[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wyciągnijcie mnie stąd! Na Boga, ratujcie mnie! Spójrz na niego.Spójrz na niego z miłością.Za kim tak długo tęskniłaś? Jak on ma naimię?Sara spojrzała na dziewczynę takim wzrokiem, jakby ta nagle zaczęła mówić po arabsku.Potem odwróciła się do bestii.Zwierzę zbliżyło się jeszcze bardziej, pochylone, kołysząc się naboki, jakby szykowało się do skoku.Niewątpliwie to właśnie zamierzało.Warknęło, obnażającżółte zęby.Podniosło głowę; do jego nozdrzy doleciał zapach strachu.Było gotowe do ataku.Zrobiło trzy kroki na sztywnych łapach; zaraz skoczy kobiecie do gardła. Iszrak! Zastrzel bestię!  krzyknął Luca. To rozkaz. Zawołaj do niego  rzuciła desperacko Iszrak. Zawołaj imieniem, które kochasznajbardziej na świecie.Tymczasem Ralph Fairley pobiegł do stajni po drabinę, zostawiając syna, który skamieniałyze strachu patrzył, jak bestia zbliża się do jego matki.Wszyscy zamilkli.Zapalono dwie pochodnie, w których blasku widać było, jak bestiapowoli zmierza ku kobiecie, po wilczemu przyczajona, z głową przy ziemi, z oczami wpatrzonymiw ofiarę, poruszając się płynnie.Freize wcisnął Luce do ręki pochodnię i przygotował się, by z drugą skoczyć na arenę.W tejsamej chwili rozległ się zduszony głos Sary: Stefan? Stefan, to ty?Bestia zatrzymała się i przechyliła głowę. Stefan?  spytała kobieta. Stefan, mój syn? Stefan& mój syn?Freize zastygł na murze areny, w milczeniu patrząc, jak zwierz staje na tylnych łapach,jakby nagle przypomniał sobie, jak się chodzi, jakby przypomniał sobie tę kobietę, która trzymałago za ręce, gdy stawiał pierwsze kroki.Sara oderwała się od ściany areny i podeszła do niego nauginających się nogach, z wyciągniętymi rękami. To ty  powiedziała ze zdumieniem, lecz z całkowitą pewnością. To ty& Stefan& mójStefan& chodz do mnie.Stwór zrobił w jej stronę krok, potem drugi, a potem gwałtownym skokiem  który obudziłkrzyk przerażenia zgromadzonych i szloch radości Sary  dopadł kobiety i rzucił się w jej ramiona. Mój synek! Mój chłopczyk!  krzyknęła Sara, obejmując pokancerowane ciało chłopcai przyciągając do siebie jego brudną głowę. Mój syn!Chłopiec spojrzał na nią błyszczącymi oczami przez grzywę brudnych włosów. Mama  powiedział dziecięcym głosikiem. Mama. Biskup chwycił Lucę i odciągnął go na bok. Wiedziałeś o tym?  syknął wściekle. Nie. To twoja służąca trzymała łuk i nie strzeliła.To twój sługa karmił bestię i oswajał ją.Musiał wiedzieć, ale poprowadził nas w tę pułapkę. Dziewczyna była gotowa do strzału, sam ją widziałeś, eminencjo.A mój sługa chciałskoczyć na arenę, by rzucić się między kobietę i bestię. Dlaczego nie strzeliła? Powiedziała, że potrafi.Dlaczego tego nie zrobiła? Skąd mam wiedzieć? To nie moja służąca.Spytam ją, dlaczego tak postąpiła, i spiszęraport. Twój raport to ostatnia z naszych trosk! Proszę o wybaczenie, eminencjo, ale o niego troszczę się najbardziej. Ale bestia! Bestia! Przybyliśmy, by ją zabić i zademonstrować triumf Kościoła nadgrzechem.Teraz nie ma mowy o egzekucji. Oczywiście.I tak napiszę w raporcie.To nie bestia.Matka odzyskała swoje dziecko.Wykąpie je, obetnie mu włosy i paznokcie, znowu nauczy nosić ubranie i mówić. I co niby napiszesz w tym swoim raporcie?  spytał jadowicie biskup. Miałeś wilkołaka,z którym należało się rozprawić, a teraz  cud!  zostałeś z brudnym, zdziczałym chłopcem.Niezbyt dobrze się spisałeś, tak jak my. Powiem, że wasza eminencja wyjaśnił, co się tu dzieje  odparł Luca gładko. Wśródświadectw przygotowanych przez naukowców waszej eminencji znajdowały się opowieścio Romulusie i Remusie, wychowanych przez wilczycę założycielach Rzymu, naszej stolicy.Waszaeminencja opowiedział nam też inne historie dzieci zgubionych w lesie i wychowanych przez wilki.W twojej bibliotece, eminencjo, były takie historie, a ty przeczytałeś je i w swojej mądrości pojąłeś,z czym mamy tu do czynienia.Biskup złagodniał i dumnie wypiął wielki brzuch. Ludzie czekają na egzekucję  ostrzegł. Nie zrozumieją, że zdarzył się tu cud.Chcieliśmierci, a ty im dałeś spotkanie po latach.  To wymaga siły autorytetu waszej eminencji  powiedział szybko Luca. Tylko tymożesz im wyjaśnić, co się stało.Tylko ty masz wiedzę i umiejętności, by im to przekazać.Czyzechcesz wygłosić kazanie? Przeczuwam, że wybierzesz temat syna marnotrawnego; powrótutraconego dziecka, które ojciec ujrzał z daleka i wybiegł mu na powitanie, wiedziony miłością doniego.Biskup pogrążył się w zadumie. Potrzebują przewodnictwa  uznał, dotykając warg pulchnym palcem. Spodziewali sięprocesu zakończonego karą śmierci.Będą chcieli zobaczyć śmierć.To dzicy, nieuczeni ludzie.Oczekują egzekucji.Kościół demonstruje swoją potęgę, skazując złoczyńców.Musimy pokazać, żewalczymy z grzechem.Nic bardziej nie przyciąga ludzi do Kościoła niż spalenie czarownicy lubegzekucja. Wasza eminencjo, ci ludzie giną w mroku własnej ignorancji.To twoja trzódka;poprowadz ich w stronę światła.Powiedz, że wydarzył się cud.Dziecko zginęło w lesie, zostałowychowane przez wilki, stało się jednym z nich.Lecz rozpoznało swoją matkę, co wasza eminencjawidział na własne oczy.Czy ktoś mógłby wątpić, że obecność biskupa zmieni wszystko? Tociemny lud bojący się własnego cienia.Ale wasza eminencja może wygłosić kazanie, które ludziezapamiętają na zawsze.Do końca życia będą pamiętać dzień, w którym do ich wioski przybyłbiskup Pescary i wydarzył się cud [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl