[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zabite? zdumiał się notariusz. Przez kogo? Przez tego samego człowieka, który uciekł z zamku ubiegłej nocy.Opowiedziała przygodę.Wszyscy podziękowali młodemu oficerowi, że pośpieszył paniomz pomocą.Za przykładem innych i notariusz podał mu rękę.Był zadowolony, bowiem śmierćrozbójników uwolniła go od obawy przed przykrymi niespodziankami.Rzekł więc: Sprawa napadu w zamku będzie dokładnie zbadana.Komisja śledcza już przybyła.Pro-kurator z Barcelony jest właśnie u hrabiego Manuela.Ma jeszcze przesłuchać hrabiankę jakoświadka, potem komisja będzie mogła bez zwłoki pojechać do Pons.Wszyscy udali się do hrabiego.Stary pan bardzo serdecznie powitał przyjaciółkę córki iciepło podziękował oficerowi za uratowanie pań. Ależ to drobiazg odpowiedział Mariano. Nie zasłużyłem na tak wielką wdzięczność.Uratowałem raczej pieniądze i kosztowności pań aniżeli ich życie. Nie zaoponowała Roseta. Zawdzięczamy panu życie.Proszę uważać nasz dom zaswój.Nie puścimy pana stąd tak prędko. Spełniłem tylko swój obowiązek i nie mam odwagi nadużywać pani dobroci. Co pan uważa za nadużycie? przerwał hrabia Manuel. Okaże mi senior wielką łaskę,jeżeli zechce zostać przez czas jakiś w tym domu.Chciałbym, aby wypoczął pan u nas potrudach podróży.Roseta wskaże panu pokój, proszę się w nim rozgościć.Hrabia powiedział tak nie tylko dlatego, by grzeczności stało się zadość.Nie widziałwprawdzie swego gościa, ale głos oficera podobał mu się bardzo i przypadł do serca.Notariusz stał tuż obok i porównywał rysy twarzy obu mężczyzn.Byli do siebie bardzopodobni.Postanowił mieć się na baczności.60Po jakimś czasie porucznik opuścił pokój.Służący zaprowadził go do apartamentu, któryskładał się z przedpokoju, gabinetu i sypialni.Gdy wszedł do niej, by się umyć, ujrzał jakąśkobietę, sprawdzającą, czy wszystko przygotowano w należytym porządku.Usłyszawszy jegokroki, odwróciła się ku drzwiom.Wiedząc, że gość jest oficerem francuskim, przygotowałasię do uprzejmego ukłonu, zobaczywszy jednak jego twarz, wrosła w ziemię. Na miłość boską wykrzyknęła to przecież hrabia Manuel! Mariano cofnął się mimowoli.Znał tę kobietę, znał ją bez wątpienia.Nieraz kołysała go na swych kolanach, nierazpatrzył w jej dobre oczy. Nazywa się pani Elvira, prawda? Tak odpowiedziała, oddychając ciężko. Skąd mnie pan zna? Z rozmowy z pani mężem.Ale dlaczego seniorina nazwała mnie przed chwilą hrabiąManuelem? To niesłychane! Wygląda senior zupełnie tak, jak hrabia Manuel, kiedy miał dwadzie-ścia, trzydzieści lat. Doprawdy? Dziwny przypadek. Co za podobieństwo! Gdyby to widział mój Alimpo! Już mnie widział.Czy hrabianka przywiozła pani pozdrowienia od niego? Więc prosił, aby mnie pozdrowić? Naturalnie.Rozpromieniła się. To ładnie z jego strony.Co mi chciał powiedzieć? %7łe nie został zabity. Słyszałam od służby, że napadnięto na nich.To szczęście dla naszej hrabianki, że byłapod jego opieką. Oczywiście Mariano uśmiechnął się. Kazał pani jeszcze powiedzieć, że walczył jaklew i zwyciężył. Spodziewałam się tego.Mój Alimpo jest waleczny, chwilami nawet tak zuchwały, żemuszę go temperować.Chciałabym seniora zaprowadzić do galerii obrazów, w której wisiportret hrabiego Manuela.Uderzy pana to podobieństwo.Ale najpierw niech senior wypocz-nie.Walczył pan przecież z rozbójnikami, musi więc być bardzo zmęczony.Po tych słowach zamierzała odejść, ale Mariano zatrzymał ją. Może seniora zechce zostać i odpowiedzieć mi na parę pytań? Chętnie.Panu i seniorowi doktorowi niczego nie potrafię odmówić. Mówi pani o doktorze Sternau? Co to za człowiek? Niemal równie dzielny i zacny jak mój Alimpo.Przybył z Paryża, aby przywrócić hra-biemu wzrok.Najwybitniejsi nasi lekarze musieli przed nim ustąpić.Wczoraj napadli go roz-bójnicy. Słyszałem o tym.Czy wiadomo, dlaczego chciano go zabić? Czy ma jakichś wrogów? Nie przypuszczam.Chyba cały świat go kocha.Wiadomość o napadzie na lekarza dała Marianowi wiele do myślenia.Nie wątpił, że hersztmaczał w tym ręce.Któż jednak dał mu pieniądze, by zabić lekarza? Zamek jest pełen tajem-nic, trzeba je wyświetlić pomyślał. Zostanę tu zapewne czas jakiś i dlatego chciałbym się coś niecoś dowiedzieć o miesz-kańcach zamku.A więc przede wszystkim: co to za człowiek senior Gasparino Cortejo? Jeżeli mam być szczera, panie poruczniku, to nikt nie znosi tego Corteja, choć jest prawąręką hrabiego.Człowiek to dumny i ponury.Mówią, że nadużywa zaufania hrabiego dla wła-snych korzyści.Tego zdania jest również mój Alimpo. A donia Clarisa? Jest duenią hrabianki.%7łyje w wielkiej zgodzie z panem Gasparinem.Ta kobieta równieżnie cieszy się sympatią.61 A młody hrabia? Jest tutaj dopiero od kilku miesięcy.Mieszkał w Meksyku. Jak długo? Zabrano go stąd, gdy jeszcze był dzieckiem. To dziwne.Hrabia oddaje swego pierworodnego do kraju, gdzie nikt nie jest pewien ży-cia? Okoliczności skłoniły go do tego.Brat hrabiego, don Fernando, został jako młodszy synpozbawiony majoratu.Wziąwszy część schedy, która mu przypadła, wyemigrował do Mek-syku, gdzie po jakimś czasie osiągnął wielką fortunę.Nie ożenił się, więc dziedzicem usta-nowić miał młodszego syna naszego hrabiego, zażądał jednak, aby mu go oddano na wycho-wanie.Hrabia Manuel zgodził się na propozycję brata, chodziło bowiem o ogromny majątek. Kiedy chłopca odesłano do Meksyku? Było to w dzień urodzin mego poczciwego Alimpa, pierwszego pazdziernika roku 1830.Mariano czuł, jak mu serce bije mocno.Opanował się jednak i zapytał: Chłopak nazywał się Alfonso? Tak. Kto go zabrał do Meksyku? Dzierżawca don Fernanda. Jak się nazywał ten dzierżawca? Pedro Arbellez. Kto był jeszcze przy dziecku? Piastunka Maria Hermoyes. Gdzie don Pedro Arbellez wsiadł na statek? W Barcelonie.Hrabia, hrabina i ja odprowadziliśmy tam chłopca. Aż na statek? Nie.Na morzu był sztorm, musiano czekać dwa dni.Dziecko wraz z Meksykaninem zo-stało przez dwie noce w hotelu. Jak się nazywał ten hotel? El Hombre Grande.Wszystko zgadzało się z opowiadaniem zmarłego żebraka.Mariano walczył ze sobą, żebynie zdradzić wzruszenia. Czy Cortejo pytał dalej był w tym czasie w służbie u hrabiego? Tak. Jest żonaty, ma dzieci? Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]