[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej samochodunie było jednak na zwykłym miejscu, gdy pani Gostyńwróciła do domu, a poza tym nie słyszała, żeby pannaAusten wróciła do domu w nocy.Atherton zamknął notatnik.- Bardzo pani dziękuję za pomoc.Jeżeli przypomnisobie pani coś jeszcze, cokolwiek, proszę nas zawiadomić,dobrze?SR- Cokolwiek o czym? - spytała pani Gostyń z wyraz-nym zdumieniem.- Cokolwiek, co dotyczyłoby panny Austen, inspektoraPetriego lub jakichkolwiek zdarzeń z tamtego dnia.Otomoja wizytówka, proszę spojrzeć, jest na niej numer tele-fonu, pod który może pani zadzwonić, dobrze?Z ulgą uwolnił się od starszej pani i poszedł na górędo Slidera.Jego przełożony zdołał już otworzyć drzwii wejść do środka.- Komu potrzebne są klucze? - rzucił głośno Atherton.- Czego użyłeś tym razem, karty kredytowej Barclaya czyAccessu?Przyjrzał się zamkowi, staremu, typu yale.Drzwi skur-czyły się ze starości i wypaczyły, tworząc szpary między ichbrzegiem a framugą, tak że rygiel zamka ledwie sięgał umo-cowanej na framudze ramki.Potrząsnął głową.Morceau degateau*.Drzwi otwierały się bezpośrednio na duży pokój napoddaszu, który spełniał funkcję salonu i sypialni.Byłwręcz nieprzyzwoicie wysprzątany, starannie posłano łóż-ko, na którym siedział Slider, słuchając nagrania na auto-matycznej sekretarce stojącej na stoliku nocnym.Spojrzałna wchodzącego Athertona.- Trzy kliknięcia i obietnica kobiety o imieniu To Tyl-ko Ja", że jeszcze zadzwoni.Dowiedziałeś się czegoś odstaruszki?- Niczego, jak zwykle.Dziewczyna wyszła rano z domui już nie wróciła.Reszta jest milczeniem.Slider potrząsnął głową.* Nic prostszego.SR- Musiała wrócić w którymś momencie.W rogu stojąskrzypce.- Chyba że to zapasowa para - rzucił Atherton.- Ach.No tak.Pokrowiec na skrzypce stał oparty o ścianę w rogu po-koju, w pobliżu okna.Tuż przy nim widniał pulpit do-stosowany wysokością do postawy stojącej, a na nim ot-warta książka z ćwiczeniami muzycznymi.Z daleka nutywyglądały niczym armia gąsienic czołgająca się po bia-łej stronicy.Na podłodze leżały w bezładzie nuty, jakbyktoś je upuścił, a na niskim stoliku pod oknem było ichjeszcze więcej.Znalazł tam również metronom, pudełkoz blokiem kalafonii, dwie żółte szmatki do kurzu, dużą je-dwabną brązowo-purpurową apaszkę, trzy różnej długościołówki, szklaną popielniczkę z gumą arabską w środku,sześć spinaczy do papieru, temperówkę, a także pustynotatnik formatu octavo.Było to jedyne miejsce w miesz-kaniu, w którym panował bałagan i które wydawało siężyć.Oprócz salono-sypialni mieszkanie miało jeszcze kuch-nię i łazienkę.Slider i Atherton obejrzeli każdy skrawekpomieszczenia.Nie znalezli niczego.W szafie były ubra-nia, a w szufladach stroje, które, jak wyjaśnił Atherton,Anne-Marie nosiła w pracy (wliczając w to trzy długie dokostek czarne suknie).Znalezli kilka książek, wiele płyti jeszcze więcej taśm z nagraniami, domowej produkcjii kupnych.Dogrzebali się różności: taniego zegarka kwar-cowego, gipsowego modelu krzywej wieży w Pizie, garściładnych muszelek, pokrowca na koszulę nocną w kształ-cie królika, cukierniczki pełnej płatków kwiatowych.Ni-gdzie jednak nie było żadnych dokumentów.Terminarz,SRksiążka adresowa, listy, rachunki, dokumenty osobiste,stare książeczki czekowe, cokolwiek mogło powiedzieć imnieco więcej o życiu Anne-Marie, zostało zabrane.- Zgarnął wszystko.- Atherton ze złością zamknął pu-stą szufladę.- Drań!- Był bardzo dokładny.- Mimo to pani Gostyń twier-dziła, że nie został tu dłużej niż na pięć, dziesięć minut.Zastanawiam się, czy znał to mieszkanie.W łazience znalezli mydło, ręcznik do twarzy, ręcznikikąpielowe, zapasowe rolki papieru toaletowego, płyn dokąpieli (Anne-Marie najwyrazniej lubiła Body Shop), alenie odkryli żadnych tajemnic.Apteczka na pierwszy rzutoka wydała się zachęcająco pełna, ale po dokładniejszymzbadaniu okazało się, iż zawiera jedynie aspirynę, płynprzeciwko komarom, diocalm, ogromną butelkę kaolinuz morfiną, pigułki na chorobę lokomocyjną, do połowyzużytą paczkę coldrexu, opakowanie tampaksów z jednymbrakującym tamponem, butelkę optrexu, cztery różne ro-dzaje samoopalacza i trzy otwarte paczki elastoplastu.Naszafce stała butelka płynu dezynfekcyjnego, kolejna z li-sterine, nienapoczęta tubka pasty do zębów mentadenti gdzieś z tyłu jeszcze jedna zakurzona paczka plastrów.- %7ładnych podejrzanych torebek z białym proszkiem- rzekł Slider ze smutkiem.- %7ładnych strzykawek aninawet paczki bibułek do robienia skrętów.Nic.- Przynajmniej udało się nam ustalić pewne fakty.- Atherton otrzepał ręce z kurzu.- Wiemy, że była ko-bietą w wieku przedmenopauzalnym, że podróżowała zagranicę i często się kaleczyła.- Nie daj się zwieść pozorom - mruknął ponuroSlider.SRKuchnia była długa i wąska, z typowymi ciągiem szafeki sprzętów kuchennych zamontowanych wzdłuż ściany.Pod oknem umieszczono zlew, obok którego stała lodów-ka i kuchenka gazowa.- Nie ma pralki - zauważył Atherton.- Przypuszczal-nie chodziła do pralni samoobsługowej.- Zajrzyj do szafek.-Właśnie to robię.Czasem podczas rewizji w kuchniszukam maślanych bułeczek.Przyszło ci do głowy, że niemamy kompletnie nic, co by pomogło nam popchnąć tęsprawę?- Owszem, przyszło.Znalezli całkiem sporo suszonych produktów, ziół i przy-praw, herbatę, kawę, ryż i cukier, niewiele zaś świeżego je-dzenia.Stojąca w lodówce butelka mleka była otwarta i dopołowy opróżniona.Płyn nadal był świeży.Znalezli jeszczepięć jajek, dwa opakowania niesolonego masła, owiniętyw torebkę pokrojony na kromki bochenek chleba i zapako-wany w folię aluminiową kawałek żółtego sera.- Chyba tamtej nocy nie planowała kolacji w domu- zauważył Slider.Wyprostował się i jego uwagę przyciągnęło słowo VIR-GIN.Za pojemnikiem na chleb, w rogu kuchni, stałydwie duże puszki oliwy z oliwek, niczym miniaturowekanistry na benzynę.Były pomalowane na jaskrawe, żebynie powiedzieć krzykliwe kolory, etykieta ukazywała bar-dzo sielską scenkę: rumiani wieśniacy z idiotycznymiuśmiechami na twarzach zbierali oliwki wielkości awoka-do z drzew, które, gdyby drzewa potrafiły się uśmiechać,tryskałyby wręcz optymizmem i radością, dobrym zdro-wiem i życzliwością wobec chłopów.SRAtherton spojrzał w tym samym kierunku i odczytałnapis na puszce stojącej z przodu:- VIRGIN GREEN, oliwa z pierwszego tłoczenia, wypro-dukowano we Włoszech.- Odepchnął pojemnik na chlebna bok.- Dwie puszki? Coś mi się wydaje, że bardzo lubiławłoską kuchnię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]