[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ruch i życie, jakie tu panowały przez dni kilkanaście, ustały, wracał zwykłytryb i porządek, cisza, pod której płaszczem wikłały się intrygi, toczyła walkagorączkowo, ale ostrożnie prowadzona przez królowę Bonę.Włoszka na chwilę w niej nie spoczywała, ale się jej zdawało, że potrafiomamić wszystkich, udając spokojną, na pozór niemal bezczynną. Tymczasem widoczne skutki jej zabiegów wskazywały, że nie próżnowała.Jawnie stała ona na stronie, lecz młoda królowa coraz bardziej odosobniona,opuszczona, ściśnięta, dozorowana, czasem tygodniami całymi nie widującamęża, cierpliwie znosząca prześladowanie, obudzała we wszystkich politowanie.Skarga nigdy się z jej ust nie wyrwała, a łzy przychodziły w nocy, gdy byłasama z Holzelinowną i nikt ich ani posłyszeć, ani widzieć nie mógł.Katchen dodawała pani swej siły i męstwa, ale i w samej królowej wyrobiła sięenergia, jakiej się po młodziuchnej i nie przygotowanej do takiego losu kobieciespodziewać nie było można.Raz postanowiwszy nie skarżyć się i znosić w milczeniu los, który się zmienićmusiał, królowa, ile razy się ukazywać publicznie musiała, wychodziła ztwarzyczką uśmiechniętą, której bladość tylko zdradzała wewnętrzne cierpienie.Bona, która miała wiadomość o chorobie, jakiej podlegała Elżbieta, rachowałana ucisk, na rozdrażnienie mające wywołać niechybnie, wedle doktorów,których się radziła, napad może publicznie, wśród jakiej uroczystości.Rachuby te ją zawiodły.Najboleśniejszym ciosem, jaki zadać mogła synowej, było odciąganie od niejmęża trwające dotychczas.Zygmunt August dawał się Dżemmie trzymać przysobie, a Bona miłostki te ułatwiała.Ale i to nie zdołało młodej królowejwycisnąć łez, zniechęcić i doprowadzić do rozpaczy.Piastunka jej powtarzała:- Wytrwaj tylko cierpliwie, a zwyciężysz.August do ciebie powróci.Znajdą sięnareszcie, co staremu królowi o intrydze doniosą i Włoszkę potrafi oddalić oddworu.Z pomocą Dudycza pisała Holzelinowna ciągle do ojca i matki, donosząc bezogródki żadnej, co się tu działo, skarżąc się na Bonę, wyświecając jej czynności.Zygmunt Stary nie o wszystkim mógł być zawiadomiony.Chory i osłabiony nieznosił wiadomości, które drażniły, musiano go oszczędzać.Maciejowski i inniprzyjaciele znajdowali, że nawet interwencja gwałtowna starego króla przeciwBony knowaniom niewiele by pomóc mogła, i oni więc woleli nalegać na ojca ina cesarza, aby użył jedynego środka, jaki być obiecywał skutecznym -zagrożenie Bonie pomstą na królowej Izabeli i na posiadłościachneapolitańskich.Lecz wystąpienie stanowcze ze strony ojca musiało być na czymś oparte itrzeba było z umiarkowaniem poczynać, aby Elżbiety położenia nie pogorszyć.W Wiedniu i Pradze mówiono sobie, iż król jest stary i niedługowieczny, a zjego panowaniem wszystko się odmienić musi.Zwlekano więc.Ośmielało toBonę, chociaż nie zdobywała się dotąd na środki gwałtowne.Szła powoli izawsze w ten sposób, aby się wycofać mogła.Zygmunt August korzystał z tego, aby z rozkochaną Włoszką, jak onaniepomny jutra, spędzać dni na rozmowach i marzeniach.Oboje się upajali sobą.Dżemma nie zaglądała w przyszłość lub wystawiała ją sobie fałszywie wbarwach najświetniejszych.August też unikał myślenia o następstwach. Baczne oko, pomimo jego rozkochania się we Włoszce, która umiała miłość tęrozżarzać i utrzymywać, może by dojrzało czasem politowania nad Elżbietą,rodzącego się jakiegoś zajęcia jej losem.Najobojętniejszy człowiek nawet nie mógłby się był oprzeć współczuciu, jakieta ofiara, znosząca tak cierpliwie swe męczeństwo, wzbudzała.Zygmunt Augustserce miał dobre, lecz był namiętny, a namiętność czyni samolubnym i zaślepia.Urzędowa miłość małżonki nie miała dla nikogo uroku tej zakazanej,kradzionej a poetycznym wdziękiem jakimś przyodzianej.Nic tak nie wywołujenamiętności jak przywiązanie, poświęcenie, miłość jednym słowem.Dżemmabyła szalenie rozkochaną.Powtarzała sto razy na dzień, że gdy ją August opuści,życie sobie odbierze.Chociaż król młody nie okazywał najmniejszego dla małżonki uczucia, tak abyono zazdrość Włoszki obudzić mogło, Dżemma była szalenie zazdrosną o każdążycia jego godzinę spędzoną bez niej, podejrzewała, obrzucała wymówkami,płakała.Sceny te przykre kończyły się zawsze roznamiętnieniem z obu stronwiększym jeszcze.Bona, Opaliński, wszystkie kobiety dworu starej pani stosunkom tym króla zDżemmą starały się posiłkować, zabezpieczać je i ukrywać.Z młodą królową nawet ci, co z nią sympatyzowali, nie byli w bliższychstosunkach, obawiali się jawnie jej dopomagać, bo na wszystko Bona miałabaczne oko.Dudycz jeden bardzo gorliwie służył Holzelinownie, ale nikt go niepodejrzywał, tak dalece, że się wyśmiewać poczęto, posądzając go omatrymonialne zamiary, chociaż Katchen, niepiękna, miała lat przeszłoczterdzieści.Nosił listy, chodził z wiadomościami i skargami do Bonera, zradami od niego powracał.Jednego dnia czerwcowego właśnie z pismem ukrytym za suknią kroczyłnajdziwaczniej ubrany pseudo-Włoch ku kamienicy Bonera, zboczywszy wRynek dla jakiegoś sprawunku, gdy z kamienicy Montelupich, około którejprzechodził, usłyszał sykanie.Obejrzał się, bo nie było blisko nikogo, idomyślał się, że się ono do niego stosować mogło.W oknie domu stał ówniemal już zapomniany kupiec wenecki, którego poznał czasu wesela, dając muznaki.Dudycz, przypomniawszy go sobie, zbliżył się.Włoch miał twarz nadtowyrazistą, aby ją zapomnieć lub omylić się można.Pośpieszył do kamienicy i znajomego mieszkania, w którym odwiedzał byłWenetę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl