[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WeFlorencji nie wszyscy wierzyli w tę opowieść.Niektórzy podobnie jak ja uważali, że to nędznekłamstwo pizańczyków, próbujących przydać wielkości swemu nędznemu miastu i wydobyć jez cienia wielkiego sąsiada, Florencji.Inni, którzy utrzymywali, że widzieli wieżę, po prostuwzruszali ramionami i mówili, że to typowe dla pizańczyków, którzy nie potrafiliby nawet gównaułożyć w stertę.Zdziwiła mnie obecność takiej płaskorzezby w tym miejscu, nie był to bowiemszczególnie religijny symbol, ale przypomniałam sobie, że Malachi mówił o bracie Guidzie pizańczyk.Czy wobec tego rzezba świadczy o pochodzeniu skromnego nowicjusza, który tutajmieszka? Chyba nie zadawaliby sobie trudu, żeby w ten sposób odnotować miejsca pochodzeniakażdego z mieszkających tu braci? Jednak nie mogłam zajmować się zbyt długo tą dziwną rzezbą,bo inna myśl nie dawała mi spokoju: Guida wciąż nie było.Oszukał mnie.Przytupywałam zrezygnowana i w milczeniu robiłam listę znanych mi przekleństw, którymiobrzucałam mieszkańców Pizy.Doszłam do durnych przeklętych heretyków , kiedy usłyszałam,że otwierają się drzwi celi bibliotekarza i pojawia się w nich brat Guido, ale sam.Skuliłam sięw swojej kryjówce, chociaż pewnie i tak by mnie nie zauważył.Trzymał w ręku coś jasnego i kręciłgłową. Brata Remigia nie ma wyszeptał niepewnie. Ale te jego broszurki& nasze broszurki&rozrzucone są po całej celi.Wetknął mi coś do ręki.Od razu się zorientowałam, że to blizniaczka tamtych, którewidziałam wcześniej, i przeszył mnie dreszcz.Już tu byli.Wiedzieli.Zdecydowanym ruchem wzięłam Guida pod rękę. Musimy znalezć tego brata.Gdzie może być, jeśli nie ma go w łóżku? Nie wiem. Znów pokręcił głową. Wracałem z nim razem z kościoła, szedłem tuż obokniego, kiedy mnie& zatrzymałaś.Jeśli nie leży na swojej pryczy, to musiał pójść do biblioteki albodo skryptorium.Może czegoś szuka? A gdzie to jest? spytałam. Po drugiej stronie wirydarza. To chodzmy.Ciągnęłam go przez trawnik.Minęła już pora chowania się, teraz znacznie bezpieczniej byłow miejscach dobrze widocznych, gdzie nikt nie mógł podejść do nas niepostrzeżenie.W milczeniuzmierzaliśmy w stronę studni z drzewem, a kiedy się do niej zbliżyliśmy, brat Guido znowu sięodezwał, ale tym razem w jego głosie brzmiała ulga. Wszystko w porządku.Jest tutaj.Nie mogłam się zorientować, co pokazuje, ale po chwili uświadomiłam sobie, że to, cobrałam za drzewo wygięte nad studnią, to w istocie wysoki mnich z kręconą czupryną, jak włosybrata Guida, pochylony nad wodą w milczącej kontemplacji.Poczułam nagły niepokój.Tkwiłnieruchomo, a trwał tak od chwili, gdy jakieś pół godziny wcześniej zauważyłam to drzewo.Podeszliśmy bliżej i zobaczyłam, że bibliotekarz trzyma w ręku broszurkę.Brat Guido z wyraznąulgą dotknął ramienia zakonnika i wypowiedział jego imię.A głowa bibliotekarza oddzieliła się od tułowia i wpadła do studni.Staliśmy bez ruchu, w milczeniu, przez pełnych siedem uderzeń serca, spoglądaliśmy nasiebie przerażeni.Wreszcie potworny plusk, z jakim głowa trafiła na miejsce swego spoczynkuw głębinie, skłonił mnie do chwycenia brata Guida za rękę i odciągnięcia go od studni i martwegozakonnika.Twarz Guida była kredowobiała, jego wargi poruszały się w modlitwie, powtarzałkatechizm czy coś innego.Wreszcie podniósł wzrok i wpatrywał się we mnie przerażony. Odejdz.Nie mogę ci pomóc.Zabierz stąd to swoje diabelstwo i daj mi spokój.Jego słowa nagle zaczęły nabierać sensu.W swoim czasie oskarżano mnie o wiele rzeczy, ale diabelstwo było czymś nowym.Zmuszęgo do zajęcia się moimi kłopotami, a jedyny znany mi sposób zainteresowania mężczyzny troskamikobiety to mówienie o jego własnych.A brat miał wielki kłopot może nie jestem uczona, ale mamswój rozum i doskonale wiedziałam, co się stało.No więc dobrze.Ciasno otulił szyję kapturem. A teraz posłuchaj mnie, ty tchórzliwa sakwo franciszkańskiego gówna syknęłam. Mojeżycie jest w niebezpieczeństwie, więc jeśli nie chcesz mi pomóc, to trudno.Taka jest ta twojapasterska troska, ale nie pora teraz na rachunek twojego sumienia.Dowiedz się, że dziś ukradłampewien obraz i z tego powodu życie straciło już troje ludzi, w tym twój brat bibliotekarz. Guidochciał o coś zapytać, ale ja parłam naprzód: Przyszli tu w poszukiwaniu broszury, którązostawiłam na miejscu ukradzionego obrazu.Przyszli tu po ciebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]