[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z informacji funkcjonariuszyprowadzących obserwację Halpernowejwie, że jest w domu.%7łe właśnie przedpółgodziną przyszedł na Piękną inżynierKłosek.Kłosek? Ależ tak.On odpowiadapodanemu przez Pokorę rysopisowi.Teżwysoki brunet.Kłosek nie został objętyobserwacją.Psiakość! A jeżeli to byłon?! I ja poszkapiłem.Wyrzuca sobieniedopatrzenie. Natychmiast objąć obserwacjąinżyniera Kłoska poleca przez radiotelefon Kawce. Wtej chwili jest u Halpernowej.Możezdążą, zanim wyjdzie.Jeśliby nie 111zdążyli, niech podejmie obserwacjęktóraś z ekip ob-stawiających Piękną.Podaj im zaraz rysopis.Jadę na Piękną.Biegnie po schodach.Na półpiętrzewpada na schodzącego na dół inżyniera. Co za nieoczekiwane spotkanie zagaja rozmowę. Czyżby doktorowakupiła nowy wóz? Ależ nie tłumaczy Kłosek lekkospeszony.Pani Anita poleciła mi odebrać wóz zmilicji, chce go naprawiać.Czy i kiedymogę się zgłosić po to BMW? Proszę bardzo.Nawet jutro.Samochódstoi na parkingu Wydziału Ruchu.Alebez upoważnienia wła-ścicielki nie wydadzą. Czy wiadomo już ostatecznie, jakabyła, przyczyna wypadku? Wada układu kierowniczego. Wada fabryczna? Tak. No tak. cień ulgi w głosieinżyniera. Dzię-kuję.Do widzenia. Wyciąga rękę napożegnanie. Może pan teraz wezmie toupoważnienie od doktorowej proponuje Bieżan.Chce przedłużyćrozmowę.%7łeby zdążyli. No tak, rzeczywiście. Kłosekdecyduje się za-wrócić.Razem wchodząna górę.Halpernowa otwiera drzwi. Zapomniałeś o czymś, kochany? zwraca się do inżyniera i nagle milkniespeszona, dostrzegłszy Bieża-na.Bieżan udaje, że nie dosłyszał.112 Spotkałem inżyniera mówiswobodnie i właśnie gopoinformowałem, że można już zabraćwóz do naprawy.Musi pani tylkowystawić upoważnienie. Naturalnie, w tej chwili. Zostawiaich obu w salonie i znika w swoimpokoju.Wraca z podpisaną kartką. Czytakie upoważnienie wystarczy? pytapokazując je Bieżanowi. Tak.Oczywiście. Podaje świstekinżynierowi.Kłosek żegna się, wychodzi.Zdążą, ocenia Bieżan czas niezbędny nadojazd wo-zu obserwacji. Chciałem porozmawiać z panią natemat okoliczności związanych zwypadkiem pani męża zwraca się doHalpernowej. Mąż sam to panu powie.Ordynator mimówił, że lada godzina odzyskaprzytomność. Niestety, jestem zwiastunem złejwieści.Wracam ze szpitala.Ordynatortwierdzi, że stan jest bezna-dziejny.Błysk w oczach pięknej pani. To straszne mówi spokojnie,zakrywając ręką oczy.Rozdział XVIIITadeusz Kłosek, właściciel warsztatumechanicznego przy ulicy Odyńca 16, w1955 roku, jak wynika ze wstępnychustaleń, ukończył wydział mechanicznyPoli-techniki Warszawskiej i w rokpózniej rozpoczął pracę 113w stołecznej fabryce samochodów jakokierownik hali montażowej.W 1958roku ożenił się z córką znanegowynalazcy, plastyczką Ewą Zielińską.Teść, właściciel sześciopokojowej willina %7łoliborzu, w prezencie ślub-nymzaofiarował młodym samodzielnetrzypokojowe mieszkanie na parterzeswojej willi, sam z żoną przeniósł siędo takiego samego lokum na piętrze.Kłosek był zdolny, szybko awansował.W 1982 roku otrzymałnominację na stanowisko głównegospecjalisty do spraw inwestycji. Umiał się urządzić mówili zzazdrością o Ta-deuszu Kłosku niektórzykoledzy. Dzięki protekcji i pomocyteściunia ma stanowisko, własnemieszkanie, pieniądze. Szczęściarz , w czepku się urodził twierdzili inni.On sam jednak nie uważał się zaszczęściarza.Byłniezadowolony.Miał atrakcyjną żonę, samodzielnemieszkanie.Ale stałe ingerencje teścióww jego sprawy domowe sprawia-ły, że w praktyce owa samodzielnośćbyła iluzoryczna.%7łona chciała, by celem jego zabiegówstało się dyrektorskie stanowisko, apózniej walka o kolejne, coraz wyższeszczeble w administracyjnej strukturze.Tak widziała jego dalszą karierę.On niemiał takich ambicji.Chciał pracować wprodukcji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]