[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zrozumiałem, że tam muszę cię szukać.Ateraz powiedz mi, po co Alana przyjechała do ciebie.Jak ona sięmiewa? Widziałaś się z nią, prawda?Oblicze Helgi oblekła śmiertelna bladość.Chciała się odwrócić, by toukryć, lecz Leonard położył jej dłoń na ramieniu i przytrzymał.Wydawał się zatrwożony, najwyrazniej sądząc, że Alanie przydarzyłosię coś złego.- Mów!- Oni.Oni myślą, że to moja córka.- Jak to.? - wyjąkał ze zdumieniem.- Myślą, że to moje dziecko!- Co? Nic z tego nie pojmuję.- Wtem mu zaświtało.-Mój Boże, todlatego Frederick nie poruszył nieba i ziemi, żeby ją odnalezć, czy tak?Kazałaś mu wierzyć, że ocaliłaś jego dziecko?- Musiałam! Przecież wpuściłam cię do tej komnaty! Zabiliby mnie,gdyby się dowiedzieli!Leonard myślał gorączkowo.Aż wreszcie wszystko złożyło mu się wlogiczną całość.Helga zawodziła żałośnie, zanosząc się głośnympłaczem.- Co powiedziałaś drugiej niani, kiedy wróciła? - spytał łagodnymtonem.- Wiedziała o twojej wizycie i także była przestraszona, bała się kary.Przekonałam ją, że oskarżą nas obie, jeśli nie potwierdzi mojegozeznania, iż zamieniłam niemowlęta, aby zapewnić bezpieczeństwoksiężniczce.Kiedy już wszystko ustaliłyśmy, poszła oznajmić, co sięstało.Zbyt pózno przypomniałam sobie, że dworski lekarz niedawnowidział księżniczkę.Ludzie przyszli mnie pocieszać po rzekomejstracie dziecka, aleja ledwie rozumiałam ich słowa.Wiedziałam, żeprawda wyjdzie na jaw, gdy tylko zjawi się lekarz.Byłam jaksparaliżowana, wszyscy myśleli, że z żalu, lecz ja czułam tylko strach,że medyk od razu pozna, iż pozostawione niemowlę nie jest AlanąStindal.- Lekarz się nie pojawił? - spytał Leonard.- Pojawił się, przybył niedługo potem.Po drodze dowiedział się, żeksiężniczka jest bezpieczna, a kiedy spojrzał na moje dziecko, rzekł zulgą: O tak, Bogu niech będą dzięki!".- Może brał udział w spisku? - Leonard zmarszczył czoło.- Nie.- Helga zaśmiała się histerycznie.- Po prostu nie przykładał siędo swoich obowiązków.Myślałam, że podczas ostatniej wizytyporządnie zbadał księżniczkę,lecz widocznie zrobił to pobieżnie, uważając się za przeznaczonegodo wyższych celów.Leonard nie mógł uwierzyć w to, co teraz słyszał.- Zatem lekarz potwierdził, że dziecko jest księżniczką, a ty trzymałaśjęzyk za zębami?- Czy mogłam postąpić inaczej? Przyznać się, że potajemniewpuściłam do komnat człowieka, który porwał dziedziczkę korony?! -Helga wykrzyczała to przez łzy, z rozpaczą i wzburzeniem.Leonard objął ją i przytulił, a ona rozszlochała się jeszcze głośniej.- To musiało być dla ciebie bardzo trudne.Wybacz mi, Helgo, tak miprzykro.Powinienem był zabrać cię ze sobą ciebie i twoją córeczkę.Przynajmniej ona ci została.- Wcale nie! Wkrótce zabrali ją i wywiezli, ukryli gdzieś daleko.Ponieważ dzień i noc płakałam, nie pozwolili mi z nią pojechać.Błagałam, żeby zmienili zdanie, ale byli głusi na moje prośby.Straciłam dziecko, więc byłam pogrążona w żałobie, tak właśniemyśleli, i nie chcieli, bym w takim stanie zajmowała się księżniczką".Wychwalali mnie za pomysłowość i odwagę.Obsypali przywilejami!Ale nigdy więcej nie ujrzałam mego dziecka.- Odnajdę ją przyrzekam, gdziekolwiek została ukryta.Helgazaniosła się jeszcze głośniejszym płaczem i zaczęła go tłuc pięściamipo torsie i ramionach.- Ona nie żyje, rozumiesz? Nie żyje! Umarła, kiedy miała siedem lat!Ja zaś przez wszystkie te lata umierałam ze strachu, że stanie się takpodobna do mnie, iż król zacznie mnie podejrzewać i w końcu odkryjecałą prawdę.Dla mnie była stracona, miałam jej już nigdy niezobaczyć.Tak długo żyłam z tym strachem, że wieść o jej śmierciprzyjęłam niemal z ulgą! Król Frederick osobiście przyjechał mi o tympowiedzieć.Choć był pogrążony w żałobie,zapewnił mnie, że dzięki memu czynowi zyskał siedem lat szczęścia.- A więc pogrzeb dziecka był jednak prawdziwy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]