[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem się odwróciła i szybkim krokiem odeszła.Niechciała, żebym widziała jej łzy.Wolała pozostać w mojej pamięci jako silna kobieta.Podczas gdy ojciec Felix wraz z naszymi prezentami ślubnymi pojechał pierwszyswoim białym mercedesem, ja razem z trzema innymi żonami, wdrapałam się na jegociężarówkę, którą miał prowadzić ochroniarz.Moje rzeczy osobiste zmieściły się w dwóchkartonowych pudłach.Plandeka samochodu chroniła nas przed deszczem, który znów zacząłpadać.Mama Idu usadowiła się w kabinie kierowcy na miejscu pasażera.W końcu nie byłażoną Felixa.Te zaś traktowały ją z pełną czcią.Siedziałam tam, gdzie było teraz moje miejsce- razem z queens.Patrzyłam ostatni raz na mury haremu.Tam nie było już dla mnieprzyszłości.A co czekało na mnie w Jeba?Z zamyślenia wyrwał mnie chichot pozostałych kobiet.Jedna z nich powiedziała coś,co rozbawiło resztę.Widziałam przed sobą kilkoro roześmianych oczu i poczułam sięstraszliwie samotna.- Twoja świadkowa Idu nauczy cię jak być dobrą żoną - powiedziała moja sąsiadka iobjęła mnie ramieniem.Wszystkie trzy zaśmiały się, jakby usłyszały naprawdę dobry żart.***Udane małżeństwo.Gdy kończy się pora deszczowa, nastaje najpiękniejsza pora roku.Kiełkują nasiona idosłownie widać, jak natura budzi się do życia.Pamiętam, że kiedyś zawsze biegałam w tosamo miejsce i skupiałam się na obserwacji jednej wybranej rośliny.Patrzyłam jak rośnie.Nawielu polach, które mijaliśmy po drodze na farmę, można było zauważyć pierwsze zielonepędy.Czułam się dziwnie.Przez prawie dwa lata tęskniłam za farmą, lecz w miarę zbliżaniasię do niej coraz mniejszą miałam ochotę na powrót.Nie wiedziałam, czy spotkam tamjeszcze swoich bliskich.Jeśli nie, znajdę się wśród samych obcych mi ludzi.A najbardziejnieprzyjemny z nich był moim mężem.Czy umowa mamy z Felixem rzeczywiście będzieaktualna? Oczywiście na farmie byli jeszcze Jo i Corn, którzy na mnie czekali, ale jak mójukochany brat będzie odnosił się do mnie jako żony Felixa?Ciężarówka podskakiwała na wyboistej drodze prowadzącej do gospodarstwa.Uniosłam plandekę i patrzyłam na pola należące do nas.Miałam wrażenie, że czas się cofnął.Jednak kiedy ciężarówka zatrzymała się przed domem - gdzie stał już biały samochód Felixa -zrozumiałam, że nic nie będzie takie jak dawniej.Rozglądałam się za Cornem, ale nigdzie gonie widziałam.Postanowiłam pózniej spytać o niego Felixa.Gdy tylko mama Idu przekroczyła próg domu, przejęła w nim dowodzenie.Szczerzemówiąc, wcale mnie to nie zdziwiło, ponieważ już po drodze wyznaczyła sobie szczególnąpozycję.A ja, podobnie jak inne żony, zaakceptowałam ją.W czasie gdy znosiłyśmy swojebagaże do domu, Idu zrobiła rundkę i oznajmiła, który pokój powinien być jej.Wybrała tenna parterze, znajdujący się dokładnie naprzeciwko pomieszczeń, które kiedyś zajmowałam zmamą.Potem wskazała mi pokój, który przeznaczyła dla mnie, jakby to było oczywiste, żewłaśnie tam zamieszkam.Zdziwiłam się, bo był to akurat mój stary pokój.Felix mieszkał oczywiście w pokojumamy, w byłej bibliotece.Nasze pokoje sąsiadowały więc ze sobą.Uspokoiłam się, gdyzobaczyłam, że jedna z żon Felixa, mama Rhoda, dzieli ze mną pokój.Nie chodziło mi przytym ojej towarzystwo, ale o to, że będę czuła się bezpieczniej.Bezpieczniej jeśli chodzi opoślubionego mi mężczyznę.Rhoda mieszkała w tym pokoju przez ostatnie dwa lata i poswojemu się w nim urządziła.Niechętnie zrobiła mi miejsce tak, że mogłam położyć w kącieto, co ze sobą przywiozłam.Moja współżona, bo tak się do niej zwracałam, była o okołodwadzieścia lat ode mnie starsza.Początkowo z trudem się porozumiewałyśmy, bo niemówiła w żadnym z języków, które znałam.Z biegiem czasu uczyła mnie swojej mowy.Felix powitał nas w kilku słowach, w których przedstawił Idu jako gospodynię.%7łebyuniknąć wszelkich kłótni, ona miała rozdzielać pracę.- Ona też będzie wam przekazywać, kiedy będę miał czas dla każdej z was - oznajmiłswoim czterem żonom, które tu z nim mieszkały.Na pierwszy rzut oka obecne życie nafarmie nie różniło się bardzo od tego, które już znałam.Mój pierwszy tydzień miałam spędzićz Rhodą w kuchni.Ale mnie ciągnęło na dwór.Chciałam zobaczyć jak wygląda farma.Pola leżącenajbliżej domu były zaorane, pojawiły się już na nich pierwsze zdzbła zboża.Obsadzonychbyło też kilka pól, na których uprawialiśmy bataty i kukurydzę.Ale za to nie posadzono yam.Szklarnia, którą z dumą postawiliśmy trzy lata temu żeby hodować pomidory, ucierpiałapodczas burz.%7łyzną ziemię, która w niej była, przysypano piaskiem.Załamana kuśtykałam wdeszczu od poła do pola, oglądając spuściznę mojej matki.W myślach wciąż miałam zdanie wypowiedziane przez mamę Adę, że ojciec Felixpożre wkrótce swoją przyszłość.To, co wyrosło, starczało, żeby wyżywić mieszkańcówfarmy i co tydzień nakarmić biednych, ale o sprzedaży, tak jak kiedyś, nie mogło być mowy.Chociaż farma została przecież założona w tym celu.Po długich poszukiwaniach spotkałam Jo w starej stodole.Próbował naprawić traktor.Zażenowany ledwo mnie pozdrowił i niemal ze strachem wyznał, że to drogie, sprowadzane zEuropy urządzenie, od tygodni nie działa.Pękła część napędu, a łata nie chciała już trzymać.Na kosztowne części zamienne oczywiście brakowało pieniędzy.Co się z nim stało? Naglebył taki obcy.- Miałem nadzieję - mówił Jo - że uda mi się go naprawić zanim przyjedziesz -wyglądał na bardzo zmartwionego.- Zawaliłem sprawę.Ale to nie moja wina.Felix niezgadzał się na nic, co proponowałem.Co mogłem zrobić? - Mojemu bratu Jo przybyło dwalata, ale to nie jedyna zmiana, jaką zauważyłam.Rozmawialiśmy o farmie, ale nie o nas, onaszym życiu.Felix stał pomiędzy nami.- Dlaczego tak dziwnie się zachowujesz? Czy nie może być tak jak dawniej? -spytałam w końcu.- Nie chcę kłótni z Felixem.Nie jest za dobrze.Ale ja nie wymagam wiele - spojrzałna mnie z boku.- Miałaś wielkie wesele, prawda?- Padało, a ja bałam się, że wpadnę w błoto - odpowiedziałam.Jo skinął głową.- A gdzie jest Corn? - spytałam wreszcie.- W domu - odparł.Ruszyłam do wyjścia.Jo zawołał mnie z powrotem.- Choga, chciałem ci coś powiedzieć.- Tak?Brat przysunął się blisko mnie.- Jeśli on.to znaczy, jeśli Felix będzie cię zle traktował, to mi powiedz - spuściłwzrok.- Proszę.- Dziękuję - uścisnęłam jego dłoń.- Nie zasłużył na ciebie - mruknął Jo i wczołgał się z powrotem pod traktor.W domu spytałam o mojego psa.Zdziwiło mnie, gdy usłyszałam, że Felixrzeczywiście pozwolił mu być w domu.Ale gdy zobaczyłam mojego trójnogiego wybawcę,łzy stanęły mi w oczach.Co oni z nim zrobili! Był okrągły jak kulka.Z powodu ogromnejnadwagi prawie się nie ruszał.Nawet nie mógł wstać, żeby się ze mną przywitać.Byłobrazem rozpaczy, zupełnym przeciwieństwem kogoś, kto przynosi szczęście.- Chcecie, żeby umarł? - wypaliłam z wściekłością do moich współżon.- Jest stary - odpowiedziały niewzruszone.Cóż za obojętność! Nic nie rozumiały!%7łyły w raju i nie robiły nic, żeby go ocalić.Praca, którą Idu powierzyła mi w domu, już po kilku dniach zaczęła mnie okropnienudzić.A na zewnątrz mogłabym zrobić tyle pożytecznych rzeczy! Rozmówiłam się z Idu.- Nie możesz przydzielić mnie do pracy w polu? Na tym znam się znacznie lepiej.- Jeśli chcesz.Sądziłam, że oszczędzając cię, robię ci uprzejmość.- Niepotrzebne mi oszczędzanie tylko prawdziwa praca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]