[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- TroszkÄ™ za dużo wypiliÅ›my, prawda? - spytaÅ‚ szorstkim ikarcÄ…cym tonem.Nazajutrz pojechali do Nicei na przymiarkÄ™ w salonie.Przymilna, ubrana na czarno, sprzedawczyni zapytaÅ‚aMariannÄ™ z szacunkiem o nazwisko.- Madame Dorfrichter - odpowiedziaÅ‚a Marianna z ulgÄ…, żejednak pamiÄ™ta.Kiedy pochwyciÅ‚a gniewne spojrzenie doktora,uÅ›wiadomiÅ‚a sobie, że popeÅ‚niÅ‚a faux pas (jeszcze jeden znanyjej zwrot we francuskim).- Madame Brammer - poprawiÅ‚ jÄ…, ale widzÄ…c zdumionespojrzenie sprzedawczyni pojÄ…Å‚, że staÅ‚o siÄ™ to, czego siÄ™obawiaÅ‚.- Chcesz Å›ciÄ…gnąć tu na nas caÅ‚Ä… francuskÄ… prasÄ™? - spytaÅ‚MariannÄ™, kiedy wyszli z salonu.PokrÄ™ciÅ‚a przeczÄ…co gÅ‚owÄ….- Na Boga, skÄ…dże znowu!SÅ‚owo prasa przypomniaÅ‚o jej nagle postacie ludzi wpÅ‚aszczach, wsparte o latarnie na Hahngasse w Wiedniu,czekajÄ…ce, by jÄ… dopaść w momencie, kiedy wychodziÅ‚a zmieszkania matki.- Wobec tego zechciej Å‚askawie zapamiÄ™tać, że nazywasz siÄ™tutaj madame Brammer!- Dobrze - odpowiedziaÅ‚a potulnie.Nie chciaÅ‚a bowiemrozgniewać Paula, jedynego Å‚Ä…cznika z otaczajÄ…cÄ…rzeczywistoÅ›ciÄ….Jakże trafiÅ‚aby na powrót do domu, gdybyzniknÄ…Å‚ i pozostawiÅ‚ jÄ… samÄ… i bezradnÄ… w tej niesamowiciepiÄ™knej próżni.- Na pewno bÄ™dÄ™ pamiÄ™tać - powtórzyÅ‚a gorliwie.- Mam nadziejÄ™ - wymruczaÅ‚, po czym uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ idelikatnie pogÅ‚adziÅ‚ jÄ… po twarzy.Reporterzy dopadli ich nazajutrz, gdy popijali apéritif natarasie u Ruhla.Marianna obudziÅ‚a siÄ™ pózno tego rana, niespokojna iprzygnÄ™biona.Wiatr ustaÅ‚, morze zaÅ› byÅ‚o spokojne i ciche.WÅ‚aÅ›nie po raz pierwszy tego dnia ucieszyÅ‚ jÄ… widok tÅ‚umówprzesuwajÄ…cych siÄ™ obok tarasu Ruhla oraz wdziÄ™czna paradapowozów i limuzyn na szerokiej wstÄ™dze obramowanejpalmami promenady ciÄ…gnÄ…cej siÄ™ wzdÅ‚uż Å‚ukowato poÅ‚ożonejzatoki hen, daleko, aż po wyglÄ…dajÄ…cy na chmurÄ™ mglisty zaryspółwyspu.Wówczas to wÅ‚aÅ›nie jakiÅ› niski mężczyzna o twarzyfoksteriera zatrzymaÅ‚ siÄ™ przy ich stole i zagadnÄ…Å‚ MariannÄ™ wpÅ‚ynnej wiedeÅ„skiej niemczyznie.- DzieÅ„ dobry, pani Dorfrichter.SÅ‚yszaÅ‚em, że pani jest tutaj,i nie mogÅ‚em przepuÅ›cić okazji, aby siÄ™ z paniÄ… nie przywitać.Z tonu jego słów można by wnosić, że sÄ… znajomymi, aleMarianna nie mogÅ‚a sobie przypomnieć, czy go kiedykolwiekprzedtem widziaÅ‚a.- DzieÅ„ dobry - odrzekÅ‚a i domyÅ›liÅ‚a siÄ™ widzÄ…c nieprzyjaznÄ…minÄ™ Goldschmiedta, że znowu zrobiÅ‚a coÅ› niestosownego.- Mylisz siÄ™, mÅ‚odzieÅ„cze - warknÄ…Å‚ doktor na nieznajomego.- To nie jest pani Dorfrichter.Wtedy to przypomniaÅ‚a sobie jego zalecenie.- Myli siÄ™ pan - dodaÅ‚a silÄ…c siÄ™ również na stanowczość.-Jestem madame.- ale nie mogÅ‚a sobie za nic przypomniećnazwiska.MÅ‚odzieniec uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ zÅ‚oÅ›liwie.- Jest pani na pewno madame Dorfrichter.A pan jest jejadwokatem, doktorem Goldschmiedtem.Czy mogÄ™ siÄ™przedstawić? Reinhard Lothar, do usÅ‚ug.- WydobyÅ‚legitymacjÄ™ prasowÄ…, która potwierdziÅ‚a jego tożsamośćprzedstawiciela prasy bulwarowej.- Do diabÅ‚a, niech siÄ™ pan wynosi - zasyczaÅ‚ Goldschmiedt -bo zawoÅ‚am kelnera, który pana stÄ…d usunie.Zamiast odejść, mÅ‚odzieniec przysunÄ…Å‚ sobie krzesÅ‚o i usiadÅ‚.- Dobrze pan wie, że lepiej ze mnÄ… nie zaczynać, skoro panatu odnalazÅ‚em.ChciaÅ‚bym porozmawiać teraz z paniÄ…Dorfrichter, bo w przeciwnym razie i tak przekażętelegraficznie wiadomoÅ›ci do Wiednia, fantazjujÄ…c, ile siÄ™ da.Czy pani miÅ‚o spÄ™dza tu czas? - zwróciÅ‚ siÄ™ do Marianny.- Bardzo.- Zerknęła w stronÄ™ Goldschmiedta, jakby szukajÄ…cpomocy, ale twarz doktora przypominaÅ‚a maskÄ™, tak byÅ‚anieruchoma i obojÄ™tna.- Doktor Goldschmiedt, jak wiadomo, bardzo siÄ™ troszczy oklientów - ciÄ…gnÄ…Å‚ reporter.- Czy mąż wie, że spÄ™dza pani zdoktorem wakacje?- Ja nie.- zaczęła Marianna, ale Goldschmiedt podniósÅ‚ siÄ™nagle i rzuciÅ‚ parÄ™ banknotów na stolik,- Chodzmy - powiedziaÅ‚ do Marianny.Reporter zagrodziÅ‚ imdrogÄ™:- ChwileczkÄ™, proszÄ™ pana.Nie można przerywać damie wpółsÅ‚owa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]