[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wątpliwości zasiane przez Łysego Bola wzrosły i chłopiec, popatrując na puste krzesło obok siebie, postanowił zadziałać.Jeszcze nie wiedział, jak, ale czuł, że musi.Pomógł mu w tym niespodziewanie sam Bolo.- O, znowu siedzi! A Beaty dzisiaj się nie doczeka! -wykrzyknęła Tereska do Urbańskiej, mocując się z ciężkimi drzwiami szkoły.Idący z tyłu Jarek dostrzegł ponad ich głowami złote loki i skórzaną kurtkę pod huśtawką na skwerku.Bolo najwyraźniej czekał tu na niego.Gdy Jarek wyszedł, zgasiłnogą papierosa, wstał, dyskretnie wskazał -głową park za rzeczką i odszedł nie oglądając się więcej.Jarek ruszył za nim i tylko do mostku pozwolił się odprowadzić Opałkowi i Wojaczkowi.- To będzie rozmowa.Mamy wspólny interes-wyjaśnił krótko.- Hany humsztyk, sphytny jesteś! Musiałeś nieźle z nim pogadać w sobotę, bo przecież miał cię lać!A tu intehesy!Jarek skromnie milczał.Przeszedł przez mostek i rozejrzał się po niewielkim i dosyć rzadkim parku.Bolo siedział na najbardziej osłoniętej ławce.Zaczął jeszcze zwykłym tonem:- Widzę z dzioba, żeś paluchem na razie nie kiwnął.Czas leci, a umowa stoi, przypominam.Nie fatygowałbym się pod szkółkę, ale mam wywiad z twego terenu.Wiesz ty, baranie sakramencki, że ten „reżyser" mieszka w twojej kamienicy? Albo chodzi tam do kogoś.Nie wiesz, dziób się wydłużył.Masz sprawdzić dane personalne, i to szybko, jasne?- Jasne.Jak on wygląda?- Chodź, zobaczysz - Bolo wstał z ławki i przeciągnął115się.- Porzuciłem ich w „Prezydencie".A teraz pora powrotu ze szkółki, ustawimy się więc pod domem.Beata mieszkała obok Domu Włókniarza na 1 Maja, doszli tam w milczeniu.Bolo wybrałstanowisko przy gablocie w ogrodzie Domu, mogli neutralnie postudiować, co głosiła, i schować się za nią w razie potrzeby.Nie czekali zbyt długo.Pod kamienicę naprzeciwko podjechała taksówka, wyskoczyła z niej Beata z kolorową torbą na ramieniu.Mężczyzna średniej tuszy, średniego wzrostu i w średnim wieku pożegnał się z nią w bramie całusem w dłoń, trochę długo przytrzymywaną.- Jak powiedziałeś, że mieszka u nas, zaraz pomyślałem o nim.Zgadza się - stwierdził Jarek.- Nie gadaj tyle.Kto to?- Kuzyn Zellera z parteru, tego, który wywołuje filmy amatorskie.Mają go trochę dosyć, bo przyjechał na trzy dni, a siedzi i siedzi.- Ciekawe, czy wiedzą, że im rano mieszkanie do góry nogami wywraca - mruknął Bolo normalnym, ludzkim tonem.Zaraz się zreflektował i rzucił ostro: - No, to twój a głowa, żeby się blondyna o nim dowiedziała.A ja już mieszkanko poobserwuję ranną porą.Zjeżdżaj!- Dobra! Cześć - pożegnał się optymistycznie Jarek.Bolo nie zareagował, patrzył tylko za nim z ponurą twarzą.Jarek postanowił wybadać Witka, może rozmowa z nim podsunie mu pomysł zdemaskowania„reżysera"? Jeszcze^ przed wejściem na schody zajrzał na podwórze.Nie omylił się - Witek huśtałsię na starym żelaznym łóżku z siatką, wyrzuconym tu przez kogoś z lokatorów, i pogadywał z siedzącym w oknie Sławkiem, który chwalił się swoim kanarkiem umieszczonym w wysokiej klatce.Jarek spytał, co daje mu jeść, pochwalił upierzenie i zwrócił się do Witka:- Jak tam ten wasz kuzyn? Nie wyjechał?- Skąd! Ani myśli - Witek przestał się huśtać i westchnął.- Mama jest delikatna i chociaż się nim zmęczyła,116to nic nie mówi.Najwyżej na lekcjach każe grać mnóstwo gam.A ja Bogdana podpuściłem, żeby'się jak najwięcej mylił, to go przynajmniej wypłoszy się z domu po południu.- Pewnie, rano się w domu nasiedzi, wystarczy -stwierdził Jarek.- Też gdzieś lata, przecież nie mogę wleźć do mieszkania, bo zabiera klucze.Chociaż siedzi trochę, fakt.Tata zły, bo mu ubyło dużo papieru fotograficznego, a trudno dostać.- Próbne zdjęcia, co?- Czemu próbne? Robi tam jakieś, nie pokazuje ojcu.Kawał bym mu jaki zmajstrował, tylko na razie nie mam pomysłu.Przyślij tu zaraz Bogdana, dobrze? - poprosił widząc, że Jarek odchodzi.Jarek kiwnął głową.Grunt dobry, Witko we chęci też się mogą przydać w razie czego.Tymczasem trudno jeszcze działać, trzeba zebrać więcej materiału, poza tym czuł pustkę w głowie.Nie tylko Witek cierpi na brak pomysłów.- Aha! - zawrócił wymyślając sobie w duchu od gapnierozgarniętych.- Słuchaj, Witek, czy ten kuzyn twego taty to reżyser filmowy?- A bo ja wiem? - zastanowił się Witek.- Nie słyszałem.On jest w ogóle tajemniczy gość, a starzy wolą o nim przy mnie nie rozmawiać.Kamerę ma, ósemkę, nakręcił mnie przed szkołą, z kolegami, jak się bijemy na niby.A najdłużej kręcił odstawione pod ścianą instrumenty w futerałach.Zwłaszcza wiolonczelę Edka.Może jest reżyserem.A po co pytasz?- Tak sobie.Widziałem go właśnie z kamerą - skłamał Jarek i znowu ruszył na schody, ale nie dane mu było stawić się na obiedzie w ciągu najbliższych dziesięciu minut.W sieni natknął się na Opałka, który studiował spis lokatorów, bawiąc się trzymaną w ręku procą.- Kogo szukasz?!•- Ciebie.Zapomniałem, pod któhym numehem mieszkania można cię znaleźć.117- A co się stało?- Nic, co się miało stać? - Zbyszek mówił jakoś rozwlekle, z miną maksymalnie obojętną i znudzoną.- Jak tam Bolo? W porządku?- W porządku - Jarek uśmiechnął się pod nosem.Wysiłki Opałka, maskującego ciekawość i chęć służenia koledze ramieniem i procą, były zbyt wyraźne.- Załatwiamy jeden interes.Może będziesz mi jeszcze potrzebny - dodał łaskawie, sadowiąc się na żelaznym łóżku zwolnionym przez Witka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl