[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czasem któryS ziewn¹³ szeroko i rozprostowa³ przygarbione Slêczeniem ple-cy, czasem b¹kn¹³ pó³gêbkiem jak¹S uwagê.I znów zapada³a cisza spowita dymem fajek.Na tapczanach le¿a³o dwóch dy¿urnych; jeden pod lew¹ Scian¹ chrapa³ smacznie w oktawêtonów, gdy jego partner ze strony przeciwnej æmi³ w milczeniu papierosa ze wzrokiem wbi-tym nieruchomo w pu³ap.W jakiejS chwili oderwa³ oczy od sufitu, przydusi³ dogasaj¹cy oga-rek i rzuci³ w k¹t izby.Jeden z graj¹cych odwróci³ siê:- Nie Spicie, panie sier¿ancie?- JakoS mi siê nie klei.Grajcie dalej.Wolê dumaæ.Wyci¹gn¹³ siê z powrotem na ³Ã³¿ku, splót³rêce pod g³ow¹ i zapatrzy³ siê w zamySleniu w du¿y wisz¹cy obraz Sw.Floriana.Nieweso³aznaæ by³a zaduma, gdy¿ twarz mu siê chmurzy³a raz po raz i co chwila Sci¹ga³ boleSnie d³u-gie czarne ³uki brwi.Jako¿ mia³ siê czym k³opotaæ sier¿ant po¿arny, Piotr Szponar.Od trzech tygodni powróci³a domiasta na s³u¿bê jego jedynaczka, Magda, a wraz z ni¹ te same troski i obawy, które przed dwo-ma laty zmusi³y do wydalenia jej w strony odleg³e, gdzie jeszcze o niej nikt nic nie s³ysza³.Bo dziwnym te¿ stworzeniem by³a córka stra¿aka.Wysoka, w¹t³a i blada, zwraca³a uwagê du¿y-mi czarnymi, wiecznie w przestrzeñ zapatrzonymi oczyma i ruchami r¹k, których nigdy opano-waæ nie umia³a.Rêce te, równie blade jak twarz, przebiega³y ustawicznie jakieS nerwowe dresz-cze czy skurcze, wywo³uj¹c niespokojny, spazmatyczny ruch palców - d³ugich, w¹skich, wieczniezimnych.W³osy mia³a bujne, czarne, które w lSni¹cych kruczo wê¿ach wymyka³y siê spod jedwab-nej, ognistopomarañczowej chusty, jedynej ozdoby, na jak¹ staæ by³o biedn¹ dziewczynê.Bo biedn¹ by³a, bardzo biedn¹ córka po¿arnika.Matka Marta, podobno wielkiej piêknoSciCyganka, odumar³a j¹ wczeSnie, pozostawiaj¹c w spadku naturê chor¹ jak¹S, niesamowit¹,i têsknotê do wielkich, bezkresnych stepów.Ojciec kocha³ Magdê uczuciem tkliwym i ser-decznym, lecz jakby z odcieniem lêku przed w³asnym dzieckiem.Piotr Szponar ba³ siê swejcórki.Ba³ siê jej bia³ej jak marmur twarzy, jej w¹skich, zaciêtych uporczywie ust, jej d³ugicha czêstych zamySleñ.Lecz by³y i inne, g³êbsze przyczyny ojcowskiego lêku.Oto ¿onie jego jeszcze, gdy wiod³a poSród swoich ¿ycie nomadów, przepowiedzieæ mia³a sta-ra Cyganka, ¿e uwiedzie j¹ cz³owiek bia³y, osiad³y i ¿e sp³odzi z nim dzieciê - dziewczynê,córkê p³omieni, któr¹ ojciec bêdzie zwalcza³ przez ca³e ¿ycie.50Wró¿ba zdawa³a siê dziwnie spe³niaæ.Marta do¿y³a tylko pierwszej jej po³owy, porzucaj¹cdziecko na zawsze ju¿ w pi¹tym roku ¿ycia.Z trwog¹ czeka³ Piotr na ziszczenie siê niejasnejdlañ zrazu czêSci drugiej.A¿ przyszed³ czas, w którym tajemnicze s³owa wiedxmy zaczê³ynabieraæ w³aSciwego znaczenia.Magda Szponar mia³a wtedy lat 15 i s³u¿y³a w mieScie w fa-bryce tutek, gdy wybuch³ pierwszy po¿ar: zapali³y siê nie wiadomo jakim sposobem skrzyniez bibu³kami i po¿oga rozszerzy³a siê na ca³y zak³adw przeci¹gu kilku minut.Strata by³a olbrzymia; sz³a w krocie.Sprawcy nie wykryto nigdy.Natomiast po ugaszeniu po¿aru znaleziono robotnicê Magdê Szponar w malej salce Srodko-wej cudem ocala³ej z morza p³omieni, rozpostart¹ na pod³odze w g³êbokim uSpieniu.Dziew-czyna prawdopodobnie przetrwa³a w tym stanie ca³y po¿ar i dopiero po dwugodzinnym cuce-niu otworzy³a ociê¿a³e ze snu powieki.Jak zdo³a³a wytrzymaæ przez godzinê bez uduszeniasiê w zamkniêtym pokoju otoczonym zewsz¹d falami ognia i w jaki sposób w ogóle ocala³pokój, po³o¿ony w samym Srodku p³on¹cego budynku - pozosta³o na zawsze nie rozwi¹zan¹zagadk¹.Po tym wypadku zmienia³a Magda parokrotnie chlebodawców, s³u¿¹c przewa¿nie jako poko-jówka przy zamo¿niejszych rodzinach, jako garderobiana w kawiarniach lub panna sklepo-wa.I zawsze jakimS fatalnym trafem wkrótce po jej wst¹pieniu do s³u¿by wybucha³y po¿aryw domach i instytucjach, w których by³a wtedy zajêt¹.Przyczyna tych klêsk ¿ywio³owychpozostawa³a za ka¿dym razem nie wyjaSnion¹; ludzie stawali zawsze ju¿ wobec faktu doko-nanego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]