[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie! Nie chcę być cały czas niańczona.Roześmiał się. Będzie na zewnątrz, nie zauważysz nawet jegoobecności. Jasne, że zauważę jęknęłam. Będę wiedziała, żeon tam jest.Maxon westchnął z teatralną rozpaczą.Byłam takzajęta tą wymianą zdań, że nie usłyszałam szeptów,dopóki tuż przed nami nie pojawiły się Celeste, Emmica iTina, wracające do swoich pokoi. Dobry wieczór paniom skinął im głową Maxon.Pewnie byłam niemądra, myśląc, że nikt nie zobaczynas razem.Poczułam, że policzki mi czerwienieją, chociażnie byłam pewna dlaczego.Dziewczyny dygnęły i poszły dalej.Popatrzyłam zanimi, kiedy wchodziły na schody.Emmica i Tinasprawiały wrażenie zaciekawionych i byłam pewna, że zakilka minut opowiedzą o tym pozostałym.Jutro na pewnozostanę dokładnie przepytana.Celeste piorunowała mniespojrzeniem i z pewnością uznała, że wyrządziłam jejosobisty afront.Spojrzałam przed siebie i powiedziałam pierwsząrzecz, jaka mi przyszła do głowy: Mówiłam, że te dziewczyny, które przeraziły sięatakiem, będą chciały zostać. Nie byłam pewna, ktoprosił o wypuszczenie do domu, ale plotki głosiły, żejedną z tych osób była Tina, która zemdlała podczasataku.Ktoś inny wspominał o Bariel, ale wiedziałam, żeto musi być kłamstwo dopiero po jej zimnym trupiezdołaliby jej wydrzeć z rąk wyimaginowaną koronę. Nie masz pojęcia, jaka to była dla mnie ulga przyznał szczerze Maxon.Potrzebowałam chwili na przemyślenie odpowiedzi,ponieważ nie to spodziewałam się usłyszeć, a poza tymcały czas musiałam pilnować, żeby się nie przewrócić.Nie wiedziałam, jak schodzić po schodach z kimś podrękę, a obcasy jeszcze mi to utrudniały.Mogłam miećprzynajmniej nadzieję, że jeśli się potknę, Maxon mniezłapie. Sądziłam, że byłoby to dla ciebie korzystne powiedziałam, kiedy zeszliśmy na parter i wreszcieodzyskałam równowagę. To przecież okropnie trudne,wybrać jedną dziewczynę z takiej gromady.Jeśli zbiegokoliczności pozwala odsiać niektóre, czy to nie ułatwiasprawy?Maxon wzruszył ramionami. Możliwe, ale zapewniam cię, że ja tak na to niepatrzę. Sprawiał wrażenie lekko dotkniętego. Dobrywieczór panom przywitał się z gwardzistami, którzybłyskawicznie otwarli przed nami drzwi do ogrodu.Możepowinnam skorzystać z propozycji Maxona, który chciałich uprzedzić, że mogę wychodzić na dwór.Myśl o takłatwej ucieczce wydawała się kusząca. Nie rozumiem przyznałam, kiedy prowadził mniew kierunku ławki, naszej ławki, a potem pomógł miusiąść twarzą w stronę świateł pałacu.Sam zajął miejscenaprzeciwko, tak że mogliśmy na siebie patrzeć.W tensposób łatwiej było rozmawiać.Zawahał się, czy mi odpowiedzieć, ale ostatecznieodetchnął głębiej i zaczął mówić. Może po prostu sobie pochlebiam, myśląc, żejestem wart podjęcia jakiegoś ryzyka.Nie chodzi o to, żekomuś bym tego życzył wyjaśnił szybko. Nie to mamna myśli.Po prostu& nie wiem.Czy wy nie widzicie, ileja ryzykuję? Szczerze mówiąc, nie.Masz tu swoich rodziców,którzy mogą ci udzielać rad, a my dostosowujemy się dotwojego planu zajęć.Wszystko w twoim życiu przebiegatak jak dawniej, podczas kiedy nasze życie zmieniło się zdnia na dzień.Co takiego ty mógłbyś ryzykować?Maxon wyglądał na całkowicie zaskoczonego. Ami, może i mam tu rodzinę, ale wyobraz sobie, jakokropnie krępujące jest, kiedy rodzice obserwują każdytwój krok na randce.Nie tylko rodzice, cały kraj! Cogorsza, trudno to nawet nazwać prawdziwymi randkami.A dopasowywanie się do mojego planu? Kiedy nie jestemz wami, pracuję nad strategią wojenną, przygotowujęprawa, przeglądam budżety& ostatnio muszę to robićsam, podczas gdy mój ojciec patrzy, jak popełniam głupiebłędy, ponieważ nie mam jego doświadczenia.A potem,kiedy jak zwykle zrobię coś, czego on by nie zrobił,przychodzi i mnie poprawia.Kiedy zajmuję się tymwszystkim, potrafię myśleć tylko o was, o moichdziewczynach.Jestem wami jednocześnie zafascynowanyi przerażony!Gestykulował gwałtowniej, niż widziałamkiedykolwiek wcześniej, machając rękami w powietrzu iprzeczesując włosy. Myślisz, że moje życie się nie zmieniło? Jakuważasz, jakie mam szanse znalezć wśród was prawdziwąpartnerkę? Będę miał szczęście, jeśli uda mi się wybraćdziewczynę, która zdoła wytrzymywać ze mną przezresztę życia.A jeśli już ją odesłałem do domu, ponieważoczekiwałem jakiejś iskry, która się nie pojawiła? A jeśliona czeka tylko, żeby mnie opuścić, kiedy pojawią siępierwsze przeciwności losu? A jeśli w ogóle nikogo niewybiorę? Co wtedy mam zrobić, Ami?Zaczął tę przemowę emocjonalnie i ze złością, ale teostatnie pytania nie były czysto retoryczne.Naprawdęchciał wiedzieć, co ma zrobić, jeśli żadna z dziewcząt nieokaże się osobą, którą mógłby pokochać.A chociaż niewyrażał tej obawy wprost, jeszcze bardziej niepokoił się,że żadna nie pokocha jego. Szczerze mówiąc, myślę, że znajdziesz tu sobiepartnerkę.Naprawdę. Tak myślisz? W jego głosie pojawiła się teraznadzieja. Na pewno. Położyłam mu rękę na ramieniu, a mójdotyk wyraznie go uspokoił.Zastanawiałam się, jakczęsto ludzie go po prostu dotykali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]