[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jaki przykład damy pozostałym dzieciom,jeśli zgodzimy się na obecność kogoś takiego jak Shane w życiuich siostry? Proszę posłuchać, pani Ryan, on już stał się częścią jej ży-cia, przecież wyjechali po to, aby mieszkać razem, na miłośćboską! Chociaż w głębi serca mam wrażenie, że to długo niepotrwa.I jeśli będziemy udawać, że uważamy to za normalne,wtedy Fiona przestanie nas zaliczać do okrutnego świata, któryuwziął się na Bogu ducha winnego Shane a.Ojciec Fiony wzruszał raz po raz ramionami, jakby chciałpowiedzieć, że to wszystko go przerasta.Na twarzy Maureenwidać było wyrazną walkę z łzami.Barbara spróbowała jeszcze raz. Mnie też się to nie podoba, naprawdę! Ani to, że siedzętutaj, obgadując moją przyjaciółkę za jej plecami, ale uważam,że w końcu powinniśmy coś zrobić, bo inaczej stracimy ją nazawsze.Wsunięty przez szparę w drzwiach list upadł na podłogę.Miriam Fine poszła sprawdzić, kto osobiście doręcza coś o tejporze nocy.Na dużej, sztywnej kopercie widniały nazwiska ich obojga.Musiała zawierać jakiś wyjątkowo gruby karton.Zaniosła jąmężowi i zabrali się do otwierania.Było to potwierdzenie, że Harold Fine został laureatem pre-160stiżowej nagrody Biznesmena Roku, wraz ze szczegółami doty-czącymi uroczystości jej wręczenia.Miało się to odbyć w listo-padzie, w sali ratuszowej, w obecności wielu zgromadzonychosób.Nadawcy listu wyrażali nadzieję, że laureat sam zaprosirodzinę i przyjaciół najpierw na drinka z udziałem burmistrza,a potem na uroczysty obiad. Och, Haroldzie, tak się cieszę, że zobaczę cię w czerni ibieli! wykrzyknęła Miriam ze łzami w oczach. To zdumiewające. Patrzył na ozdobny kartonik, jakbyobawiał się, że zaraz wymknie mu się z rąk albo rozpadnie. David byłby taki dumny i uradowany! Powiemy mu o tymzaproszeniu, to dla niego będzie jakiś namacalny dowód.Napewno wróci na czas do domu. Nie bądzmy tacy pewni, Miriam.Z punktu widzeniaDavida biznesmeni są uosobieniem zła, a nagroda BiznesmenaRoku to coś tak odrażającego, że raczej nie zechce mieć ze mnąnic wspólnego. Cześć, Bill. Cześć, Andy.Andy usiadł przy chłopcu na bujanej kanapce przed domem. Masz doła, dzieciaku? Może mała przebieżka? Nie, bieganie niczego nie rozwiąże. Bill nawet nie pod-niósł głowy. I tu się z tobą zgadzam, ale przynajmniej pozwala zagłu-161szyć zmartwienia. Ty nie masz zmartwień, Andy. Nie mam, powiadasz? To znaczy, że odwaliłem kawałdobrej roboty, starając się je ukryć. Walnął Billa po przyja-cielsku w ramię, jednak tym razem chłopiec skrzywił się i od-sunął. Przepraszam, mały. Nie szkodzi, to nie twoja wina. Więc czyja? Sam nie wiem, chyba moja.Widzisz, nie wystarczałemim.Znaczy, mamie i tacie.Nie dałem im dostatecznie dużoszczęścia, Oni oboje mają fioła na twoim punkcie! Przynajm-niej z tego jednego zdają sobie sprawę. Tak mówi mama, a może tylko chce, żebym uwierzył. Twój tata też tak mówi.Słyszałem to od niego, jeszczezanim wyjechał. A jednak wyjechał. Zrobił to dla ciebie, dzieciaku.Chciał ci dać więcej czasu,żebyś mógł przyzwyczaić się do mnie i do tego, że teraz mytroje stanowimy rodzinę. Nie chcę żadnego czasu. To czego chcesz? Chcę, żeby mama i on nadal się kochali, ale to niemożli-we, więc chociaż żeby mieszkał gdzieś blisko.Ty i mama niemielibyście nic przeciwko temu, żebym się z nim często widy-162wał, prawda? Zerknął z niepokojem na ojczyma. Jasne, że nie, przecież wiesz. A tata o tym wie? Ależ tak, Bill! Więc skoro wie, to dlaczego musiał wyjechać tak daleko?Rozmowę Clausa z Birgit podsłuchała Hannah, sekretarkaośrodka telewizyjnego.Nie mogła w to uwierzyć.Elsa pojechałatak daleko, żeby odciąć się od tego, co nazywała miłością swegożycia, a teraz ta katastrofa znów ich do siebie zbliżyła! Przepraszam, Claus, można na słówko? Oczywiście! Wszyscy lubili pogodną, życzliwą, godnązaufania dziewczynę, zaprzyjaznioną z Elsą. Chciałam tylko zapytać, czy ona wraca? Hannah nie tra-ciła czasu na owijanie rzeczy w bawełnę. A zależy ci na tym? Mnie owszem, bo chciałabym odzyskać przyjaciółkę.Jednak dla niej byłoby lepiej, żeby tam została odparła szcze-rze Hannah. Niestety, nie powiem ci, co się wydarzyło, bo naprawdęnie wiem.Dieter polecił nam wracać, więc wróciliśmy.Ale onawyglądała inaczej, to nie ta sama Elsa, którą znaliśmy.Zmieniłasię, jakby podjęła jakąś ważną decyzję. Rozumiem bąknęła Hannah, chociaż nie wyglądała naprzekonaną.163 Wiem, na pewno uważasz, że faceci są beznadziejni, gdychodzi o odczytywanie sygnałów, ale wierz mi, ty też miałabyśproblemy z rozeznaniem, co się dzieje. Tak, wiem, że to niełatwe.Dziękuję, że mi powiedziałeś,teraz pozostaje nam tylko czekać i mieć nadzieję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]