[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Właśnie! to było parsknięcie.Czasem koty tak parskają. Nie zanotujesz poprawnie drogi isię pogubimy.Zmierć głodowa z pewnością nie jest przyjemniejsza od innych rodzajów śmierci.Nie odpowiedział.Jej słowa były jak zimny kawałek żelaza wciskany pomiędzy żebra. Wiesz, chciałam tylko powiedzieć, że po tych lochach nie należy się szwendać wciemnościach.Te drzwi, korytarze, dziwaczne modele przyrodnicze.A jeśli trafi się drugi śniegowyrumak z rogami.? Mechanitony, ruszając się, wydają dzwięki.Oboje zamilkli.Odpowiedziała im cisza, w której własne tętno już po chwili staje się głośne.Liliane pierwsza nabrała powietrza. Myślę, że są wyłączone powiedział. Więc co teraz? Zpimy do rana.Jak się rozjaśni, dotrzemy do celu. Ciekawe, gdzie się zbudzę ze snu olatających jednorożcach i przepięknej francuskiej przedszkolance , pomyślał. Co.? Gdzie śpimy? spłoszyła się. Jeśli nie uważasz mnie za zwierzę biorące wszystkie kobiety w zasięgu ramion, to ułóż sięobok mnie. Takich rzeczy nie mówi się do kobiet ze snu.Tam fabuła rozwija się autonomicznie.Milczała, więc dodał: Położę się na posadzce.Mam grube portki, nie powinienem bardzozmarznąć. Wszystko przez te moje zasady , pomyślał. Nawet we śnie zachowuję się przyzwoicie.Nie spał jednak ani chwili na posadzce.Wszystko potoczyło się w takt marzenia sennego: bezzbędnych słów ułożył się obok niej, a ona zaraz wtuliła się w niego.Pocałunki smakują jak owocawokado, jej pocałunki właśnie tak smakowały.Odzienie jakby samo się zsuwało.Za mocno ugryzłago w ucho.Aż zamrowiło, i skarcił ją: Przestań. Mhm.Aatwo było przedrzeć się przez warstwę jej bielizny.Pod spodem Liliane była wspaniała: skóraciepła, sucha, leciutko szorstka, a kwiatki piersi wyraziste i sprężyste.Z koronami od spodu, akróciutkimi łodyżkami do przodu.Zachowywała się biernie.Jak cudowna lalka, choć trochę zbyt lalkowato.Powiedział jej o tym. Przecież właśnie tego chcesz.Trudno było odpowiedzieć, gdy słowa trafiały w sedno.Piersi miała większe, niż myślał, ibardziej sterczące.Gdy wodził po nich palcami, wydawało się, że niteczki doznań snopkami wędrująw głąb Liliane, sprawiając jej frajdę.Nie przestawał delikatnie pieścić jej piersi, dekoltu i brzucha.Wydawało się mu, że śni cudowny sen na jawie, nie chciał go przerywać.Pózniej gdzieś rozsiał resztki ich odzienia.Miał ją jeszcze raz, a myśli uciekały do krainyposiadania.Odnosił wrażenie, że zrobili to setki razy, ale przecież tak może być tylko we śnie.Jejciało widoczne w półmroku przypominało malowidło.Pokrywały je pasy, to białe, to sinawe; toblade kwiaty o niebieskich liściach; to znów złote tarcze lub łodyżki z kolcami.Szczyty jej piersiotaczały złote obręcze, jeszcze podkreślone rzędem kółeczek. To posklejane włoski.? Sam zobacz.Jak włoski wystawały setki małych kółeczek, które leciutko pociągnięte ustami przydawałypiersi Liliane bądz jej brzuszkowi delikatnych fałdek. To istota ze snu.Tak przecież nie może wyglądać kobieta. , coś mu podpowiadało.Ulicą obok przechodzili jacyś ludzie.Nie zauważali nagiej pary leżącej na zniszczonej kanapie. To tylko sen, można z nimi zrobić, co się chce.Aatwo sprawdzić , pomyślał.Zerwał się z kanapy i podbiegł do przechodzącej dziewczyny.Ta ospale usiłowała sięodwrócić.Nawet nie próbowała odbiec.Była odziana w wydekoltowaną suknię z brązowego,grubo tkanego płótna, luzno wiszącą na szerokich ramiączkach.Bez wahania, mocnym szarpnięciem zdarł ją z niej.Pod spodem nie miała nic.Nie próbowałazasłonić nagości, tylko obojętnie przestąpiła workowatą sukienkę.Adams był zdumiony: Senny twórmarnie przypominał nagą kobietę.Pokrywała ją gładka, cielista powłoka.Jej piersi nie miałyszczytów, a podbrzusze było gładkie, nie podzielone.To przywilej sennych wymysłów, że nic niekryje się pod ich zewnętrzną powłoką.Jak u ruchomego manekina szerokimi szczelinami zaznaczałysię połączenia zle dopasowanych fragmentów.Wiskozowe włosy ledwie trzymały się plastikowejgłowy.Odkręcił tę głowę i odrzucił; następnie dłonie i ramiona.Tułów był lekki, pusty w środku.Nogi same się przewróciły.Adams skrzywił się z niesmakiem.Dobiegł go chichot Liliane.Odwrócił się.Wygodnie ułożona na sofie piękność wyciągała kuniemu dłoń o smukłych, długich palcach. Wracaj już, moja bestio powiedziała.Na jej zarumienionej twarzy widniał biały, tygrysideseń
[ Pobierz całość w formacie PDF ]