[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie będę się spierał zgodził się Decker. Pójdę lepiej do kuchni.Nie chcę, żeby zamęczyła Sammy'ego. Marge, muszę jeszcze podać deser. Rina zaczęła składać brudnetalerze. Zostań i powiedz, żeby Peter tam poszedł.Proszę!Marge wiedziała, że powinna teraz wstać i podkreślić swą rolę matki,ale już sama myśl o tym, że trzeba będzie znowu mówić o Bogu, napeł-niała ją niechęcią. Wiesz, tak chyba będzie lepiej.Rina utkwiła wzrok w swym małżonku. A poza tym, Peter nie jest chory na punkcie swej pracy.RLT Nie, nie, nie! Decker wziął od Riny stertę talerzy i przystanął.Nie obwiniaj mnie o to. Zaniósł porcelanę do kuchni, po czym wróciłdo jadalni. Na razie jest tam spokój.Rina trzymała przed sobą całe naręcze talerzy. Mogę to stąd zabrać.Decker patrzył za nią, aż zniknęła w kuchni, a potem poprosił Marge: Opowiedz mi o Bartholomew.Marge podsumowała popołudniową rozmowę.Mówiąc o swych podej-rzeniach, stała na mocnym gruncie.Swoją drogą to zdumiewające, jakmożna być tak kompetentną zawodowo, a przy tym zupełnie bezradną ja-ko rodzic. Nie dopuścił cię do głosu? Nie dał mi powiedzieć ani słowa. To jego sposób bycia, czy może coś ukrywa? Myślę, że i to, i to.Nie wiem, czy miał coś wspólnego ze śmierciąCraytona, ale mam wrażenie, że jego udział w interesach Craytona todość ciemne sprawki. Co to za interesy? Handelki ziemią? Być może.w takim podejrzanym miejscu jak Belfleur, odległym zdziesięć mil od Palm Springs.Raz po raz próbowałam go o to zagadać,ale nigdy nie udało mi się zajść aż tak daleko. Czy te interesy Bartholomew urwały się przed śmiercią Craytona? Ustały na parę miesięcy przed nią.Myślę, że gdyby ktoś szukał ze-msty na Craytonie, a Dex byłby z nim związany, to być może ten ktośszukałby też zemsty na Bartholomew.Ale nie udałoby mu się go dorwać,bo Bartholomew był zbyt dobrze chroniony.Więc wziąłby odwet na jegożonie, porywając jej wóz. Gdyby chodziło jedynie o zemstę na tle finansowym, są łatwiejszesposoby niż porywanie wozu. To było coś więcej niż zemsta finansowa stwierdziła Marge.Kradzież wozu i postraszenie jego żony.No wiesz, do faceta nic tak nietrafia jak nastraszenie żony.Chociaż czuję, że Dex nie ładuje mi tu żad-RLTnego gówna z tą swoją żoną.Z drugiej strony nie wydaje mi się, żeby takifacet jak Dex miał się szczególnie przejmować kłopotami swej żony. Czy nie powinniśmy przeprowadzić rozmowy z Elizabeth Tarkum? Scott próbował to zrobić, ale nie udało mu się jej zastać.Nie było gow domu, zostawiłam mu wiadomość na sekretarce, żeby zadzwonił, kiedytylko wróci.Znając Scotta, jakiś czas to może potrwać. Co jakiś czas ma potrwać? zapytała Cindy, która właśnie weszłado pokoju. Zanim Scott wróci dziś do domu wyjaśniła jej Marge. Chcęsię dowiedzieć, czy rozmawiał z Elizabeth Tarkum. Tą porwaną w czerwonym ferrari? Tą samą potwierdził Decker. Dlaczego? Czy było może kolejne porwanie? dopytywała sięnerwowo Cindy. Boże, mam nadzieję, że nie odparł Decker. Więc to tylko ciąg dalszy? Cindy udawała, że pyta ot, tak sobie.Decker zauważył wyraz jej twarzy i nabrał jakichś podejrzeń. Wyglądasz na spiętą, Cindy.Czy jest coś, czego nam nie powiedzia-łaś? Nie skłamała.Milczenie. Gdyby coś było nie w porządku, chyba byś mi powiedziała. Tatku, miałam ciężki tydzień.Przecież wiesz.Oczywiście, że wiedział.Ale wiedział również, że kryło się za tym coświęcej niż tylko trudny tydzień".Miał jeszcze nadzieję, że to możesprawy osobiste. Hannah cię prosi.Chce, żebyś ją utulił.Decker podniósł się i wyszedł bez słowa. Mówi, że ja jestem spięta.A mnie się zdaje, że to on wygląda nazmarnowanego. Te porwania dały mu się we znaki.Cindy zniżyła głos. Marge, czy nazwisko Roseanne Barkley coś ci mówi?RLT Dlaczego o to pytasz? Marge przymrużyła oczy. Nie podniecaj się tak. Cindy myślała przez cały wieczór, jak majej to powiedzieć. Kiedy tu jechałam, na drodze zjawiło się czerwonecamry, które wykonywało jakieś dziwne manewry.Podałam przez telefonnumery, okazało się, że tablice rejestracyjne były skradzione.Gdy naka-załam mu zjechać w bok, wóz kluczył jak królik i nagle mi umknął.Tonie przypominało zwykłego cywilnego wozu, było zbyt profesjonalne, niesądzisz? Powstrzymuję się od sądów.Czy zadzwoniłaś pózniej, żeby spraw-dzić, czy ktoś namierzył ten wóz?Cindy pokręciła głową. To się nie udało. Wierciła palcem w okruchach chleba. Za-dzwonię jeszcze raz, wracając do domu.Nie chcę tu tego robić.Oni nieużywają telefonu w szabat.Nie chciałabym, żeby myśleli, że tego nieuszanowałam.Więc nigdy nie słyszałaś o Roseanne Barkley? Tego nie powiedziałam.Barkley była jedną z pierwszych ofiar tychporwań wozów, chyba z pół roku temu.To się zdarzyło na podziemnymparkingu.Popychali ją i kopali, ale poza tym nic się jej nie stało.Była zdzieckiem.Wyciągnęli to z protokołu pediatry. Spojrzała uważnie naCindy. No dobra, dziecinko.Jesteśmy same, nie ma tu twego tatki.Czemu mi o tym nie powiedziałaś? Myślisz, że coś ukrywam? Cindy sprawiała wrażenie oburzonej. Muszę bronić tego, co robię przed mymi zwierzchnikami, ale nieprzed przyjaciółmi.Bo myślę, że jesteśmy przyjaciółkami. Nie wymiguj się tymi frazesami o przyjazni.Jeśli dzieje się coś po-ważnego, powinnam o tym wiedzieć.Twój ojciec także. Gdyby to było coś takiego, powiedziałabym wam obojgu. Czy zamierzasz powiedzieć ojcu o camry? Zastanawiam się, czy to zrobić.Postanowiłam powiedzieć ci pierw-szej, bo wiem, że nie zareagujesz lękowo i nie będziesz się wyzłośliwiać.Z tatkiem nic nie jest takie proste. Co możesz mi powiedzieć o tym camry?RLT Wóz co najmniej pięcioletni.Wgniecenie po prawej stronie.Ze śla-dami zamalowywania na czerwono.Decker wrócił do pokoju.Marge podniosła się z miejsca. Idę do kuchni sprawdzić, czy Vega nie zanudziła już kompletnietwojej żony i syna. Jak tam będziesz, przypomnij Rinie, żeby powiedziała Hannah do-branoc.Czeka na swoją mamusię. Dobrze.Będę jeszcze musiała zadzwonić.Można? Oczywiście.Czy coś się stało? Zapytaj swojej córki.Marge wyszła, a Decker spojrzał na Cindy.Beznamiętnym tonem opi-sała mu swą przygodę z camry.Patrzył na nią przez pół minuty, oczy muściemniały.Akurat przechodziła Rina; spojrzała tylko na męża, potem napasierbicę, potrząsnęła głową. Stało się coś?Decker uśmiechnął się z wysiłkiem. Nie, wszystko w porządku.Rina nic nie powiedziała, umknęła bezpiecznie do pokoju Hannah.Gdytylko wyszła, Decker się odezwał: Brawurowa operacja, Cynthia.Ateraz powiedz mi prawdę. Co tu dodawać, tatko.Tylko bym to zagmatwała. Skończ z tym gównem! szepnął zniżonym głosem. Rina mimówiła, że twój wóz paskudnie się dymił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]