[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Inaczej niż wczoraj, najpierw zabrała się do sprzątania. Usłyszysz historię matki przy obiedzie powiadomiła mnieopryskliwie. Zwietnie" pomyślałam.Wzięłam książkę i poszłam na werandę.Gospodyni dołączyła do mnie po paru godzinach.Przyszła z miskągulaszu i kubkiem parującej herbaty. Iris odezwałam się, przełknąwszy łyżkę potrawy. Mam nadzieję, żesię nie obrazisz, ale zastanawiałam się, czy to, co mi opowiadasz, to prawda,czy też podkolorowane historie z odrobinką prawdy.Przez jej twarz przemknął uśmiech. Przypuszczam, że to twój kawaler nakładł ci do głowy takich rzeczy. No. Jak miałam odpowiedzieć?Iris skinęła głową, przymknęła oczy i przez chwilę milczała. Czy widzisz swoich krewnych, kiedy o nich opowiadam? spytaławreszcie. Widzę.Naprawdę ich widzę. Słuszna uwaga.Nie wyjawiłam tegoWillowi z obawy, że uzna to za zbyt dziwne. W takim razie wiesz, że nie kłamię.Wszystko ukazuje ci się tak, jakbyło. Spojrzała mi prosto w oczy.Usiłowała się przekonać, co sądzę? W takim razie.no, dobrze wymamrotałam z zażenowaniem.Chciałam tylko wiedzieć. Tak naprawdę chciałam jedynie, żeby Iris233RLTprzestała mnie przeszywać wzrokiem i zaczęła opowiadać to, co przygotowałana dziś. Wspominałam ci o darze Madlyn zaczęła wreszcie gospodyni. Ojej umiejętności pochwytywania kawałków dusz osób, które fotografowała.Wiesz, że wiele starych ludów a także niektóre niezbyt stare wierzyło wmoc luster?Powoli pokiwałam głową. Brzmi znajomo. Sądzono, że potrafią pokazywać przyszłość, więzić ludzkie dusze iprzynosić pecha gdy zostaną zbite.To ostatnie słyszałam na pewno. Siedem lat nieszczęścia. Dokładnie.Niektóre ludy uważają je za drzwi do świata duchów, przezktóre istoty nadprzyrodzone i ludzie mogą podróżować do innego wymiaru. I co z tego? spytałam prowokacyjnie. Co to ma wspólnego zezdjęciami mojej matki? Aparaty fotograficzne, moja droga, są wyposażone w lustra.I wprzeciwieństwie do ulotnych odbić utrwalają obraz. Oczywiście przypomniałam sobie podobno Indianie nie pozwalająsobie robić zdjęć.Szalony Koń nigdy do tego nie dopuścił, nawet na łożuśmierci.Iris uśmiechnęła się jak nauczycielka, której uczennica wreszcie błysnęłaintelektem. Tak, dziecko.A dlaczego? Bo aparat ukradłby mu część duszy. Właśnie.I się nie mylił.Aparat naprawdę potrafi pochwycić duszęfotografowanego tak jak lustro.Ale musi się znalezć we właściwych rękach.234RLTTakich jak ręce twojej matki.Na tym polegał jej dar.O, nie od razu tozrozumiała.Ale od dzieciństwa pociągało ją robienie zdjęć.Już jakopięciolatka poprosiła rodziców o aparat.Oczywiście Charles nie potrafiłodmówić niczego córce, więc spełnił jej prośbę.Sądził, że to kaprys, o którymmała wkrótce zapomni, i że ostatecznie to on będzie robił zdjęcia.Ale Madlyn nie rozstawała się z aparatem.Wszędzie go ze sobą nosiła.Gdy twój dziadek wywołał pierwsze fotografie, zdziwił się ich jakością iwyrazistością.Spodziewał się dziecinnych ujęć: uciętych głów, zamglonychkrajobrazów.Tymczasem okazało się, że jego córeczka zrobiła piękne choćodrobinę niepokojące portrety jego samego, Amelii i wszystkich gości.Szczególnie przypadły mu do gustu zdjęcia zwierząt koni i psów.Zdumiało go, że przedstawiają jego ulubieńców tak, jak tylko on ich widział.Jak pewnie się domyślasz, Madlyn od początku chciała zajmować siętylko tym.Wkrótce po skończeniu liceum zaczęła pracować dla dużych pism.Zatrudniono ją na podstawie zdjęć, które zrobiła, dorastając.I tak się tozaczęło. Opowiedziałaś mi o talencie mojej matki, ale nie o niej samej.Totakże chciałabym wiedzieć. Madlyn była skomplikowana.Czasami cudowna, czasem okropna jak wiele dzisiejszych nastolatek.Stawała się ponura i nie rozmawiała z nikimz wyjątkiem (gdy sądziła, że nikt jej nie słyszy) swojej blizniaczki.Wydawałosię, że duch siostry przygniata ją do ziemi.Miewała te mroczne nastroje przezcałe życie, nawet po poznaniu Noaha.Sadie nigdy jej nie opuściła.Aleczasem, jak już wspomniałam, Madlyn okazywała się zachwycająca.Przypominała Charlesa.Była serdeczna, radosna i dobra.Wkrótce spotkałatwojego ojca.235RLTUśmiechnęłam się na myśl o moich młodych rodzicach.A potem cośmnie zastanowiło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]