[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest wszelako bardzo ryzykowne wchodzićz nimi w jakąś poufałość, gdyż jeśli zostanie to odkryte(jak były już tego przykłady), wówczas nie ma innegowyjścia niż przyjęcie, wiary tureckiej albo zapłaceniegłową za rozkosze, w czasie których ośmieliło się zbrukać(wedle wyrażenia Turków) kobietę należącą do wyznawcyProroka."łt.Natomiast stosunki z Greczynkami nie groziłynikomu żadnym niebezpieczeństwem; z tym większą gorli-wością rodaczki Dudu wykorzystywały swoją uprzywilejowa-ną w pewnym sensie sytuację w stosunkach z cudzoziemcami,którzy na czas dłuższy czy krótszy zjawiali się w Konstan-tynopolu.Ciotka Glavani nie dawała bynajmniej swojej siostrzenicybudującego przykładu.Wkrótce po wyjściu za mąż została ko-chanką jakiegoś kupca francuskiego, potem pewnego Anglika,wreszcie niemiecMegd fabrykanta słodyczy.Rozeszła się osta-tecznie z mężem w momencie, gdy Glavani, któremu nie wio-38dło się również i w interesach, zbankrutował.Ciotka Zofiipoświęciła się wtedy otwarcie rzemiosłu kurtyzany; w roku1777 była już znana ze swej profesji w całej Perze, aż jejwdzięków korzystał personel dyplomatyczny wielu obcychmisji, przede wszystkim ambasady imperatorowej Katarzy-ny II25.Po bankructwie wuja Glayani Zofia (jak ją wówczas czę-sto nazywano - Sophi.tza) musiała wrócić do domu rodzi-ców.Konstanty i Maria przenieśli się w międzyczasie z Bur-sy do Stambułu; ojciec zdołał zgromadzić niewielki kapitałi kupił, wzorem wielu pobratymców, niższą rangę w policjimiejskiej, mianowicie został kontrolerem rzezni chrześcijań-skich w Konstantynopolu.Przez parę lat rodzina utrzymy-wała się z jego skromnych poborów.Konstanty zmarł Je-dnak w parę lat po przyjezdzie do Stambułu (około roku1775); żona jego i córka pozostały bez środków do życia.Matka Zofii, kobieta jeszcze młoda i podobno piękna, wyszłapo raz drugi za mąż za jakiegoś Ormianina, który wszelakozmarł prędko, straciwszy wskutek tego nieopatrznego związ-ku majątek i zdrowie.Wkrótce potem Stambuł dotknięty zo-stał klęską wielkiego pożaru; spłonął między innymi domhadżi Marii (odziedziczony chyba po owym Ormianinie),a ona sama i Zofia znalazły się po prostu na bruku.Matkaposzła wtedy w ślady siostry i została stambulską kurtyzaną,parając się także pośrednictwem i stręczycielstwem."Wy-chowana przez taką matkę i przez taką ciotkę, sławną rów-nież z powodu kilku kampanii syfilitycznych, które prze-cierpiała - zauważył nieco ironicznie Karol Boscamp -czyż nasza bohaterka, naoczny świadek scen miłosnych oglą-danych w dwóch domach, matki i ciotki, gdzie na przemianmieszkała, mogła nie skorzystać ze szkół Cytery i nie stać siędoskonale obeznaną z tajemnicami Paphos?"a.Zofia osiągnęła wiek, w którym mogła już z powodzeniemiśfi w ślady swojej matki i jej osławionej siostry.BoscampniS dowiedział się nigdy od hadżi Marii (a jeśli nawet jakieśwyznania w tej sprawie z niej wydobył, to dyskretnie jeprzemilczał), czy Dudu zdążyła zadebiutować w owym ha-niebnym zawodzie.Matka nie była zresztą skłonna do sprze-dawania wdzięków dziewczyny za byle jaką cenę, chciaławyzyskać odpowiednio jej urodę i oddać ją w ręce jakiegośbogatego cudzoziemca, który stałby się zródłem poważniej-szych korzyści materialnych.Wszystkie te dalekowzrocznekombinacje przekreślone zostały jednak przez przygodę, która39zmusiła Marię i Zofię do spiesznego szukania jakiegoś pro-tektora.Pewnego dnia spacerowały obie w pobliżu pałacu jednejz 'kuzynek sułtana, gdy podbiegł do nich czarny eunuchi oświadczył, że jego pani, księżniczka, dostrzegła je przezokno i wzywa do siebie.Z drżeniem serca usłuchały rozkazui w chwilę potem stanęły przed obliczem czterdziestoletniejdamy, która kazała im usiąść u stóp swojej sofy ł odsłonićtwarze.Służba sułtanki wniosła kawę, słodycze i perfumy;księżniczka rozmawiała.łaskawie z wystraszonymi Greczyn-kami, pilnie przyglądając się spłonionej Zofii.Hadżi Mariazrozumiała od razu, że zainteresowanie możnej damy jejpiękną córką jest szczególnego rodzaju, że oto Zofia stałasię przedmiotem pożądań arystokratki o inwersyjnych gu-stach seksualnych.Nie była tym bynajmniej zachwycona,gdyż otwierająca się przed Dudu kariera rokowała nadziejeznacznie mniejszego sukcesu życiowego niż na przykład opie-ka bogatego cudzoziemca; wyplątanie się z tej afery byłojednak niemożliwe, jakiekolwiek nieposłuszeństwo groziłoubogim chrześcijankom ciężkimi karami; skoro' więc księż-niczka wyraziła życzenie, aby piękna Dudu pozostała w jejdomu, hadżi Maria zgodziła się od razu, prosząc tylko, abyuszanowano wiarę dziewczyny.Sułtanka odprawiła łaskawiematkę Zofii z garścią cekinów i kazała natychmiast wykąpać,uperfumować i przystroić Sophitzę, która - jak pózniejutrzymywała - w ogóle nie miała pojęcia, po co ją w tympałacu zatrzymano.Dowiedziała się o tym już w parę godzin po odejściu mat-ki.Niestety, łaskawa poufałość sułtanki nie wydała jej sięzbyt atrakcyjna.W dziedzinie tego rodzaju praktyk Zofiaokazała się uczennicą oporną i niepojętną; przez jakiś czaswściekła i rozdrażniona poddawała się pieszczotom swojejpani, aż wreszcie któregoś dnia skorzystała z okazji i uciekłaz pałacu.Hadżi Maria przeraziła się, ujrzawszy córkę znowu w swo-im domu; rozumiała, że gniew sułtanki i ewentualny pościgz jej rozkazu może obie kosztować nawet życie.Pośpieszniewyniosła się z córką z Fanari do Pery i schroniła w domusiostry Glayani.Zaraz też poczęła się rozglądać za możli-wością ukrycia Zofii; aby zataić ostatnią przygodę Dudu,niezbyt stosowną - jak sądziła - dla uszu ewentualnegomożnego protektora córki, ułożyła sobie naprędce bajeczkęo prześladowaniu dziewczyny przez kuzyna kapitana-baszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]