[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wręcz przeciwnie - znając reputację hrabiego, mogłaby się dobrze bawić.Pozwoliła Jordanowi zaprowadzić się do ogrodu.Kiedy jednak stanęli za starym dębem, całkowicieosłaniającym ich przed spojrzeniem niepowołanych oczu, poczuła ukłucie paniki.- A teraz, Emily - powiedział Blackmore, wypuszczając ją z objęć i spoglądając karcącym wzrokiemstarszego brata - co masz mi do powiedzenia?Jego protekcjonalny ton sprawił, że nieoczekiwanie nabrała odwagi.Jak śmie traktować ją niczymmałą dziewczynkę?- Nie wiem, co chce pan usłyszeć, lordzie Blackmore.Ma pan zbyt bujną wyobraznię.Otworzyła wachlarz z kości słoniowej i zaczęła nim leniwie poruszać.- Mam być córką duchownego? Nie wolałby pan cygańskiej księżniczki? Rola pastorównyniespecjalnie mi odpowiada.Z satysfakcją dostrzegła na jego twarzy wyraz całkowitego zaskoczenia.- Do diabła, kobieto! - warknął, chwytając ją za ramiona.- Skończ tę grę! Dobrze wiem, kim jesteś!- Nie wydaje mi się.- Posłała mu zalotny uśmieszek i siłą woli powstrzymując drżenie rąk, przesunęłapalcami po jedwabnej pole fraka.- Gdyby wiedział pan wszystko, szybko straciłby panzainteresowanie biedną Emily.Zamrugał zdziwiony, a potem zmierzył ją uważnym spojrzeniem, jakby chcąc się ostatecznieprzekonać, czy jednak nie popełnił błędu.Potem jego oczy niebezpiecznie się zwęziły.- W takim razie będę musiał ustalić prawdę w jedyny sposób, jaki przychodzi mi do głowy.- Jakiż to?Objął ją w talii, przyciągając do siebie.- Całując panią tak, jak całowałem Emily.Nie miała czasu zaprotestować.Jego usta w jednej chwili spoczęły na jej wargach.Choć spodziewałasię ze może do tego dojść, była zupełnie zaskoczona.Pocałunek smakował tak samo jak tamtej nocy wpowozie.Znów poczuła obezwładniającą błogość rozlewającą się po całym ciele.Zwiat zawirowałwokół mej i nagle wszystko inne przestało się liczyć.Na moment oderwał się od jej ust i wyszeptał z triumfem:-Moja Emily.Jej serce podskoczyło.To nie tak miało byc! Emily Fairchild rozpływała się z rozkoszy, ale EmmaCampbell płonęła z oburzenia.- Jestem Emma - odpowiedziała.Potem uniosła ręce do jego twarzy i przyciągnęła ją do siebie.Zesztywniał, ale się nie cofnął.Pamiętając pocałunek z powozu, Emily delikatnie dotknęła językiemjego warg.Przez chwilę nie była pewna, czy nie posunęła się za daleko Jordan stał jak skamieniały.Musiała wspiąć się na palce, zeby sięgnąć jego ust.Jeszcze przez chwilę czuła jego niezdecydowanie,a potem odwzajemnił pocałunek z gwałtownością, która ją przeraziła.Był dziki i nienasycony Mocnoprzycisnął ją do siebie, a jego dłonie zaczęły błądzić po jei karku i plecach.Krew zaszumiała jej wuszach Jak łatwo było stać się lady Emmą! Gdzie podziała się dziewicza i nieśmiała Emily Fairchild?Pocałunki Jorda-na stawały się coraz gorętsze, prawie brutalne, jakby nie mógł się nią nasycić.Onatakże starała się dotrzymać mu kroku, wsuwając język między jego wargi.Jego ręce zsunęły się niżej.Przez chwilę gładziły jej piersi ukryte pod białym jedwabiem, a potemspoczęły na jej biodrach.Jordan pochylił się.Nie całował juz jej ust ale przesuwał wargi po jej twarzyi szyi.Poczu a jego oddech na dekolcie.Chciała go odepchnąć, zaskoczo-na śmiałością, z jaką sobie poczynał, ale odsunęła od siebie tę pokusę.Odchyliła się, pozwalając mupieścić na wpół odkryte piersi.Jeszcze nigdy nie czuła takiej fizycznej przyjemności.Z niechęciąmusiała przyznać, że grzech potrafi czasem smakować wyjątkowo słodko.Nie mogła oddychać, niebyła w stanie myśleć.Poczuła, że traci nad sobą kontrolę.Jordan chwycił obszyty koronką brzegdekoltu, odchylił i uwolnił pierś Emily.Znów ją zaskoczył.Tym razem wyrwała się z jego objęć iwstydliwie skrzyżowała ręce przed sobą.W pierwszym odruchu miała zamiar dać wyraz swojemuoburzeniu, zganić go za skandaliczne zachowanie, jednak błyskawicznie się opanowała.Prawdziwalady Emma nie czyniłaby wyrzutów mężczyznie.Całą siłą woli zmusiła się do uśmiechu.Dyskretniepoprawiła suknię i opuściła ręce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]