[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednakże wobec tego, że premier francuski miał w kwestii cieszyńskiej zgóry urobione zdanie, a raczej podczas wojny już zaciągnięte zobowiązania, dyskusje tenie doprowadziły do określonego wyniku.Skutkiem tego traktat w Saint-Germaingranicy między Polską a Czechami nie ustanowił.Konieczność wszakże rychłego rozstrzygnięcia tej kwestii była tak oczywista, żeRada Najwyższa postanowiła wziąć ją w swoje ręce.Postawiła ją na porządku dziennymi wezwała na swe posiedzenie delegację polską i czeską.Tym razem była to znów Rada Dziesięciu.5 Pośpiechu już nie było.Lloyd Georgejuż swoje najgłówniejsze zadanie spełnił, ludzie kompetentni już mu nie zawadzali.Przy rozpoczęciu posiedzenia ze strony polskiej byłem tylko ja, Paderewskibowiem, zajęty gdzie indziej, przybył znacznie pózniej.Czechów reprezentowali Benesz iKramarz.Przewodniczący Clemenceau dał pierwszy głos Beneszowi, który w obszernymprzemówieniu motywował stanowisko czeskie.Opierał się on nie tyle na prawachczeskich do Cieszyna, ile starał się wykazać, ze Czechosłowacja bez tej ziemi istnieć niemoże.Kolej z Bogumina do Czacy, jak twierdził, jest właściwie jedyną komunikacjąmiędzy Czechami a Słowacczyzną, przemysł zaś czeski, stanowiący podstawę bytugospodarczego kraju, cierpi na brak węgla i bez węgla cieszyńskiego żyć nie może.Po nim zabrał głos Kramarz, który mówił dość namiętnie, kładł mocny nacisk naprawa czeskie, wreszcie wskazywał na podniecenie ludności czeskiej na miejscu, któranie zniesie krzywdy.Swym tonem i swą argumentacją ułatwił mi on znacznie zadanie.Gdy po nim przewodniczący mnie udzielił głosu, zacząłem od powołania się namoją przyjazń dla Czechów, której dowiodłem podczas wojny, pracując dla ich sprawyjak dla swojej.Pochodziła ona z głębokiego przekonania, że położenie obu narodów,niebezpieczeństwa, które im grożą, nakazują im solidarność i zgodne pożycie.Zgodne topożycie wszakże będzie możliwe tylko wtedy, gdy nie będzie Czechów pod panowaniempolskim, a Polaków pod czeskim.Dlatego koniecznością jest przeprowadzić granicępolityczną możliwie najściślej po linii granicy narodowej.Sami proponujemyprzyłączenie do Czech tego kawałka Księstwa Cieszyńskiego, na którym większośćludności jest czeska; reszta wszakże musi należeć do Polski.My chcemy, żeby państwoczesko-słowackie miało wszelkie warunki pomyślnego rozwoju i nie zamykamy oczu najego potrzeby, ale delegacja czeska przesadza, gdy mówi o konieczności posiadaniaCieszyna przez Czechy.Kolej przez Jabłonków nie jest dla nich jedyną komunikacją zeSłowacczyzną, a połączenie w tym kącie Moraw z dalszym ciągiem tej kolei naterytorium słowackim będzie wymagało zbudowania bardzo niewielkiego dystansunowej linii.My wiemy, że przemysłowi czeskiemu brak węgla, ale cieszyńskie kopalnie tego braku nie zaspokoją.Czechy zawsze sprowadzały węgiel z Górnego Zląskapruskiego i będą musiały brać go nadal od Polski, a im lepsze będą między namistosunki, tym większe będziemy im robili w tym względzie ułatwienia.Natomiastkopalnie cieszyńskie dają węgiel koksowy, którego Czechy mają dość u siebie, a któregoPolska nie posiada.Węgiel cieszyński tedy jest o wiele potrzebniejszy Polsce niżCzechom.Załatwiwszy się z prawami historycznymi Korony Zw.Wacława, która razem zeZląskiem utonęła w morzu niemieckim i której ziemie potem odradzały się narodowo,czeskie po czesku, a polskie po polsku, ostatnie wracając do swej prastarej macierzy Polski, zatrzymałem się na sprawie nastroju ludności miejscowej. Przecież ta ludność  zwróciłem się do delegatów czeskich  po wojnieokazała żywą chęć zgody i sprawiedliwego rozgraniczenia.Przecież Polacy i Czesi namiejscu zawarli między sobą układ, rozgraniczający sfery czeską i polską po linii bardzobliskiej tego, czego my dziś żądamy.Jeżeli usposobienie ludności czeskiej się zmieniło, tokto temu winien? Wy, panowie delegaci.Wyście im pisali, że cały Cieszyn będzie czeski,że alianci są za wami, że Polacy nic nie dostaną.W chwili, kiedym to mówił, na salę wszedł mój kolega, Paderewski.Widziałem, żemój ostry ton w stosunku do delegatów czeskich nieco go przeraził.I mógł przerazićczłowieka, który nie słyszał całego mego przemówienia.Tymczasem był on bardzo wtym miejscu potrzebny, nie tylko dla naszych przyjaciół Czechów, ale i dla RadyNajwyższej.Gdym skończył, jeden z delegatów wielkich mocarstw rzekł do mnie półgłosem: Benesz leży na obie łopatki.Jeżeli sprawa będzie dziś decydowana, otrzymaciewszystko, czego żądacie.Po mnie zabrał głos Paderewski, który mię poparł w nadzwyczaj pięknymprzemówieniu.Niepotrzebnie się tylko zastrzegł na początku, że się nie godzi z tonemmojego przemówienia, co wywołało nawet wyraz zdziwienia na twarzach słuchaczów,którym ten ton, przeciwnie, do przekonania trafił.Wszyscy przyznawali, że tego dnia odnieśliśmy walne zwycięstwo nad Czechami.Rozumiał to i Clemenceau i dlatego zamknął dla spóznionej pory posiedzenie,odkładając decyzję Rady Najwyższej na pózniej.Czy był to sposób wywarcia nacisku,żeby decyzja nastąpiła bez długiej zwłoki? Doprawdy nie wiem.Sprawa została właściwie odłożona ad acta.Warunki do takiego rozstrzygnięcia,jakiego chciał premier francuski, przewodniczący konferencji, popsuły się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl