[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie znaczy to, iż obraz Vicinii, przekazany na falach elektromagnetycznych, pozbawionybył poważniejszych luk i niejasności.Kontrast między środkami technicznymi i wysokimstopniem rozwoju wytwórczości a rażąco niskim poziomem materialnych warunkówżyciamieszkańców planety wydawał się co najmniej zastanawiający.Snutonajprzeróżniejszedomysły na temat możliwych dróg rozwoju społecznego, czy nawet wynaturzeń strukturyorganizacyjnej państw, w których postęp technologiczny staje się nie środkiem, leczcelemrozwoju cywilizacyjnego.Zlepe uliczki rozwoju?.Jakże odległą okazała się rzeczywistość od przewidywań.Jeszcze tylko pięć godzin.Nie mogę liczyć na żadną pomoc.Nikt mnie nie odnajdzie wtej pułapce.Po co się łudzić? Przecież wiem, że to niemożliwe.Chyba tylko niezmiernierzadki splot okoliczności może mnie uratować.Ale jaką mam szansę?.Regeneratoryjużprawie nie działają.Zużywam ostatnią rezerwę tlenu.Zostało mi zaledwie pięć godzin.Postanowiłem podyktować to, co przemyślałem.Czasu niewiele, a chciałbym po sobiezostawić ślad.Jeśli kiedykolwiek ktoś odnajdzie moje ciało zamknięte w kokonieskafandra dowie się, jak było naprawdę.Pięć godzin.Im dłużej myślę o mojej sytuacji, tym mniej wydaje mi się prawdopodobne, aby43ktokolwiek mógł odnalezć zapis.yle się wyraziłem: ktokolwiek z ludzi! Ale przecież sąONI!A może ON? Ten, który z nami rozmawiał przez Wielką Antenę? Czy potrafi odczytaćzapis?A jeśli nawet odczyta co z niego zrozumie? Czy dzięki niemu łatwiej pojmie różnicęmiędzy nami a Vicinianami?.Przybycie naszej ekspedycji na Vicinię nie rozwiązało żadnego z zasadniczychproblemówspornych, jakie pojawiły się w toku łączności międzygwiezdnej.Przeciwnie stanęliśmywobliczu faktów, które zamiast ugruntować nasze dotychczasowe wyobrażenia o tejcywilizacji, postawiły je pod znakiem zapytania.yródłem sygnałów nadawanych w kierunku Słońca była gigantyczna konstrukcjatechniczna wzniesiona na biegunie północnym Vicinii.Za jej pośrednictwem w ostatnichmiesiącach podróży wznowiliśmy łączność z mieszkańcami planety, przystępując doopracowania słownika elementarnych pojęć, który miał ułatwić nawiązywanie bliższychstosunków.Kryzys pojawił się dość nagle, zupełnie niespodziewanie: na nasze pytanie, w jakisposóbmożemy nawiązać bezpośredni kontakt z przedstawicielami Vicinii na ekranie uparcieukazywał się ów system antenowy służący mieszkańcom planety do łącznościmiędzygwiezdnej.Wszelkie próby łączności radiowej z pominięciem Wielkiej Anteny jaknazywaliśmy to urządzenie nie przynosiły żadnego rezultatu.Lądowanie grupy zwiadowczej w celu nawiązania porozumienia z mieszkańcami planetypogłębiło jeszcze naszą niepewność.Vicinianie niewielkie, zaledwie sięgające nam dokolan stwory nie tylko wyglądem, lecz i zachowaniem całkowicie odbiegają od naszychwyobrażeń o twórcach wysokiej cywilizacji.Ich inteligencja nie przewyższa inteligencjimałpczłekokształtnych i jakkolwiek wykazują pewne zainteresowanie naszą obecnością, jestonobardzo powierzchowne i krótkotrwałe, przypominające zainteresowanie psa, który poobwąchaniu nieznanego przedmiotu po chwili zapomina o nim, traktując go jakonaturalnyskładnik otoczenia.A jednocześnie istoty te przejawiają, jako zbiorowość, niezwykle wysoki stopieńzorganizowania.Nie ulega wątpliwości, że ich społeczeństwo jest strukturą o ogromnejsprawności i celowości w działaniu.Ruchliwość Vicinian nie ma w sobie nic z chaosu iprzypadkowości.Jeśli nawet czasem, zwłaszcza przy próbach ingerencji z naszejstrony,powstawało chwilowe zamieszanie i zakłócenie współdziałania po kilkunastusekundachwszystko wracało do normy.Mrówki! oto co nasuwało się już przy pierwszym bezpośrednim spotkaniu.Zdawaliśmysobie, oczywiście, sprawę, że podobieństwo jest tylko pozorne, wynikające zpowierzchowności obserwacji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]