[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak zwany długi węzeł, posiadający dwie i więcej pętli, służył do zapisaniajednostkowych pozycji w ten sposób, że dwie pętle to 2, a trzy pętle - 3, i tak do 9.Naoznaczenie jedynki był stosowany specjalny węzeł w postaci ósemki, zaś na wszystkichpozostałych pozycjach (10, 100, 1000) stosowano pojedynczy, prosty węzełek.- Nie ma w zbiorach naszych muzeów oryginalnych kipu - wtrąciłem - ale nie brak unas próbujących rozwiązać jego zagadkę.I przyznam, że dochodzą oni do ciekawychrezultatów, choć różnych od wyników Lelanda Locke a.Na przykład Mirosław Grzybowskize Szczecina po dwudziestu latach badań ustalił, że kipu opiera się na systemie piątkowym.Przy dziesiętnym po prostu za dużo musiałoby być węzełków.Na przykład trzeba ich ażtrzydzieści sześć, by zapisać liczbę 9999.W systemie piątkowym zapisuje się ją kilkomawęzłami System piątkowy jest łatwy do opanowania przez małe dzieci, którym trudno pojąć zero i dziesięć.Według Grzybowskiego pięć palców w genialnej prostocie służy dorachunków - na jednej ręce można liczyć sztuki, na drugiej wielokrotność.Zmiana ułożeniaręki wzbogaca system.Wypróbowano ponoć ten sposób wielokrotnie, ucząc polskie dzieci zjak najlepszym rezultatem.- No, ale cóż, póki nie odnaleziono klucza do kipu, musimy uznawać je za specjalnyrodzaj liczydeł.- kończył naszą kipulogiczną dysputę de la Vega, gdy Janusz spytał:- Mówicie tyle o sznurkach, z których zrobione było kipu.A ja słyszałem, że kipuodkryte przez Andrzeja Benesza miało przymocowane trzy złote blaszki z napisami: Dunajecz , Titicaca i Vigo.Co pan na to, profesorze?De la Vega rozłożył ręce.- Przykro mi, młody człowieku, ale nie mam dla ciebie dobrej wiadomości! Dunajecz,czyli zamek niedzicki - zgoda: miejsce ukrywania się uciekinierów i zakopania w jegookolicy przewożonych skarbów.Titicaca, legendarne miejsce narodzin przodków Inków,którymi są Manco Capac i Mama Ocllo; skarb zatopiony w nim ocenia się ponoć na 35 tonsamego złota.Ale Vigo? Dlaczego ono? Niektórzy badacze uważają, że chodzi o zatopionyw bitwie pod Vigo u hiszpańskich wybrzeży Atlantyku statek wiozący część skarbu Inków.Ale bitwa - w której Anglicy i Holendrzy rozgromili eskortowaną przez Francuzówhiszpańską srebrną flotę , wiozącą złoto i srebro do Kadyksu - miała miejsce dopiero w 1702roku, a więc długo po upadku powstania Tupaca Amaru II.W dodatku obładowane skarbamistatki płynęły nie z Peru, ale z Meksyku! Tak więc istnienie złotych blaszek z tymi napisamijest raczej dowodem niezbyt udolnej próby fałszerstwa niż istnienia polskiego tropu złotaInków.- Mimo to przyjechali państwo tutaj aż z tak daleka?! - zaperzył się chłopak.De la Vega objął go żartobliwie.- Mój drogi, uczony musi być nade wszystko tropicielem prawdy, a prawda bardzoczęsto na pierwszy rzut oka wygląda zupełnie nieprawdziwie, ba, wręcz nieprawdopodobnie!Dlatego tu jesteśmy, by, na miarę naszych możliwości, poznać jeden z intrygujących nurtów ujego zródła.Poza tym przyznam ci, chłopcze, że tak i ja, i doktor (po hiszpańsku: doctora)Ciera jesteśmy romantykami, a to już powinno ci dużo tłumaczyć!Wstaliśmy od stolików.W jadalni podszedł do mnie pan Plewa, szczupły brunet z krótko przystrzyżonymwąsikiem.Po serdecznym powitaniu, jako że nie widzieliśmy się już kawał czasu,zaproponował:- Dzisiaj, z powodu przyjazdu tak egzotycznych gości zapraszam państwa na kolacjęna dół, do, jak pan to nazwał Piekiełka !Zakrztusił się dymem palonego papierosa.- Za zaproszenie serdeczne dzięki w przyjaciół i moim imieniu.Ale widzę, że pomimotego, iż lekarze zabronili panu palić, kurzy pan papierosy nadal.- Co tam lekarze.%7łona to dopiero daje mi popalić! - zaśmiał się wesoło.- A nie próbował pan przynajmniej fajki? - pokazałem mu swoją.- A idzże pan, panie Pawle! - machnął ręką i wyciągnął kolejnego papierosa.Poinformowałem Marie i de la Vegę o zaproszeniu naszych gospodarzy.Nie ukrywali,że sprawiło im ono wielką przyjemność.Na razie rozeszliśmy się do pokoi na małą sjestę.Ledwo przekroczyliśmy próg naszego pokoju (nie zdążyłem nawet zamknąć drzwi),gdy Janusz zawołał gromko:- No i co pan.Niezbyt elegancko, ale skutecznie uciszyłem go kładąc mu dłoń na ustach.- Cicho - powiedziałem szeptem.Popatrzył na mnie złym wzrokiem.- Myśli pan, że oni umieją po polsku? - powiedział już ciszej.Wskazałem balkon łączący nasze pokoje.- Na pewno nie umieją, ale słowo pistolet brzmi w wielu językach bardzo podobnie.Zaniknąłem starannie drzwi na balkon.- A teraz mów.Tylko cicho.- Jaki pistolet? O czym wy mówicie? - wyszeptał zaniepokojony nie na żartyAleksander.- Zaraz się dowiesz - odszepnąłem.- No, Janusz, to był pistolet czy rewolwer?- No wie pan - oburzył się.Wiem, że nawet autorom poczytnych kryminałów zdarza się mylić te dwa takodmienne rodzaje broni.Tu bohater wyciąga pistolet z kabury, a za chwilę strzela zrewolweru.- Pistolet posiada magazynek ukryty w kolbie.Magazynek rewolweru to obrotowybęben, w którym osadzone są naboje.Stąd nazwa rewolwer od łacińskiego revolvere -obracać się.Najsłynniejszym rewolwerem jest amerykański Colt.Nie rozumiem, jak możnapomylić rewolwer z pistoletem - Janusz popatrzył na mnie z urazą.- No dobra, z wiedzy o broni szóstka - uśmiechnąłem się.- Teraz opisz, jak to sięstało, że Maria zademonstrowała ci swoje uzbrojenie.Janusz z zadowoloną miną rozłożył się na łóżku.- Wychodziłem właśnie stąd z lornetką, gdy spotkałem Marię.Biegła po lekarstwo dlastryjka.Swoją drogą nic nie wiedziałem o tym, że stryjek ma słabe serce, które wysiada jużsześćset metrów nad poziomem morza.Aleksander cisnął w bratanka butem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]