[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Gdyby tak nie wparowali do kaplicy,Jude byłby teraz jednym z nas.- To dlaczego, kiedy odjechali, Zoran po prostu nie dokończył ceremonii? - Nie potrafiłamzrozumieć, dlaczego ceremonia została odwołana: dla mnie stało się to zupełnie bezpowodu.Callum w milczeniu wyprowadził wszystkich z kaplicy, a Cristal i Jude zniknęlibez śladu.- Och, Tania, nic nie rozumiesz! - Grace opadła na kanapę i podciągnęła kolana pod brodę,dąsając się jakidiotka.- To się musi odbyć o konkretnej porze dnia, dokładnie o zachodzie słońca.Terazbędziemy musieli czekać całą dobę.Przemierzyłam pokój, czując się jak w pułapce.- Dlaczego o zachodzie słońca?- Bo tak! Tak musi być, tak to robimy.My.To słowo było wycelowane we mnie jak broń przyłożona do skroni, ostrzegało mnie.Spróbowałam bardziej niezobowiązującego tonu.- To gdzie poszedł Jude po odwołaniu jego święta?- Jude, Jude, Jude! - Grace wściekała się coraz bardziej i pomimo mojej próby zmianytematu, skupiła całą złość na mnie.- Boże, Tania, jesteś taka głupia! Cały czas zadajesztylko niezwiązane z niczym pytania.Nigdy nie możesz po prostu niczego zaakceptować inie zadawaćpytań, prawda?Zatrzymałam się po drugiej stronie pokoju i odetchnęłam głęboko.- To właśnie robisz? Wszystko akceptujesz i nie zadajesz pytań? - zapytałam wyzywająco.- Nie tak to widzę.- Ponieważ jesteś.- przerwała na chwilę, żeby znalezć odpowiednie słowo.- Jesteś takaniewyewoluowana, Tania! Bum, zatrzaskujesz drzwi swojego umysłu przed wszystkim, cooferuje ci Zoran.Zawsze tak reagujesz: jesteś ograniczona, świętoszkowata i ślepa!- Teraz tu jestem, prawda? - zwróciłam uwagę, bardzo starając się ignorować zniewagi.Zdałam sobie sprawę, że to prawdopodobnie jedna z ostatnich okazji, by spróbować do niejdotrzeć; że po tym, jak sama przeszła przez swoją powitalną ceremonię, zdążała powoli dokolejnej fazy, która dla Olivera zakończyła się na dnie rozpadliny.Pomyślcie o tym izrozumiecie, jak strasznie ważna była ta rozmowa.- Skupmy się na tobie, dobrze? - powiedziałam.-Robisz wszystko, co powie ci Ezra, nawetjeśli to niebezpieczne?- To nigdy nie jest niebezpieczne - mruknęła, mocniej obejmując kolana ramionami.- Doprawdy? - Podeszłam bliżej, żeby wskazać siniak na jej gołym wychudzonymramieniu.- Co ci się stało? -zapytałam, a potem wskazałam jej policzek.- A tutaj?Spojrzała na mnie z cieniem paniki.- Przewróciłam się.- Naprawdę?- Naprawdę.-Jak?- Nie pamiętam.- Czy ty i Ezra tak ostro imprezowaliście? Straciłaś przytomność?Panika zniknęła i Grace zacisnęła usta z uporem.- To ty tak robisz, Tania.Utrata przytomności jest twoją specjalnością.Nic nie wskórałam, znowu odsuwała się ode mnie i od rzeczywistości - znowu ją straciłam.- Tak, ja - westchnęłam.- Więc nie zamierzasz mi powiedzieć, jak się zraniłaś?- Nie pamiętam - powtórzyła wolno, rozciągając każdą sylabę i patrząc na mnie.Potemwstała z kanapy i podeszła do mnie, zerkając na mój krzyżyk, przypominając go sobie iznowu marszcząc czoło.- Nie powinnam była tego robić -westchnęła.Podniosłam rękę, zakrywając krzyżyk obronnym gestem.- To był błąd, że ci go zwróciłam.To było, zanim.- Zanim co, Grace?- To było, kiedy myślałam, że cię znam, kiedy wciąż widziałam w tobie swojąprzyjaciółkę.- Mówiła wolno, a jej głos się łamał, jej spojrzenie stało się ciemne i odległe.- Jestem twoją przyjaciółką - odszepnęłam, wciąż z dłonią na krzyżyku.- Jesteś? - Grace pokręciła głową.- Jestem tutaj!Pochyliła się do przodu, by szepnąć mi do ucha jak spiskowiec.- Ale, Tania, pytanie brzmi: dlaczego? Dlaczego tu jesteś? Musiałam szybko myśleć,powiedzieć coś, co ją przekona, coś, co może zrozumieć i w co może uwierzyć.- Z powodu Daniela - wyznałam.- Między Bogiem a prawdą, jestem w nim totalniezakochana!Teraz, gdy leżałam, gapiąc się w sufit, samo wspomnienie tych słów sprawiło, że mojeserce niebezpiecznieprzyspieszyło. Jestem w nim totalnie zakochana!".Słowa wypowiedziane na głos zyskująmoc, której nie mają, jeśli pozostają zamknięte głęboko w zakamarkach umysłu. Jestem wnim totalnie zakochana!".W Danielu.Poczułam mdłości i usiadłam, spuściłam nogi z łóżka i pochyliłam się do przodu.Dlaczego nie? Dlaczego miałabym go nie pokochać? W końcu dzisiaj o zachodzie słońcaOrlando zniknął z mojego życia.Nawet się nie obejrzał.Trzaśnięcie, trzaśnięcie,trzaśnięcie.Trzy pary samochodowych drzwi, a pierwszy trzasnął drzwiami on.Odjechał zpiskiem opon, czerwone światła stopu paliły się jak oczy diabła. Nie ufałeś mi, nie kochałeś dostatecznie mocno".To idealnie pasowało do tego, co wcześniej powiedział mi Zoran: że Orlando wydawał musię niedojrzały i samolubny, że Daniel nigdy by mnie w ten sposób nie opuścił.Siedzałam sama w ciemnościach.Ze strachu odchodziłam od zmysłów i wtedy Danielprzyszedł do mojego pokoju.Otworzył drzwi i wszedł cicho, zapalił przyćmione światło i zobaczył, że siedzę nakrawędzi łóżka.Bez słowa postawił mnie na nogi.Znalazłam się w jego ramionach, moja skóra dotykała jego, niemal zemdlałam z wrażenia.Pocałował mnie i mocno objął.Potem pocałował moją szyję.Zamknęłam oczy,odetchnęłam jego zapachem.Jego usta musnęły moje ramię.Odwrócił mnie tak, żebymstała przodem do niego i wyszeptał miękko:- Kocham cię, Tania.Czekałem na to.Czekałem na to od chwili, kiedy pierwszy raz cięzobaczyłem.Pocałowałam go, zatonęłam w jego objęciach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]