[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Katylina, gwiżdżąc z cicha przez zÄ™by, podsunÄ…Å‚ siÄ™ pod samÄ… tylnÄ… facjatÄ™ dworu.Podob-nie jak od frontu wznosiÅ‚ siÄ™ tutaj wspaniaÅ‚y ganek z balkonem, wkoÅ‚o którego wiÅ‚y siÄ™ nie-gdyÅ› bujne szczepy winogronowe.Tu znowu Katylina zatrzymaÅ‚ siÄ™ na chwilkÄ™. ZapomniaÅ‚em najgłówniejszej rzeczy: wytrycha szepnÄ…Å‚ ale nic nie szkodzi, pora-dzimy sobie jakoÅ› pocieszaÅ‚ siÄ™ wstÄ™pujÄ…c na marmurowe schody ganku.Za pierwszym zaraz krokiem gÅ‚uche ozwaÅ‚o siÄ™ echo, Å‚amiÄ…c siÄ™ gdzieÅ› w najdalszych po-kojach dworu.Katylina mimowolnie wzdrygnÄ…Å‚ siÄ™ z lekka. Nie mogÅ‚em sobie lepszej nocy wybrać do mej wyprawy.Ta cisza, ten spokój w naturze,hm, hm dodaÅ‚ i zapominajÄ…c siÄ™ zagwizdaÅ‚ gÅ‚oÅ›niej.Znowu gÅ‚uche z zewnÄ…trz odezwaÅ‚o siÄ™ echo.Katylina przestaÅ‚ gwizdać i przystÄ…piÅ‚ do drzwi wchodowych. ZamkniÄ™te oczywiÅ›cie mruknÄ…Å‚ próbujÄ…c.ZamyÅ›liÅ‚ siÄ™ na chwilkÄ™, a potem szybko zeszedÅ‚ z ganku i podsunÄ…Å‚ siÄ™ pod okno o kilkakroków dalej. Zaraz sobie poradzimy szepnÄ…Å‚ i pocisnÄ…Å‚ silnie szybÄ™, która w tysiÄ…czne rozprysÅ‚a siÄ™kawaÅ‚ki.Wszakże nie tak Å‚atwo przyszÅ‚o mu odsunąć zardzewiaÅ‚e rygle okien.Z wielkÄ… biedÄ… ode-mknÄ…Å‚ zasuwkÄ™ u spodu, a niemaÅ‚o siÄ™ namozoliÅ‚ i natrudziÅ‚, nim i górnÄ… odchyliÅ‚ zaporÄ™.Na-reszcie rozwarÅ‚ caÅ‚e okno i wskoczyÅ‚ do Å›rodka.Ponura ciemność osÅ‚aniaÅ‚a go dokoÅ‚a, z tymwszystkim mógÅ‚ rozeznać, że znajduje siÄ™ w umeblowanym pokoju.ChwilkÄ™ staÅ‚ niemy i nieruchomy, jakby sÅ‚uchaÅ‚, czy gwaÅ‚towne jego wnijÅ›cie nie obudziÅ‚okogo w pustym dworze, potem półgÅ‚osem parsknÄ…Å‚ Å›miechem. Strachy nie ruszajÄ… siÄ™ jakoÅ› mruknÄ…Å‚ z cicha. Szkoda, bo mam wyborne na nich le-karstwo.Tu siÄ™gnÄ…Å‚ do kieszeni i dobyÅ‚ jednoczeÅ›nie pistolet i maÅ‚y stoczek woskowy. Na strachy ziemskie: pistolet, na strachy nadprzyrodzone: Å›wiatÅ‚o! szepnÄ…Å‚ pompatycz-nie, zapalajÄ…c stoczek.101XIIICZERWONY POKÓJ ZAKLTEGO DWORUZapalony stoczek blade dokoÅ‚a rzuciÅ‚ Å›wiatÅ‚o.Katylina ujrzaÅ‚ siÄ™ w obszernym, wytwornie,ale po staroÅ›wiecku urzÄ…dzonym pokoju.GÄ™ste tkanki pajÄ™czyny okrywaÅ‚y Å›ciany, na sprzÄ™-tach bieliÅ‚ siÄ™ wszÄ™dzie pokÅ‚ad kurzu i pyÅ‚u.Katylina uważnie oglÄ…dnÄ…Å‚ siÄ™ dokoÅ‚a i z znaczeniem pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ…. Zdaje siÄ™ naprawdÄ™ szepnÄ…Å‚ w zamyÅ›leniu że tu od dawna żadna ludzka nie postaÅ‚anoga!Ale nie zagÅ‚Ä™biajÄ…c siÄ™ dÅ‚ugo nad tym niezupeÅ‚nie spodziewanym spostrzeżeniem, postÄ…piÅ‚wprost ku otwartym na Å›ciężaj drzwiom, skÄ…d odsÅ‚aniaÅ‚ siÄ™ widok na szesnaÅ›cie sznurkiemciÄ…gnÄ…cych siÄ™ pokoi. Warto by to wszystko obejrzeć bliżej mruknÄ…Å‚ przez zÄ™by ale nie ma czasu na to.Strach, jak mówiÄ…, ma pokazywać siÄ™ najczęściej w narożnych oknach pierwszego piÄ™tra, wtak zwanym czerwonym pokoju starosty, oddajmy mu wiÄ™c wizytÄ™ w jego ulubionym przy-bytku.I wychylajÄ…c pÅ‚onÄ…cy stoczek naprzód, posunÄ…Å‚ na los szczęścia ku rozwartym na oÅ›cieżpokojom.Niebawem znalazÅ‚ siÄ™ w wielkiej sali, skÄ…d jedne drzwi parapetowe prowadziÅ‚y naganek ogrodowy, drugie do obszernego przedpokoju.Katylina skrÄ™ciÅ‚ do przedpokoju i instynktem dobry zrobiÅ‚ wybór, bo w jednym kÄ…cie prze-stronnej, wÄ…skimi skórzanymi Å‚aweczkami dokoÅ‚a otoczonej izby ujrzaÅ‚ jakieÅ› wÄ…skie, skrytedrzwi na pół odchylone. Ho, ho! zawoÅ‚aÅ‚ półgÅ‚osem mamy już trop stracha!Poza drzwiami tymi pięły siÄ™ krÄ™te schody.Katylina zagwizdaÅ‚ wesoÅ‚o i co tchu puÅ›ciÅ‚ siÄ™do góry.W pół drogi potrÄ…ciÅ‚ nogÄ… o jakiÅ› kawaÅ‚ papieru.SchyliÅ‚ siÄ™ co prÄ™dzej i podniósÅ‚ z ziemi jakÄ…Å› z trzech stron obdartÄ… drobnÄ… kartkÄ™, jakbymaÅ‚Ä… resztkÄ™ z zniszczonego listu. Należy korzystać z każdej zdobyczy! szepnÄ…Å‚ i wspierajÄ…c stoczek na kolanie, próbo-waÅ‚ odczytać znalezionÄ… kartkÄ™.Pismo na niej byÅ‚o widocznie rÄ™ki kobiecej, co tym wiÄ™cej podniosÅ‚o ciekawość znalazcy. To Å›lad tej nimfy jasnowÅ‚osej! mruknÄ…Å‚ wytężajÄ…c caÅ‚Ä… swÄ… uwagÄ™ na kilka pozosta-Å‚ych, urwanych wyrazów obrudzonej i zmiÄ™tej kartki. Aha szepnÄ…Å‚ sylabizujÄ…c .jemnica, która ciÄ™ o. to zapewne: tajemnica, która ciÄ™ osÅ‚ania. czuÅ‚ość twa i troskli-wość. .wnane serce Kostia. nieporównane serce Kostia.Czorgut podciÄ…gnÄ…Å‚ brwi do góry i w zamyÅ›leniu kiwaÅ‚ gÅ‚owÄ…. Hm, hm mruknÄ…Å‚ to ważniejsza zdobycz, niżby siÄ™ zdawaÅ‚o w pierwszej chwili.Pi-smo rÄ™ki kobiecej, poprawne, ozdobne.Miałżeby to być zabytek jeszcze z czasów staroÅ›ci-ca?.SkÄ…dże znowu wzmianka o tej tajemnicy?.A do kogóż, u licha, mógÅ‚ być pisany listcaÅ‚y?! biÅ‚ siÄ™ z myÅ›lami, chowajÄ…c kartkÄ™ do kieszeni.Nagle gwaÅ‚townie wstrzÄ…sÅ‚ gÅ‚owÄ… i raznie pomknÄ…Å‚ do góry. Na pózniej wszystkie refleksje, teraz do poszukiwania samych dat upominaÅ‚ sam sie-bie.102W kilka minut ujrzaÅ‚ siÄ™ w niewielkim pokoju pierwszego piÄ™tra.Rozwarte drzwi po pra-wej stronie byÅ‚y zamkniÄ™te, Katylina pocisnÄ…Å‚ ozdobnÄ… mosiężnÄ… klamkÄ™ i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ zzadowolenia.Czerwony pokój starosty staÅ‚ otworem.Katylina wstÄ…piÅ‚ Å›miaÅ‚o na próg i stoczkiem powiódÅ‚ dokoÅ‚a.Mimo sÅ‚abego oÅ›wiecenia uj-rzaÅ‚ siÄ™ w wielkiej, amarantowym adamaszkiem obitej, licznymi obrazami obwieszonej sali.W jednym kÄ…cie, niedaleko okna, wpadaÅ‚o najpierw w oczy wielkie, staroÅ›wieckie biuro.Katylina wprost do niego skierowaÅ‚ swe kroki i nagle gÅ‚oÅ›ny wydaÅ‚ wykrzyk.Biuro to wyglÄ…daÅ‚o, jak gdyby zaledwie przed chwilÄ… ktoÅ› powstaÅ‚ koÅ‚o niego.W kaÅ‚ama-rzu widać byÅ‚o nie zaschniÄ™ty inkaust, wywrócona na pół piaseczniczka 158 zdawaÅ‚a siÄ™ Å›wieżoużywana, rozrzucony w nieÅ‚adzie biaÅ‚y papier dopiero co rozrzynany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]