[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale ty chyba nie masz po kolei w gÅ‚owie, aby pozwolić.pozwolić temu Pigmejowi, żeby spaÅ‚ z tobÄ…! Chyba widzisz, że to nawet nie jest prawdziwy Bawarczyk.ZwinÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„ w pięść i pogroziÅ‚ niÄ… Japowi.- Przynajmniej jedna część jego jest prawdziwa - powiedziaÅ‚a Laura Å‚agodnie,patrzÄ…c na maÅ‚ego faceta, który wtulaÅ‚ siÄ™ w jej masywny bok.- Czy tu nie masz zupeÅ‚nie poczucia humoru, Jo? - broniÅ‚ siÄ™ Jap.- UÅ›miechnij siÄ™ iuszy do góry!Cycata Laura usiadÅ‚a miÄ™dzy nimi.- Panowie.moi panowie - przerwaÅ‚a im, wznoszÄ…c rÄ™ce ponad gÅ‚owÄ™, chcÄ…c ichuspokoić.- Kto tak haÅ‚asuje wczesnym rankiem? DzieÅ„ siÄ™ jeszcze nie zaczÄ…Å‚, a mychcemy spÄ™dzić go we wÅ‚aÅ›ciwy sposób.Meier opuÅ›ciÅ‚ pięść i spojrzaÅ‚ na niÄ… podejrzliwie.- Co to znaczy, we wÅ‚aÅ›ciwy sposób?ZachichotaÅ‚a, aż zwaÅ‚y tÅ‚uszczu na jej brzuchu zaczęły podskakiwać.- A jak pan myÅ›li, o co mi chodzi, panie sierżancie Meier? - zaÅ‚kaÅ‚a i Å‚zy radoÅ›cipopÅ‚ynęły po jej policzkach.Jo otworzyÅ‚ szeroko usta ze zdumienia jak duszÄ…ca siÄ™ ryba.- Chyba nie myÅ›lisz.- spytaÅ‚ gÅ‚upio.- A dlaczego nie? - odpowiedziaÅ‚a pytaniem na pytanie, przecierajÄ…c przy tym oczy.- W porzÄ…dku, ale ten kundlowaty Pigmej ma mieć zamkniÄ™te oczy, gdy mybÄ™dziemy baraszkować.- A kto powiedziaÅ‚, że ty bÄ™dziesz pierwszy? - zaprotestowaÅ‚ Jap.- A jak to ma wszystko wyglÄ…dać, co? - Meier nie ustÄ™powaÅ‚.- OrzeÅ‚ czy reszka? - zaproponowaÅ‚a Laura.- Chcesz, abyÅ›my rzucali o to monetÄ…?Dziewczyna pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ… i uÅ›mieszek skromnoÅ›ci pojawiÅ‚ siÄ™ na jej twarzy,przewidujÄ…c, co siÄ™ bÄ™dzie dziaÅ‚o.Ale ani Jap, ani Byk Jo nie mogli cieszyć siÄ™  prawem pierwszeÅ„stwa tegoporanka.W chwili gdy tylko Laura poÅ‚ożyÅ‚a na dÅ‚oni dziesiÄ™ciofenigowÄ… monetÄ™, znajomydzwiÄ™k doleciaÅ‚ przez otwarte okno, pod którym nadal staÅ‚a drabina.- SygnaÅ‚ trÄ…bki na pobudkÄ™ w koszarach - zaÅ‚kaÅ‚ Jap.- Czy to nie paskudny koniec? Teraz, gdy facet może komuÅ› dać coÅ› fajnego?Byk Jo wyskoczyÅ‚ z łóżka i chwyciÅ‚ za buty.- Chodz, Jap! - WrzasnÄ…Å‚ za siebie.- PodnoÅ› tyÅ‚ek! Edelweiss dzisiaj opuszczakoszary i puÅ‚kownik urwie mi jaja, jeÅ›li siÄ™ spózniÄ™! - A ja? - spytaÅ‚a skonsternowana Laura, gdy dwaj mężczyzni w poÅ›piechu zakÅ‚adalina siebie mundury.Z oddali już dobiegaÅ‚y odgÅ‚osy budzÄ…cych siÄ™ koszar do kolejnego dnia wojny.*Jap zÅ‚apaÅ‚ stojÄ…cÄ… w Å›wieczniku Å›wieczkÄ™.- Masz - krzyknÄ…Å‚.- Wez to!I rzuciÅ‚ niÄ… w nagie kolana dziewczyny.JeÅ›li miejscowy wódz S.A.- Lorenz niepotrafi ciÄ™ zadowolić, to ci umili czas, dopóki oddziaÅ‚ szturmowy Edelweiss nie powróci zwojny.Z tymi sÅ‚owami dwaj przyjaciele przeszli przez okno i zeszli po drabinie na ulicÄ™, apotem jak rozbrykane dzieciaki pobiegli w stronÄ™ koszar. KSIGA DRUGAPodróż na Rodos RozdziaÅ‚ 1- Cholera - zaklÄ…Å‚ Jo, patrzÄ…c ponuro na wolno mijanÄ… dolinÄ™ Mozeli i splunÄ…Å‚ zaburtÄ™ Å‚odzi.- Co jest, WoÅ‚ku? - spytaÅ‚ Jap, nie wiedzieć czemu rozbawiony przygnÄ™bieniemkumpla.Meier obciÄ…gnÄ…Å‚ po raz dziesiÄ…ty tego dnia cywilnÄ… marynarkÄ™ i powiedziaÅ‚.- Wszystko do bani, ty maÅ‚y skoÅ›nooki przebieraÅ„cu.MyÅ›laÅ‚em, że jesteÅ›mystrzelcami alpejskimi, a nie jakimiÅ› cholernymi marynarzami.MachnÄ…Å‚ rÄ™kÄ… w kierunku trzech pozostaÅ‚ych Å‚odzi, które pÅ‚ynęły za nimi po rzece.Ich silniki terkotaÅ‚y smÄ™tnie przy prÄ™dkoÅ›ci piÄ™ciu wÄ™złów.Jap pstryknÄ…Å‚ niedopaÅ‚kiem papierosa do wody.- Ale o co siÄ™ martwisz? Nikt nie bÄ™dzie próbowaÅ‚ nam tu odstrzelić Å‚ba, no nie?- Znasz mnie.Ja dostajÄ™ choroby morskiej na sam widok Izery2.Poza tym, po coten caÅ‚y cyrk?- Jaki cyrk?- No, te cywilne ciuchy i te cholerne Å‚odzie.WskazaÅ‚ na patrolowce na których pÅ‚ynÄ™li, teraz dla zmylenia przerobione naholowniki, pozbawione uzbrojenia, z burtami przemalowanymi z koloru biaÅ‚ego na czarno-brÄ…zowy.- FaÅ‚szywe kominy, faÅ‚szywe mostki zrobione z drewna.Gdzie my do diabÅ‚ajedziemy? Pytam ciÄ™? To musi być część naszej misji.- Na pewno nie do kraju żabojadów - zgodziÅ‚ siÄ™ Jap, wskazujÄ…c w stronÄ™ Francji,która znajdowaÅ‚a siÄ™ dalej z biegiem rzeki.Nie mieliÅ›my tam przecież kÅ‚opotów od 1940roku.- Jasne, że nie ty gÅ‚upku leÅ›ny! JedynÄ… akcjÄ™, jakÄ… możesz tam przeprowadzić, totylko z jakÄ…Å› dziwkÄ… w łóżku, a sposób w jaki podróżujemy, wskazuje, że to na pewno niebÄ™dzie dymanko dla chÅ‚opców z naszego oddziaÅ‚u.Ponure prognozy Meiera sprawdziÅ‚y siÄ™.Od chwili, gdy Jodl wyjawiÅ‚ swój planpuÅ‚kownikowi Stürmerowi, ten zażądaÅ‚ caÅ‚kowitej tajnoÅ›ci w tej sprawie.KompaniawyruszyÅ‚a z Kufstein w Å›rodku nocy; do statków żeglugi Å›ródlÄ…dowej dotarli autostradÄ… na2Malownicza rzeka w Bawarii. wschód od Kolonii w cywilnych ciężarówkach [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl