[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Amma powtarzała to samo, ale po angielsku, potrząsająckoralikami i kością, krzycząc prosto w stronę nieba.- O Mściwy i Gniewny, zwiąż tego, który między światami, zmień jego ścieżki.Wściek wzniósł się jeszcze wyżej, mgła i cień krążyły i wirowały nad Ammą i Wielkimi.Jego krzyk był ogłuszający, ale Amma nawet się nie skrzywiła.Zamknęła oczy i podniosłagłos, by dorównać demonicznemu wrzaskowi.- O Mściwy i Gniewny, zwiąż tego, który między światami, zmień jego ścieżki.Sulla uniosła ramię, na którym miała kilkanaście bransoletek.W ręku trzymała długi kij ztuzinem drobnych amuletów uwiązanych do niego.Przeniosła drugą rękę z ramienia Ivy ipołożyła ją na barku Ammy, a jej świecąca, prześwitująca skóra błyszczała w ciemnościach.W tej chwili, kiedy jej ręka dotknęła ramienia Ammy, wściek wydał ostatni zduszony krzyk izostał wessany w pustkę nocnego nieba.Amma odwróciła się do Wielkich.- Składam wam dzięki.Wielcy zniknęli, jakby ich tu nigdy nie było.Byłoby zapewne lepiej, gdybym zniknął razem z nimi, ponieważ jedno spojrzenie na twarzAmmy wystarczyło, żeby zrozumieć, że uratowała nas tylko po to, by potem móc nas utłucwłasnoręcznie.Z wściekiem mielibyśmy jednak większe szanse na przeżycie.Kipiała z wściekłości, a jej zwężone oczy namierzyły główne cele, czyli mnie i Linka.- W-S-C-I-E-K-Ł-O-S-C! - Złapała nas jednocześnie za kołnierze, tak jakby miała nas obuza jednym zamachem wrzucić przez wejście.- Tak jak kłopoty.Zmartwienie.Wkurzenie.Zdenerwowanie.Mam ciągnąć dalej?Pokręciliśmy głowami.- Ethanie Lawsonie Wate.Wesleyu Jeffersonie Lincolnie.Nie wiem, co wam przyszło dogłowy, żeby schodzić do tuneli.- Potrząsała kościstym palcem przed naszymi nosami.-Żaden z was nie ma za krzty rozumu, ale wydajecie się być przekonani, że jesteście gotowido walki z siłami ciemności.Link próbował nas tłumaczyć.Duży błąd.132 | S t r o n a- Ammo, nie chcieliśmy walczyć z żadnymi siłami żadnej ciemności.My tylko.Amma nachyliła się nad nami, jej palec znalazł się tak blisko oczu Linka, że prawie jewybił.- Nic nie mów.Jak już z tobą skończę, będziesz żałował, że nie powiedziałam twojejmamie, co robiłeś w mojej piwnicy, kiedy miałeś dziewięć lat.- Link odsuwał się od niej, ażdoszedł do ściany obok wejścia.Amma szła jednak za nim krok w krok.- Cała ta historia jesttak smutna, jak dzień długi.Zwróciła się do Liv.- A ty się szkolisz na strażnika.Ale nie masz więcej oleju w głowie niż oni.Wiedziałaś, wco się pakujecie, a i tak pozwoliłaś tym urwisom zaciągnąć cię w to niebezpieczne miejsce.Jak Marian się dowie, będziesz w poważnych opałach.- Liv zapadła się w sobie.Wreszcie spojrzenie Ammy padło na mnie.-1 ty! - Była tak wściekła, że mówiła przez zaciśnięte zęby.- Sądzisz, że nie wiem, coknujesz? Że jestem jakąś tam starą kobietą, którą możesz oszukać? Musiałbyś przeżyć ze trzyżycia, zanim zrobiłbyś mnie w konia.Jak tylko Marian powiedziała mi, że tu zeszliście,znalazłam was od razu.- Przezornie nie zapytałem jej, jak nas znalazła.Czy dzięki ptasimwnętrznościom, kartom tarota, czy Wielkim.Miała swoje sposoby.Amma była tak bliskaObdarzonym, jak to tylko możliwe, jednocześnie nikim takim nie będąc.Nie patrzyłem jej w oczy, jakbym unikał ataku psa.Nie nawiązuj kontaktu wzrokowego.Trzymaj głowę nisko i buzię na kłódkę.Zamiast tego, szedłem razem z Linkiem, który cochwila oglądał się na Ammę.Liv była zaraz za nami, trochę zagubiona.Wiedziałem, że niespodziewała się tego, że wpadniemy na wścieka.Ale to spotkanie z Ammą okazało się ponadjej siły.Amma dreptała za naszą trójką, mamrocząc do siebie albo do Wielkich.Kto mógł towiedzieć?Myślisz, że jesteś jedyną, która umie coś znaleźć? Nie muszę być Obdarzoną, żeby wiedzieć,co wy, głupcy, knujecie.- Słyszałem, jak kości obijają się o koraliki.- A jak myślisz,dlaczego nazywają mnie widzącą? Bo widzę bagno, w jakie się wpakujecie, ledwiepostawicie na nim nogę.Ciągle potrząsała głową, kiedy zniknęła w wejściu.Nawet odrobinka błota nie zabrudziłajej rękawów czy sukienki.To co poprzednio, kiedy szliśmy w dół, przypominało królicząjamę, wyglądało teraz jak szerokie schody w górę.Jakby ściany tunelu rozstąpiły się zszacunku dla Ammy.- Mierzyć się z wściekiem, jakby sam dzień z tym dzieciakiem nie był wystarczającymkłopotem.- Za każdym krokiem pociągała nosem.Tak było przez całą drogę z powrotem.Odstawiliśmy Liv po drodze przez tunele, aleja i Link szliśmy dalej.Nie chcieliśmy znaleźćsię zbyt blisko karzącego palca Ammy i jej koralików.133 | S t r o n aS z e s n a s t y c z e r w c aNowinyKiedy kładłem się wreszcie do łóżka, słońce już wschodziło.Rano czekało mnie piekłozgotowane przez Ammę, ale miałem przeczucie, że Marian nie będzie się mnie spodziewać wpracy punktualnie.Bała się Ammy tak jak wszyscy.Zrzuciłem buty z nóg i zasnąłem, nimdotknąłem głową poduszki.Oślepiające światło.Byłem zalany światłem.A może to była ciemność?Oczy mnie bolały, jakbym zbyt długo wpatrywał się w słońce.Latały mi przed nimiciemne plamki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]