[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyciągnęłam sięi pocałowałam go, a pod zamkniętymi powiekami nadalwidziałam wybuchy światła, kiedy na niebie nad namitrwał po kaz.Pokaz zakończył się po jeszcze kilku fajerwerkach,a Henry i ja biliśmy brawo, chociaż wiedzieliśmy, że niktnie może nas usłyszeć.A chociaż wypłynęliśmy tylko poto, żeby obejrzeć fajerwerki, dryfowanie na łodzi było takprzyjemne, że żadne z nas nie spieszyło się do powrotu.Rozpięliśmy jeden ze śpiworów i wślizgnęliśmy się dośrodka, ponieważ na jeziorze zrobiło się trochę chłodno,nie mówiąc już o tym, że wil got no.Całowaliśmy się, aż moje wargi zdrętwiały, sercezaczęło się tłuc jak oszalałe i oboje byliśmy bez tchu,a wtedy nasze pocałunki stały się dłuższe i lżejsze, ażwreszcie, kiedy zrobiliśmy małą przerwę na odetchnięcie,zaczęliśmy po prostu rozmawiać, dryfując po jeziorze podwiel kim, wygwieżdżonym nie bem.Może to z powodu ciemności, może dlatego, że niepatrzyliśmy na siebie, a może po prostu tak się dzieje,kiedy leży się z kimś na łódce, ale zaczęliśmy poruszaćznacznie poważniejsze tematy niż kiedykolwiek wcześniej.Opowiedziałam mu, co się dzieje z moją matką i jakbardzo mnie przeraziło to, że prawie się rozpłakała.Henry powiedział mi, że martwi się o Davy ego,szczególnie dlatego, że za rok wyjedzie do college u i niebędzie mógł się nim opiekować.Ja powiedziałam mu to,czego jeszcze nigdy nie mówiłam na głos, ale co myślałamod kilku tygodni że widzę, jak pogarsza się stan mojegoojca i boję się tego, co ma na nastąpić.Przerwy w naszej rozmowie stawały się coraz dłuższe,aż w końcu zamknęłam oczy i oparłam głowę na piersiHenry ego, rozgrzana i bezpieczna w jego ramionach,otulona miękką flanelową podszewką śpiwora i usypianałagodnym kołysaniem łodzi.Ziewnęłam, a chwilę potemHenry zrobił to samo, a chociaż od początku wakacjimiałam problemy z zasypianiem, tym razem zapadłamw sen w ra mio nach Henry ego i pod gwiaz da mi.Kiedy się obudziliśmy i popłynęliśmy z powrotem dopomostu, zaczęło już świtać.Miałam kilka ugryzieńkomarów na szyi, ponieważ to był jedyny kawałekodsłoniętej skóry wystający ze śpiwora, natomiast Henrymiał chyba z pięć bąbli na ręku.Początkowo czułam sięokropnie zawstydzona tym, że zasnęłam, więc szybkowytarłam usta i miałam nadzieję, że nie zaczęłam sięprzypadkiem ślinić, a mój oddech nie pachnie szczególnieokropnie.Nigdy nie spałam w towarzystwie innej osoby(chyba żeby uwzględnić Lucy na łóżku polowym, alemiałam przeczucie, że to się nie liczy) i bałam się, żeniechcący kopnęłam go, mamrotałam coś przez sen albozro biłam jeszcze coś in ne go.Nawet jeśli tak było, Henry nie wspomniał o tym anisłowem i nie sprawiał wrażenia niezadowolonego.Narzuciłam sobie śpiwór na ramiona i usiadłam obokniego z tyłu, kiedy wiosłował do domu.Miał na twarzylekkie odgniecenie w miejscu, gdzie opierał policzek naszwie śpiwora, a jego włosy sterczały w małych kępkach.Z jakichś powodów podobał mi się teraz jeszcze bardziejniż zwy kle.Przycumowaliśmy łódkę i wyjęliśmy z niej wszystkierzeczy, starając się poruszać jak najszybciej.Pan Crosbyzwykle jechał do piekarni tuż przed szóstą, a Henry chciałwrócić do domu i uda wać, że prze spał tam całą noc. Dzięki za niespodziankę powiedziałam, z całej siłypowstrzymując się przed drapaniem bąbli po komarach naszyi. Nie ma za co. Pochylił się i pocałował mnieszyb ko. Za dzwo nię pózniej.Uśmiechnęłam się i wspięłam się na palce, żeby też gopocałować.Stwierdziłam, że nie obchodzi mnie już, jakimam od dech.Przeszłam przez ogród i obeszłam dom, nucąc melodię,która dzięki Warrenowi przyczepiła się do mnie.Miałamjuż wejść do środ ka, kie dy stanęłam jak ska mie niała przysto le na we ran dzie sie dział mój tata z kub kiem kawy.Przełknęłam ślinę i weszłam po schodach na werandę.Czułam, że moje po licz ki robią się gorące. Cześć mruknęłam, starając się przygładzić włosyi wiedząc do sko na le, jak to wszyst ko wygląda.Ojciec miał na sobie znajomą piżamę w niebieskiepaski i kraciasty szlafrok
[ Pobierz całość w formacie PDF ]