[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No i poza tym ona już wiedziała, co z George'em i Rhodą. Jak pan to rozumie? Wiemy, że tego popołudnia zaprosiła Carfaxa.Chciała, że-by pohamował Rhodę i zatuszował skandal.Była wściekła, kiedyCarfax powiedział, że rozwiedzie się z Rhodą, jeżeli będzie chcia-ła.Teraz przypuśćmy, że był to ostatni apel starszej pani, że wprzypadku bezskuteczności swojego żądania postanowiła już ra-czej zamordować George'a, niż pozwolić, by ten skandal i możli-wy rozwód splamiły reputację rodziny.Błagała George'a, żebyprzestał romansować z Rhodą; prosiła Carfaxa o więcej zdecydo-wania.Obie prośby nie odniosły skutku, więc nie cofnęła się przedużyciem strychniny.Co pan o tym sądzi? Przyznaję, że pomyślałem o tej możliwości.Jednak ma onapoważne wady. Mianowicie? Po pierwsze, czy matki trują synów, żeby chronić honor ro-dziny? To zbyt nieprawdopodobne. Jako generalna zasada, tak.Ale Ethel Rattery jest prawdzi-wą rzymską matrona kierującą się najbardziej twardymi zasadami.Poza tym ma coś z głową.Nie zachowuje się normalnie.Wiemy,że jest bezkompromisową autokratką, osobą zwariowaną na punk-cie honoru rodziny.Jako człowiek hołdujący zasadom moralnościz epoki wiktoriańskiej, patrzy na skandale miłosne z najwyższymobrzydzeniem.Aącząc te trzy cechy, ma pan potencjalną morder-czynię.A jaka jest kolejna wada? Według pańskiej teorii George podzielił się z matką swoimipodejrzeniami na temat Felixa Cairnesa.Twierdzi pan, że morder-ca wiedział o planie zabójstwa na rzece i trucizna była tylko zapa-sowym wariantem, na wypadek gdyby Felix zawiódł.W takimukładzie, jeśli pani Rattery zamierzała otruć syna, jedynie gdybynie poskutkował jej apel do Carfaxa, musiałaby rozmawiać z nimwcześniej.Przecież jej prośba mogła odnieść skutek, ale w tymsamym czasie George zostałby utopiony.To do siebie nie pasuje. Miesza pan dwie moje różne teorie.Sugeruję, że pani Ratte-ry, tak samo jak George, znała plan zabójstwa na rzece, opisany wpamiętniku Felixa.Jednak również sugeruję, że rozmawiali o nim,i George powiedział matce, że zamierza grać rolę ofiary, żebyuzyskać absolutną pewność co do planów Felixa.Chciał pobić gojego własną bronią, mówiąc, że pamiętnik jest w rękach radcyprawnego.W rzeczywistości George nie miał zamiaru dać sięutopić i jego matka o tym wiedziała.Ale była zdecydowana gootruć, gdyby jej apel do Carfaxa okazał się bezskuteczny. Tak.To już jest bardziej prawdopodobne.No cóż, to dziwnasprawa.Pani Rattery, Violet Rattery, Carfax i Cairnes oni wszy-scy mieli możliwość i powody, żeby zamordować George'a Ratte-ry'ego.Panna Lawson też.Miała taką sposobność, ale trudno sobiewyobrazić, dlaczego miałaby to robić.I nikt z nich nie ma alibi.Czułbym się znacznie szczęśliwszy, gdybym mógł teraz wywrócićna nice jakieś niepodważalne alibi. W takim razie co z Rhodą Carfax? Wątpliwe.Była w Cheltenham od wpół do jedenastej doszóstej wieczorem.Grała w turnieju tenisowym.Potem pojechałaz przyjaciółmi do Plough na obiad.Nie wróciła do domu przeddziewiątą.Naturalnie wciąż badamy wszystkie ślady, ale raczejnie mogła niepostrzeżenie przyjechać tu po południu.To nie byłduży turniej i kiedy nie grała, sędziowała lub rozmawiała ze zna-jomymi. Hm.Wygląda, że trzeba ją wykluczyć.No cóż, co powinni-śmy teraz zrobić? Muszę ponownie przepytać panią Rattery.Właśnie zamie-rzałem to zrobić, kiedy zrzuciliście mi tę butelkę na głowę. Mogę przy tym być? Dobrze, ale proszę mnie pozwolić prowadzić rozmowę.12.Po raz pierwszy Nigel miał możliwość, by bez emocji przyjrzećsię matce George'a.Tamtego poranka w pokoju Violet burzliwaatmosfera uniemożliwiała jakąkolwiek spokojną refleksję.Teraz,kiedy Ethel Rattery stała pośrodku swojego pokoju i wyciągała doNigela rękę, z której spływały grube, czarne fałdy materiału, wy-glądała jak modelka pozująca do rzezby Anioła Zmierci.Jej suro-we, szorstkie rysy, ukryte pod konwencjonalną maską żałoby,wydawały się nie wyrażać żadnego żalu, współczucia czy też stra-chu.Była bardziej posągiem niż modelem.Gdzieś głęboko w jejśrodku tkwi kamienne jądro śmierci pomyślał Nigel.Kiedy po-dawała mu dłoń, przelotnie zauważył na jej przedramieniu dużyczarny pieprzyk, z którego wyrastały długie włoski.Mimo że wi-dok był nieprzyjemny, to jednak w tym momencie znamię to zda-wało się jedynym jej ludzkim rysem.Potem lekko skinęła Bloun-towi głową, podeszła do fotela i usiadła.W jednej chwili złudze-nie prysło nie była już dłużej Aniołem Zmierci, słupem czarnejsoli, ale niezgrabną starszą kobietą z grubymi, krótkimi nogami,zbyt drobnymi w stosunku do ciała.Nagle pierwsze słowa paniRattery wyrwały Nigela z rozmyślań.Siedząc sztywno na fotelu zwysokim oparciem, rozłożyła dłonie i powiedziała do Blounta: Inspektorze, postanowiłam, że to smutne zdarzenie byłowypadkiem.Tak będzie najlepiej dla wszystkich zainteresowa-nych.Wypadek.W związku z tym nie będziemy potrzebowaliwaszych usług.Kiedy najszybciej będzie pan mógł zabrać swoichludzi z mojego domu?Blounta, ze względu na jego temperament i doświadczenie,trudno było przestraszyć.Jeszcze rzadziej okazywał zaskoczenie,które mógł odczuwać.Jednak w tym momencie osłupiały przypa-trywał się starszej pani.Nigel wyjął papierosa z ust i pospieszniewłożył go z powrotem do cygarnicy.Szaleństwo, wariactwo pomyślał.Blount odzyskał w końcu mowę. Dlaczego pani sądzi, że był to wypadek? zapytałgrzecznie. Mój syn nie miał wrogów.Członkowie rodziny Rattery niepopełniają samobójstw.Zatem wypadek to jedyne wyjaśnienie. Sugeruje pani, że pani syn przypadkowo dosypał truciznydo lekarstwa i potem to wypił? Czy nie wydaje się to pani.aa.nieprawdopodobne? W jaki sposób według pani mógł zrobić cośtak niezwykłego? Nie jestem policjantem, inspektorze odparła starsza damaz mrożącą krew w żyłach pewnością siebie. To pana sprawaustalenie szczegółów wypadku.Proszę, żeby zrobił pan to jaknajszybciej.Powinien pan zrozumieć, że to bardzo uciążliwe miećdom pełen policjantów.Georgia mi po prostu nie uwierzy, kiedy jej o tym opowiem pomyślał Nigel.Ta rozmowa powinna być niezwykle zabawna,ale jakoś nie była. Co sprawia, że tak bardzo pragnie pani przekonać mnie.isiebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]