[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ktoś bosakiemprzeciął jedną z płetw, po czym wieloryb zaczął wydmuchiwać czerwoną fontannęi skonał, nie szamocząc się zbyt gwałtownie.Teraz trzeba go było odholować na statek.Z uwagi jednak na dość pokazną odle-głość wynoszącą co najmniej pięć mil robota zapowiadała się ciężka.Toteż Heurtauxwydał polecenie porucznikowi Coquebertowi: Proszę odłączyć swoje cumy i korzystając z dobrego wiatru, dotrzeć do miejscapostoju statku w Jamsku.Kapitan Bourcart pośpieszy na nasze spotkanie i przetnie namdrogę płynąc na północny wschód. Rozkaz! odpowiedział porucznik. Sądzę, że powinien pan złapać Saint-Enocha przed nastaniem nocy ciągnąłdalej Heurtaux. W każdym razie, jeśli trzeba będzie zaczekać do rana, to zaczekamy.Z taką górą mięsa do holowania zyskalibyśmy najwyżej milę na godzinę.Było to najlepsze wyjście z sytuacji.Aódz podniosła żagiel i pracując mocno wiosła-mi, skierowała się w stronę wybrzeża.Dwie pozostałe łodzie korzystając z pomyślnegoprądu ruszyły, co prawda wolniutko, ale w tym samym kierunku.W tych warunkach nie mogło być mowy o spędzeniu nocy na lądzie, oddalonymo ponad cztery mile.Zresztą, jeśli porucznik Coquebert zdąży na czas, może Saint-Enoch przybędzie przed nocą.Na nieszczęście koło piątej mgła zaczęła gęstnieć, wiatr się uciszył, a widoczność spa-dła do setki sążni. Ta mgła na pewno przeszkodzi kapitanowi Bourcartowi odezwał się Heur-taux. Jeśli w ogóle porucznik Coquebert zdołał go odnalezć zauważył harpunnikKardek. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko nie ruszać się od wieloryba dodał po-rucznik Allotte. W rzeczy samej zakończył rozmowę Heurtaux.Wyciągnięto z worków zapasy żywności, solone mięso, słodką wodę i tafię rodzajrumu.Po posiłku wszyscy się położyli, żeby się przespać do rana.Jednakże noc nie mi-nęła zupełnie spokojnie.Około pierwszej po północy łodziami zaczęły wstrząsać gwał-towne fale, nieomal zrywając cumy, które trzeba było wzmacniać.Skąd się wzięło to dziwne wzburzenie morza? Nikt nie umiał sobie tego wytłuma-czyć.Heurtaux pomyślał, że pewnie jakiś wielki parowiec przechodził opodal i zdjęła75go obawa, czy się zbytnio do nich nie zbliży w gęstej mgle.Jeden z marynarzy zaczął natychmiast wysyłać trąbką alarmową sygnały, ale nieotrzymał znikąd odpowiedzi.Zresztą nikt nie słyszał plaskania śruby ani syku ucho-dzącej pary, które zazwyczaj towarzyszą płynącemu parowcowi; nikt też nie dostrzegłświateł pozycyjnych.Gwałtowne falowanie trwało czterdzieści minut i chwilami tak przybierało na sile, żeHeurtaux był bliski porzucenia wieloryba.Wreszcie zabawa się skończyła i reszta nocyprzeszła spokojnie.Jaka była przyczyna burzliwego stanu wód? Ani pierwszy oficer Heurtaux, ani po-rucznik Allotte nie umieli sobie jej wytłumaczyć.Parowiec? Falowanie nie trwałoby tak długo.W dodatku niektórym się zdało, że sły-szą potworne rżenie i chrapanie, zupełnie niepodobne do dzwięków wydawanych przezparę uchodzącą wentylami.Nad ranem mgła znowu się podniosła, tak jak poprzedniego dnia. Saint-Enocha niebyło jeszcze widać.Co prawda wiatr ledwie dmuchał, ale gdy koło dziesiątej przybrał nasile, jeden z harpunników zauważył statek idący szybko na południowy zachód.Znalazłszy się w odległości pół kabla, kapitan Bourcart stanął w dryf i łodzie przy-holowały wieloryba, któremu założono cumę ogonową, skoro tylko znalazł się przy bur-cie.Prawie cały dzień stracono na obracanie go, tak był ogromny.Nazajutrz rozpalonopod kotłami i po wytężonej pracy, trwającej dwie doby, bednarz Cabidoulin oszacowałna sto dwadzieścia pięć baryłek olej umieszczony w ładowni.W parę dni pózniej Saint-Enoch znowu stanął na kotwicy nie opodal kamczackie-go wybrzeża.Aodzie znowu podjęły tropienie, ale nie mogły pochwalić się dużą zdoby-czą: złowiono dwa wieloryby, trzy znaleziono nieżywe, z rozprutymi bokami i powyry-wanymi wnętrznościami, tak że nic z nich nie dało się wyciągnąć.Czyżby padły w ja-kimś gwałtownym starciu? Niepojęte!Stanowczo szczęście opuściło Saint-Enocha i wszystko wskazywało na to, że drugawyprawa da nikłe owoce.Sezon dobiegał końca.Nigdy wielorybnicy nie przeciągali go na wodach syberyj-skich poza wrzesień.Już chłody zaczęły dokuczać i ludzie musieli wkładać zimoweubrania.Słupek w termometrze utrzymywał się w okolicy zera.Skoro tylko temperatu-ra się obniży, na Morzu Ochockim zapanują ciężkie warunki.Już przy brzegach formo-wały się lody.Potem góry lodowe pomału zaczną dryfować na morze, a wiadomo prze-cież, jak trudnym, zgoła niemożliwym, stanie się polowanie w tych warunkach.Na do-miar złego, jeśli Saint-Enoch nie miał szczęścia, to chyba inni wielorybnicy także nieodnieśli sukcesów, jeśli wierzyć informacjom otrzymanym przez kapitana Bourcarta naWyspach Szantarskich, w Ajanie czy w Jamsku.Toteż większość statków będzie starała76się dotrzeć do jakiegoś portu, żeby tam przezimować.Tak też było i z Reptonem , którego dostrzeżono rankiem trzydziestego pierwsze-go.Dalej z niepełnym obciążeniem spieszył na wszystkich żaglach na wschód, prawdo-podobnie żeby się przedostać poza barierę Wysp Kurylskich.Najpewniej Saint-Enochopuścił Morze Ochockie jako ostatni.Nadszedł dzień, kiedy trzeba było się na to zdecy-dować, inaczej statkowi mogłoby grozić zablokowanie.Według danych majstra Cabidoulina ładunek nie osiągnął nawet pięciuset pięćdzie-sięciu baryłek, a więc wynosił zaledwie jedną trzecią tego, co ładownie mogły pomie-ścić. Sądzę powiedział Heurtaux że nie mamy tu już czego szukać i nie powinni-śmy dłużej się zatrzymywać. Podzielam pańskie zdanie przytaknął kapitan Bourcart i skorzystajmy z te-go, że przejścia wokół Wysp Kurylskich są jeszcze wolne. Czy pana intencją, panie kapitanie, jest powrócić na Vancouver? zapytał dok-tor Filhiol. Prawdopodobnie odparł kapitan. Ale przed tą długą przeprawą Saint-Enoch zatrzyma się jeszcze na Kamczatce.Ten postój był bardzo wskazany z uwagi na konieczność odnowienia zapasów świe-żego mięsa.W razie potrzeby można było ewentualnie przezimować w Petropawłow-sku. Saint-Enoch wziął więc kurs na południowy wschód i poszedł wzdłuż wybrzeżyKamczatki, Po opłynięciu cypla Aopatki wykręcił na północ i czwartego pazdziernikapo południu znalazł się w pobliżu Petropawłowska
[ Pobierz całość w formacie PDF ]