[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeżeli do wieczora mu się polepszy, będziesz mogła zjeść z nim wiecze-rzę.Na pewno by sobie tego życzył. Dokąd on idzie? krzyknęła Catalina, kiedy medyk skłonił się przed nią iruszył w stronę drzwi. Powinien zostać i czuwać przy Arturze! Doktor Bereworth musi sporządzić miksturę, która obniży gorączkę.Nie-bawem wróci.Tymczasem jego wysokość będzie pod doskonałą opieką.Wszy-scy miłujemy go tak jak i ty.Nikt go nie zaniedba. Wiem.Chodzi mi tylko o to, że.Czy on naprawdę będzie prędko z po-wrotem? Tak prędko, jak to będzie możliwe.Poza tym książę i tak śpi.A sen to naj-lepsze lekarstwo.Odpoczywając, będzie nabierał sił.Wierzę, że jeszcze dziś zje-cie razem wieczerzę. Naprawdę sądzisz, że do wieczora mu się polepszy? zapytała z nadziejąCatalina. Jeśli nawet nie, będzie zdrów jak ryba w ciągu paru dni - rzekła z pew-nością w głosie lady Margaret. Zostanę przy nim zadecydowała księżniczka.Margaret Pole otwarła drzwi i przywołała podkomorzego księcia Artura.Wy-dała mu krótkie dyspozycje, po czym pociągnęła Catalinę przez tłum ku ze-wnętrznym drzwiom. Chodzmy, wasza miłość.Przespacerujemy się po ogrodzie, a potem wrócęi upewnię się, że polecenia zostały wypełnione co do joty. Ja chcę wrócić już teraz nalegała Catalina. Chcę czuwać przy nim,gdy śpi.Lady Margaret wymieniła szybkie spojrzenia z dońą Elwirą. Powinnaś się trzymać z dala od jego apartamentów, póki nie będzie pew-ności, że to nie jest zarazliwe powiedziała wyraznie po francusku, upewniającsię, że duenna słyszy jej słowa. Twoje zdrowie jest najważniejsze.Nigdy bymsobie nie wybaczyła, gdyby któremuś z was coś się przytrafiło.RLTDoHa Elwira zbliżyła się do nich z wargami zaciśniętymi w wąską kreskę.Lady Margaret wiedziała, że może na niej polegać, jeśli chodzi o ustrzeżenieksiężniczki przed niebezpieczeństwem. Ale przecież przed chwilą mówiłaś, że to tylko zwykła gorączka i przemę-czenie.Dlaczego zatem nie wolno mi przy nim zostać? Zaczekajmy, aż doktor Bereworth postawi diagnozę rozsądziła spórMargaret Pole. Za żadne skarby nie możesz się zarazić gorączką, zwłaszczajeśli jesteś przy nadziei. Ale będę mogła zjeść z nim wieczerzę? Jeśli tylko będzie się dość dobrze czuł zastrzegła żona dowódcy twier-dzy. Jego życzeniem byłoby mieć mnie przy sobie! Nie twierdzę inaczej uśmiechnęła się lady Margaret. Gdy gorączka opadnie i książę poczuje się lepiej, przebudzi się i odzyskaapetyt, wtedy na pewno po ciebie pośle.Po prostu musisz być cierpliwa.Catalina pokiwała głową. Jeżeli cię usłucham i teraz stąd pójdę, przyrzekasz, że nie odstąpisz go anina krok? Znajdę się przy nim z chwilą, gdy ty zażyjesz świeżego powietrza, by po-tem wrócić do swych komnat i zająć się księgami lub szyciem. W takim razie idę natychmiast! usłuchała jej Catalina. Będę u siebie,a ty będziesz przez cały czas z nim. Oczywiście skłoniła głowę lady Margaret.Ten mały ogród przypomina mi dziedziniec więzienny.Spaceruję tu w kółkopomiędzy grządkami z ziołami, a na ziemię padają gęste krople deszczu przypo-minające łzy.W murach nie czuję się ani trochę lepiej, własna komnata zdaje misię celą więzienną.Nie umiem znieść przeciągającej się samotności.Kiedy jed-nak zasiadłam ze swymi dworkami 'w komnacie gościnnej, ich nieustanne trajko-tanie zaczęło mi działać na nerwy do tego stopnia, że miałam ochotę rozkrzyczećsię wniebogłosy.Znowuż gdy poszukam odosobnienia w wewnętrznej komnacie,łaknę ludzkiego towarzystwa.Pragnę, by ktoś potrzymał mnie za rękę i zapewnił,że wszystko będzie dobrze.Nie mogąc sobie znalezć miejsca, schodzę wąską krętą klatką schodową nawyłożony kocimi łbami dziedziniec i przemykam do rotundowej kaplicy.W jed-RLTnym łuku zaokrąglonego muru znajduje się kamienny krzyż i ołtarz, przed którympali się świeżo zapalona świeca.Wnętrze świątyni tchnie spokojem, lecz mojadusza nie potrafi go zaznać.Wsuwam zziębnięte dłonie w rękawy sukni i obejmu-ję się ciasno rękoma, krążąc po kaplicy niczym osioł zaprzężony do kieratu.Od-liczam kroki; do wejścia jest ich trzydzieści sześć.Przy drzwiach zawracam iznów kieruję się ku ołtarzowi, tyle że idąc w drugą stronę.Modlę się, ale brak mipewności, że ktoś słucha moich błagań. Jestem Catalina, księżniczka hiszpańska i księżna Walii przypominamsobie. Jestem Catalina, umiłowana przez Boga, obsypana licznymi laskami.Nic nie może pójść w moim życiu nie tak.Nie może mi się przytrafić nic takstrasznego.Wolą Najwyższego jest, abym jako małżonka Artura dopomogła zjed-noczyć królestwa Hiszpanii i Anglii.Dobry Bóg nie pozwoli, aby cokolwiek złegospotkało mnie czy Artura.Wiem, że Pan Bóg czuwa nade mną tak, jak czuwałnad moją matką.Ta chwila zwątpienia została na mnie zesłana, aby poddać pró-bie mą wiarę.Nie boję się jednak, ponieważ wiem, że cokolwiek się dzieje, skoń-czy się dobrze.Catalina pozostawała w swojej części zamku, regularnie wysyłając którąśdworkę do komnat męża z pytaniem o jego stan.Z początku odpowiadano jej, żeksiążę nadal śpi.Doktor Bereworth sporządził wywar i nie odstępując łoża, cze-kał, aż jego wysokość się przebudzi, aby go nim napoić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]