[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Curt poszedł na plażę, żeby odbyć codzienną porcję ćwiczeń.Lilyczuła, że musi wstać i zająć się czymś.Kipiała energią.Czy to efektuboczny uprawiania seksu? - pomyślała.Zabawne, nie czytała o tym wżadnej książce.Z nożem i łyżką, jedynymi narzędziami ogrodniczymi, które znalazław tym domu, ślęczała na kolanach, aż słońce przegoniło poranne mgły.Ten pomysł nie dawał jej spokoju, odkąd zobaczyła przy plaży czerwone iżółte kwiaty.- To dla ciebie, Bess, w razie gdybym nie zrobiła ci nowej inskrypcji.- Kopała, sadziła, wyrównywała ziemię.Po obu stronach prowadzących naganek schodków.- Gdzie to posadzić? Bardziej na lewo? - Zerknęła przez ramię iściągnęła brwi.Curt był wciąż na plaży.Była sama, a przysięgłaby, że ktośjej towarzyszy, że słyszała jakieś słowa.Przyklepywała piasek, kiedy dostrzegła Curta, który biegł przezdrogę.Wstała z trudem i pomachała do niego.- Zobacz, co zrobiłam! - zawołała.147RS - Co to ma być?- No.Zmiana krajobrazu.Powoli potrząsnął głową.- Skąd wzięłaś te rośliny? Lily wskazała łyżką.- Jest ich tam mnóstwo, kwitną jak szalone.Pomyślałam, że byłobyfajnie.- Urwała.- Lily, to jest park narodowy, teren chroniony.Własność federalna.- To co? O co ci chodzi?Westchnął.- O nic.Pomóc ci je podlać?Jadąc na południe w stronę Avon półtorej godziny pózniej, Curtrozważał, czy naprawdę potrzebuje kota.Mógłby go pożyczyć.Po co odrazu kupować?Wszystko przez Lily, oczywiście.Nie wiedział, czy ona zechcezostać w Powers Point albo pojechać z nim tam, dokąd go akurat wyślą.Czy go w ogóle zechce.Po godzinie wracał z pudełkiem pączków Krispy Kreme, pół tuzinemryb i kotem, którego zawdzięczał Charliemu, przyjacielowi swojego ojca.- Spokój tam, koleś, już niedaleko.%7łebyś mi się tylko dobrze zająłmyszami.Bo mógł się zająć rybami na przykład.Wszystko zależy od tego, czyLily będzie miała ochotę pobawić się w kuchni.Może powinien był też kupić książkę kucharską, pomyślałponiewczasie.148RS Obciążony pakunkami i pudłem z kotem, zawołał ją sprzed drzwi.Nie było odpowiedzi.Spodziewał się, że Lily będzie na ganku, zatopionaw lekturze dziennika Bess.- Hej, Lily, zobacz, co przyniosłem.Wszedł do domu i stanął jakwryty.- Mam twoje buty - oznajmiła Lily ponuro, wskazując głową na parębutów kowbojskich, które leżały na podłodze.Obiema rękami trzymałajego pistolet.Stała w rozkroku, celując w niego.- Chcesz mnie zabić? - zapytał łagodnie.- To on.Wiedziałam, zanim się odezwał.Raptem spostrzegł kawałek czerwonej koronki.Odwrócił się izobaczył nieszczęsnego drania, który mamrotał coś o mamie.- I co, łajdaku? Nie zasługujesz nawet.i jeszcze ukradłeś moje buty!Mężczyzna miał kolczyk w jednym uchu.- Przyniósł mi prezent - oznajmiła Lily.- Czerwone majtki.- Przyniosłem.kwiat, ale wyleciał przez okno.- Jakie okno? - Curt zabrał broń z rąk Lily.Złodziej wyglądał, jakby miał zaraz czołgać się przed nimi i błagać ołaskę, ale Curt nie chciał ryzykować.Gość może być naćpany, pomyślał, azatem niebezpieczny i nieprzewidywalny.- Zadzwoń do szeryfa, Lily.Powiedz, żeby przysłali Freda i Elma.- Zwiąż go - rzuciła.- Zwiąż go tymi paskudnymi rzeczami, które miprzyniósł.Nylon ma jedną dobrą cechę, jest mocny.Wyszła, a gdy wróciła, powiedziała, wskazując na złodzieja drżącympalcem:149RS - Zawiadomię twoją matkę.Nic dziwnego, że postanowiła odejść.Gdybym miała takiego syna, przestałabym się przyznawać, że jestemczłowiekiem! - Po czym zwróciła się do Curta: - Ukradł mój numertelefonu z torebki Doris, dorobił sobie klucz, jak zmieniłam zamki.-Zaciskała pięści.- Ty.ty.nie wiem nawet, jak cię nazwać!Koniec z ukrywaniem się, pomyślał Curt, ciesząc się mimowszystko.Dwaj zastępcy szeryfa zjawili się po godzinie i zabrali ze sobązapłakanego przestępcę amatora.Curt bał się otworzyć pudełko z kotem.Ryby zaczynały śmierdzieć, mrówki dobrały się do pączków.Ostrożnie wziął pudełko, wyciął w nim otwory.Szara łapkazakończona pazurami wysunęła się na zewnątrz.- Wybacz, kocie, coś mi przeszkodziło.Lily przycupnęła obok.- Uwielbiam szare koty.- Kochaj go lepiej na odległość.Chyba nie jest w nastroju dopieszczot.- Dajmy mu rybę.- Potem, jak sam sobie czegoś nie znajdzie.Odsuń się.Szary futrzakwyskoczył z pudełka i śmignął do drzwi, które Curt zapobiegliwiezamknął.Zwierzak odwrócił się i zerknął na nich wrogo.Uszy miałprzyklejone płasko do głowy, poruszał puszystym ogonem.- Popatrz na jego oczy! - zawołała Lily.- Kici, kici, kici,chodz, niezrobimy ci krzywdy.Jestem pewna, że czytałam kiedyś, że koty potrafiączytać w ludzkich myślach.Ten wygląda dużo inteligentniej niż przeciętnykot.150RS - A ile przeciętnych kotów widziałaś? - zapytał.- %7ładnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl