[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jesteś obrzydliwy.Nie chcę nic wiedzieć na ten temat.A powinnaś! - chciał zawołać.- Twój mąż z tego właśnie żyje, z takichobrzydliwych historii, w ten sposób zapracował na tych pięć pokoi w amfiladzie,volvo w garażu i pierścionek z szafirem na twoim palcu.To za łatwe, korzystać ztych pieniędzy i nie chcieć wiedzieć, jak zostały zarobione.Ale Andrea jednym chłodnym spojrzeniem zamknęła mu usta, więc mruknąłtylko z urazą:- Jak chcesz, myślałem, że interesuje cię praca twojego męża.- Interesowałby mnie każdy szczegół, gdybym była w stanie unieść wiedzę otym, co robicie.Jochen nie zrozumiał, o co jej chodziło i postanowił schodzić jej z drogi, comu się udawało aż do tej pamiętnej zimy w Lermoos.W zasypanej śniegiem chałupie, w starych dżinsach i grubym białym swetrzez golfem, prawie bez makijażu, z włosami niedbale ściągniętymi gumką, wydałamu się bardzo młoda i zupełnie niegrozna.Miał wrażenie, że szczerze ucieszyłasię na jego widok: jezdziła na nartach ostro, po męsku i Ledbetterowie nie umieliTLRdotrzymać jej kroku.Kathi miała okropny zwyczaj histerycznego piszczenia, ilerazy stanęła na stoku, a Detlef większość czasu spędzał na zaciskaniu i poluzo-wywaniu klamer przy butach.Z trudem utrzymywali na nartach równowagę ijazda nie sprawiała im żadnej przyjemności, ale z zapałem odwiedzali Lermoosprzynajmniej raz w roku, bo podobała im się przytulna chałupa Franka, atmosfe-ra w knajpach, tupanie ciężkich butów i zapach grzanego wina.W Jochenie And-rea miała godnego siebie przeciwnika i mogła się z nim bez tchu ścigać na naj-trudniejszych z czarnych tras.- Może udałoby się nam skłonić Ledbetterów do wzięcia paru lekcji z in-struktorem i pozbyć się ich w ten sposób na parę godzin - wyszeptała Andreakonspiracyjnym szeptem.- Anton jest fenomenalny, nawet krowę nauczyłby kri-stianii.Oni są jako współmieszkacze idealni, ale na stoku odczuwam przemożnąpotrzebę udawania, że ich nie znam.Chyba powinnam się wstydzić, prawda? Wkońcu to nasi przyjaciele.-Nawet przyjazń nie usprawiedliwia histerycznego pisku w górach - orzekłsurowo Jochen.- Myślę, że masz pełne prawo folgować swoim najgorszym in-stynktom.Wyślij ich do Antona.Popatrzyli po sobie i wybuchnęli śmiechem.Na myśl o niefrasobliwychdniach, które go oczekiwały, Jochen poczuł się lekko i radośnie, jakby już zachwilę miało wydarzyć się coś cudownego.Iskrzący się w słońcu śnieg, przecią-gły gwizd szusujących nart, niebieskie cienie pod świerkami na zboczu, jasnegłosy dziewcząt w mroznym powietrzu - Boże, pobłogosław Lowenzahna, stare-go pedała, za to, że nauczył go to wszystko kochać!Objął Andreę w pasie i tak wkroczyli zgodnie do przestronnej kuchni, w któ-rej pachniało przysmażoną cebulką, mokrą wełną, gozdzikami i cynamonem.Półściany zajmował ładny chłopski kredens z przeszklonymi drzwiczkami i rzędemporcelanowych szufladek, na których widniały napisy informujące, że w środkuznajduje się sól, pieprz, cukier, rodzynki albo migdały.W garnku stojącym naTLRżeliwnym piecu z prawdziwą duchówką i fajerkami, którymi trzeba było żon-glować za pomocą pogrzebacza, bulgotała wesoło woda.Detlef i Kathi pochylaliw skupieniu głowy nad wyszorowanym do białości stołem, krojąc oliwki, czo-snek i bazylię na sos do spaghetti.- Witaj, wędrowcze - powiedział wesoło Detlef na widok Jochena, salutującnożem.- Czy twój przyjazd oznacza, że należy się w Tyrolu spodziewać zama-chu stanu albo krwawej rewolucji?- Czy twoja obecność tutaj oznacza, że zagraża nam osunięcie się w chaos? -odpowiedział pytaniem na pytanie Jochen, całując Kathi w policzek i w ogóle niezdając sobie sprawy z tego, jak prorocze okażą się już wkrótce jego słowa.Detlef Ledbetter był fizykiem, nad wyraz cenionym ekspertem w swojej dzie-dzinie i profesorem na uniwersytecie w Monachium.Zajmował się teorią chaosu- cokolwiek pod tym pojęciem rozumieć.Miał ujmujący wygląd promiennegochłopca, okrągłe niebieskie oczy, obserwujące z ciekawością świat, włosy tak ja-sne, że nieomal niewidoczne, szczupłe wysportowane ciało i zaskakująco długieręce i nogi.Na jego gładkiej twarzy o żadnej porze dnia i nocy nie widać było aniśladu zarostu i Jochen przy każdym spotkaniu zaczynał na nowo się zastanawiać,czy wieczny chłopiec Detlef, niczym Piotruś Pan zachowujący od lat wygląd isposób bycia siedemnastolatka, w ogóle musiał się golić.Kathi i Detlef poznali się w szkole.Zakochali się w sobie na zajęciach kółkaprzyrodniczego, na poważnie zaczęli ze sobą chodzić w dziewiątej klasie i takjuż zostało: spędzili ze sobą wytrwale, w mniejszej czy większej harmonii, całedwadzieścia lat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]