czy to już, czy nadszedł kres krótkiego życia. Miewasz o tym sny? spytał chrapliwie. Ja w niektóre noce bu-dzę się cały zlany potem.Przerażone spojrzenie wystarczyło mu za odpowiedz, mimo to Elżbietazaczęła mówić: Zni mi się, że słyszę łomotanie w drzwi.Tego dzwięku bałam sięnajbardziej.I że zza wysokiego zakratowanego okna dobiega hałas pił imłotków stolarskich.Nieskończenie wiele razy wydawało mi się, że jużbudują dla mnie miejsce kazni.Robert postanowił jej przerwać. Złe czasy minęły powtórzył. Bogu niech będą dzięki.Terazmożemy przywrócić w Anglii sprawiedliwość, Elżbieto.RLTym razem nic zwróciła mu uwagi.Podjechał do nich jeden z gwardzi-stów, kładąc kres rozmowie. Powinniśmy zawracać w stronę pałacu, sir rzucił gromko, prze-krzykując wiatr. Jeśli takie jest życzenie jej wysokości. Robert popatrzył pytającona Elżbietę, odprawiając służbistę.Królowa przechyliła lekko głowę i uśmiechnęła się psotnie. Wolałabym cwałować tak bez końca powiedziała z westchnie-niem. Mam dość Whitehallu i tych wszystkich ludzi, z których każdyczegoś ode mnie chce, a nawet Cecila za to, że bez przerwy trzyma nos wdokumentach i nic tylko by załatwiał sprawy wagi państwowej. Skoro tak, wybierzmy się jutro na całodniową przejażdżkę zapro-ponował Robert z zapałem. Wyjedziemy z samego rana, pogalopujemynad rzekę, przeprawimy się na południowy brzeg i wkrótce znajdziemy sięw Lambeth.Do pałacu ściągniemy w sam raz na wieczerzę. Co by wszyscy na to powiedzieli?. Elżbieta walczyła ze sobą,znęcona perspektywą polowania. %7łe królowa robi to, na co ma ochotę, że to królewska rzecz spełniaćpragnienia i zachcianki.A ja dodałbym, że jestem do twych usług, miło-ściwa pani
[ Pobierz całość w formacie PDF ]