[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziewczyna uniosła nieco głowę.- Myślę, że będziesz zadowolona - powiedziałaz uśmiechem.- Baron chce, żebym wybrała się doMadame Arlette.- Tej słynnej modystki?! - ucieszyła się ciotka.-No, nareszcie!97- Trochę się boję, że uszyje mi coś niestosownego -wyznała Caroline.- Czy pojedziesz ze mną, Jess?- Oczywiście.Zwłaszcza, że, jak wiesz, sama zajmuję się swoimi strojami i chętnie zobaczę, jak to sięrobi w wielkim świecie.- Jessica nie kryła podniecenia.- Masz zmienić całą garderobę? - Siostrzenica potwierdziła.- Być może nie doceniasz uczuć barona -stwierdziła po namyśle.- Mój świętej pamięci mążpozwalał mi kupić najwyżej jedną lub dwie rzeczy.Jednak Caroline wciąż miała poważną minę.- Lord Radford nie żywi dla mnie żadnych głębszych uczuć - orzekła stanowczo.- Podejrzewam, żejego wybór to przypadek.Jessica uścisnęła ją raz jeszcze, chcąc dodać otuchy.- Nie przejmuj się.I przychodz zawsze, kiedy będziesz chciała się wygadać.- A właśnie, jest jeszcze jedna sprawa.- Carolinezmarszczyła czoło.- Lord Radford zaprosił mnie doswojej posiadłości w Wildehaven.Gina chce odwiedzićz matką Fallsworthych w Lincolnshire, więc.- Spojrzała z nadzieją w oczy ciotki.- Czy mogłabyś mi towarzyszyć? Tam podobno jest bardzo ładnie, a baron zgodziłsię również na przyjazd Lindy! - dodała zachęcająco.Jessica zastanawiała się przez chwilę nad odpowiedzią.W zasadzie nic nie trzymało jej w Londynie.- Chętnie poznam Diabolicznego Barona na jegowłasnym terenie - odparła w końcu.- Ale chciałabymzostawić Lindę u dziadków.Za bardzo przyzwyczajam się do jej towarzystwa.Zapominam, że już niedługo stanie się młodą damą i zechce wyfrunąćw świat.Krótka rozłąka doskonale nam zrobi.Caroline przyjęła to do wiadomości, acz niechętnie, ponieważ uwielbiała małą kuzynkę.98- Jak myślisz, czy Radford zgodzi się zboczyć doGloucestershire, do moich teściów? - spytała jeszczeJessica.- To przecież niedaleko.Dziewczyna potrząsnęła głową, szczęśliwa, że może liczyć na towarzystwo ciotki.- Z całą pewnością - zapewniła.- Baron jest naprawdę bardzo uprzejmy.Zaproponował mi nawet,żebym mówiła mu po imieniu.Niestety, jakoś mi niewychodzi.Może oswoję się z tym za parę łat.Ciotka ścisnęła mocno jej ramię.- Nie, kochanie.Na pewno znacznie szybciej - rzekła z uśmiechem.- A tak swoją drogą, kiedy planujecie wyjazd na wieś?- Pod koniec przyszłego tygodnia - padła odpowiedz.Rudowłosa dama wzięła się za głowę.- I dopiero teraz mi to mówisz? Tak szybko? Wobec tego musimy pozałatwiać wszystkie sprawy.-Spojrzała na stojący w salonie wielki zegar, jakby odmierzał dni a nie godziny.- Kiedy planujesz wizytęu modystki?Siostrzenica wzruszyła ramionami.- Choćby zaraz - odparła.- Nie mam żadnych planów.Możemy jechać prosto do Madame Arlette!Jessica zaśmiała się, słysząc te słowa.- Pozwól przynajmniej, że się ubiorę - poprosiła,podchodząc do drzwi.- Ale zakupy, to dobry pomysł.Przynajmniej się trochę rozerwiesz.Po kwadransie zasiadły obie w staroświeckim powozie Hanscombów.Po zaręczynach rodzice nie pozwalali już Caroline na piesze wycieczki.Musiaławszędzie jezdzić powozem w towarzystwie lokajai służącej.99Zajęte rozmową panie nawet się nie obejrzały, gdydotarły do Madame Arlette.Przyjęła je jedna zesprzedawczyń, ale na wieść, że przybyła narzeczonałorda Radforda, z zaplecza wyszła sama właścicielka.Była to niezwykle szykowna i godna kobieta.Niktnawet nie podejrzewał, że jest córką paryskiej prostytutki.Anglikom wszyscy cudzoziemcy wydawalisię podobni i jeśli ktoś twierdzi, że pochodził ze zubożałej arystokracji, wierzyli w to bez zastrzeżeń.Madame Arlette podpłynęła niczym obłok do Jes-siki i skłoniła jej się głęboko.- Jestem dophawdy zaszczycona, że enfin mogępoznać przyszłą lady Hadfohd - zaczęła.- Muszęprzyznać, że bahon dokonał właściwy wybóh.Panijest rres magnifique.Stropiona Jessica chrząknęła lekko i wskazała siostrzenicę.- To jest przyszła lady Radford - wyjaśniła.- A jajestem jej ciotką.Nazywam się Sterling po mężu.- O! - Francuzka otworzyła tylko usta, nie bardzowiedząc, co powiedzieć.Caroline postanowiła jak najszybciej załagodzićsytuację:- Proszę się nie przejmować, Madame Arlette -zwróciła się do właścicielki.- Przy ciotce nikt niezwraca na mnie uwagi.Mam jednak nadzieję, że dzięki pani stanę się bardziej widoczna.Mój narzeczonychce, żebym wymieniła całą garderobę.Od czegowięc zaczniemy?Francuzka z ulgą przyjęła te słowa i zaczęła sięprzyglądać swojej klientce.- Czy mogłaby pani, mademoiselle odgahnąć włosy z twarzy? O tak, dobrze.- Zmarszczyła czoło.-100Phoponuję delikatne, wiosenne kolony, któhe najlepiej współghają z tego typu uhodą.Leonoho, przynieśmi ten błękitny jedwab, któhy trzymamy na ostatnimstojaku.Tak, ten dla specjalnych klientów - dodała,widząc wahanie w oczach pomocnicy.Czekając na materiał, Madame Arlette przyjrzałasię jeszcze raz Jessice
[ Pobierz całość w formacie PDF ]