[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ole szedł za nią.- Uważasz, że Sigmund mówił prawdę? Za życia lubił przechwalać się różnymi rzecza-mi.- Musimy wierzyć, że mówił prawdę, Ole.Powinieneś zebrać mężczyzn i szukać Brage-go w lasach.Ole skinął głową.- Nienawidzę tej pracy.Ale gdyby on miał tu być, to musimy go odnalezć.Poradzisz so-bie beze mnie przez kilka godzin?- Tak, Ole.Rób, co musisz.Zostawiła męża na schodach i poszła do pokoju.Berte zasnęła na jej łóżku, Johannes teżspał.L RT Amalie głośno chrząknęła i Berte zerwała się na równe nogi.- Mój Boże, musiałam zasnąć.- Widocznie było ci to potrzebne.Czy Helga próbowała dać małemu mleka? - spytała.Berte pokręciła głową.- Nie, Johannes spał przez cały czas.- Teraz powinien już być głodny - powiedziała Amalie, spoglądając na synka.- Pewnie tak, ale myślałam, że nie powinnam go budzić.Amalie przytaknęła.- Zagrzeję mu mleka.Weszła do kuchni i wyjęła z szafy butelkę z mlekiem.Włożyła ją do garnka napełnione-go wodą i czekała, aż będzie odpowiednio ciepłe.- Czy Johannes się obudził? - spytała Helga, wchodząc.- Nie, ale chcę mieć ciepłe mleko gotowe.Helga zmarszczyła brwi.- Moim zdaniem on bardzo dużo śpi.- Niemowlęta sporo śpią, Helgo.Zapomniałaś o tym?Wbiegła Maren.- Zaraz południe, a ją nie zdążyłam przyszykować jedzenia - mówiła wzburzona.- To ja ci pomogę - zaoferowała się Helga.- A co dziś będziemy jeść? - spytała Amalie, wyjmując butelkę z garnka.Mleko się za-grzało.- Mięso z sosem - odparła Maren.Amalie spytała Helgę, czy pomoże jej nakarmić Johannesa.Poszły na górę, Amalie usiadła na krawędzi łóżka.- Przespał parę godzin, zaczynam się niepokoić.Helga pochyliła się i połaskotała Johannesa w bródkę.%7ładnej reakcji.Spróbowała jesz-cze raz.Wtedy mały się poruszył i zaczął popiskiwać.Najwyrazniej nie chciał, żeby go budzo-no.Kobiety próbowały go karmić, ale mleko wypływało mu z buzi, w końcu zaczął płakać.- On po prostu nie przełyka - stwierdziła Amalie przestraszona.- Nie możemy się poddawać - odparła Helga.Spróbowały znowu dawać mu mleko łyżeczką, ale nic z tego.- Trzeba posłać Juliusa po doktora - stwierdziła Amalie.L RT - Ale popatrz teraz - zawołała Helga.- On jednak pije.I rzeczywiście, Johannes zaczął połykać mleko.Helga patrzyła uśmiechnięta.- Nareszcie zrozumiał, jak należy to robić.- Chyba masz rację.Radość trwała jednak krótko.Zaraz znowu mleko zaczęło cofać się noskiem.- Trudno - jęknęła Helga.- To dziwne, ale trochę zjadł.I wydaje mi się, że jest zadowo-lony.Amalie patrzyła na synka.Ten znowu zamknął oczka i zasnął.- Nie budz go - powiedziała Helga, wstając.- Po prostu sen dobrze mu robi.Zaczęła przewijać dziecko.Nagle zastygła, kompletnie zaskoczona.Pielucha, w którejchłopiec leżał od dawna, była sucha.Rozdział 23Pani Li biegła jak szalona, ale przez cały czas miała wrażenie, że zaraz zostanie schwy-tana.Dyszała ciężko, płucom brakowało powietrza.Nogi miała ciężkie i zmęczone, wydawałojej się, że dalej już nie pobiegnie.Zło dosłownie dyszało jej w kark, mimo to nie przystawała.Wciąż nie traciła nadziei, niechciała poddać się bez walki, nikt jej nie złapie, nic jej nie zrobi.Nie straci zdrowych zmysłów.Prześladujące ją zło pragnie pokazać, że ma nad nią wła-dzę, ale ona będzie zaciskać zęby i myśleć o czym innym.Na przykład o nieszczęsnej Amalie,która urodziła chore dziecko.Nie widziała tego maleństwa w swoich kartach, nie przyszło jejdo głowy, że może być kalekie.Dlaczego nie otrzymała żadnego ostrzeżenia? Co to wszystkooznacza? Dlaczego Amalie urodziła takie dziecko?Pytania kłębiły się w jej głowie, kiedy w końcu znalazła się daleko od głębiny, od tegozła hałasującego w ciemnościach.Przystanęła i pochyliła się do przodu.Dyszała ze świstem, krew pulsowała jej w skro-niach.Znowu udało jej się uciec.Pani Li wyprostowała się.Ciało ma stare i zmęczone, ale głowa pracuje jak należy.Pośpiesznie ruszyła przez porośniętą trawą równinę i dalej przez las.Szałas znajdowałsię niedaleko stąd, a ona chciała jak najszybciej znalezć się w domu i pomodlić do bogów.ToL RT właśnie tam nawiązuje z nimi kontakt.Znowu zanosi się na walkę między dobrem i złem.Czas,by dobro zwyciężyło.Przystanęła nagle, gdy kilka ptaków zerwało się z łopotem z pobliskich zarośli.Przyci-snęła rękę do piersi zadowolona, że to tylko ptaki.Potem znowu ruszyła przed siebie i wkrótce zobaczyła szałas.Z komina unosił się dym.Ktoś jest w środku, ale kto?Nagle dotarła do niej odpowiedz.Brage!Ole odwiedził Erika Bordiego, ale zastał w domu tylko trzy służące, które nie wiedziały,gdzie gospodarz się podziewa.Obiecały jednak przekazać wiadomość, jak tylko wróci.Spytałteż o Vigdis, tym razem służące w odpowiedzi tylko wzruszyły ramionami.Olemu wszystko to wydało się dziwne.Nie był pewien, czy Brage kręci się gdzieś w pobliżu, ale musiał słuchać Amalie, którawróciła z cmentarza śmiertelnie przerażona.Nigdy nie wątpił w jej nadprzyrodzone zdolności.Wiedział też, że żona nigdy nie kła-mie, dlatego musiał jej ufać.Pojechał teraz do jednego ze swoich starszych współpracowników.Drzwi się otworzyły igospodarz imieniem Henrik wysunął głowę.- Czyż to sam lensman? Czemu zawdzięczamy tę wizytę?- W okolicy widziano Bragego, musisz więc zebrać paru ludzi.Spotkamy się w Tangenza dwie godziny.Henrik przytaknął.- Oczywiście, zobaczymy, co uda mi się załatwić.Ole wrócił do konia, po chwili znowu był w drodze.Spinał wierzchowca piętami, kiero-wali się w stronę domu.Nieoczekiwanie na drogę wybiegła pani Li i stanęła pośrodku.- Tak się nie robi, pani Li! - krzyknął Ole zirytowany.- Mogłem panią przejechać.- Akurat teraz mało mnie to obchodzi.W szałasie jest Brage.Dym unosi się z komina iod razu wiedziałam, że to on tam zamieszkał.Ole wytrzeszczył oczy.- Jest pani pewna?- Tak.Lensman zawrócił konia.- Jadę tam natychmiast.L RT - Tylko bądz ostrożny - krzyknęła za nim pani Li.Ole wjechał w las.To chyba zbyt piękne, by mogło być prawdziwe, ta informacja, żeBrage znajduje się w szałasie, I zbyt proste.Zatrzymał konia i uważnie lustrował okolicę.Nie powinien był przyjeżdżać tutaj sam.Jeśli z Bragem to prawda, bez pomocy chyba sobie z nim nie poradzi.Z drugiej jednak strony musiał działać natychmiast.Brage nie może ponownie zniknąć.Amalie siedziała i milczała.Zastanawiała się, co myśli Helga, ale nie miała odwagi zapy-tać.Wyjęła więc swoją robótkę na drutach, którą rozpoczęła jeszcze przed porodem.Johannesurodził się trochę za wcześnie, wiedziała jednak, że jego kalectwo nie tym zostało spowodowa-ne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl