[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pogrążyliśmysię w wewnętrznych waśniach i konfliktach i osłabliśmy.Wciąż jednak co nieco potrafimy.Magran uśmiechnęła się do zasłuchanego poety. To tłumaczyłoby twoje niezwykłe umiejętności, których byłem świadkiem  stwierdził. Widzisz, Segomarasie, ja nie jestem typowym przedstawicielem Plemienia.Bardziejjestem kapłanką Cromma niż Sidthem, jak teraz nazywana jest moja rasa.Mam daryi przekleństwa przynależne obu, co czyni mnie silniejszą i jednocześnie słabszą niż zwykły Sidth. Dlaczego zostałaś kapłanką?W jednej chwili twarz jej skamieniała. Nigdy mnie o to nie pytaj  warknęła. Nigdy więcej też nie pytaj mnie o mojąprzeszłość.Wiesz wystarczająco dużo, by pomogło ci to w ułożeniu pieśni.Na tym koniec.Wzięła w dłonie lejce i pogoniła leniwie wlokące się konie.*Podczas podróży rozkładali kram w każdej większej miejscowości leżącej przy trakcie,którym zmierzali na południe.Segomaras z powodzeniem wykorzystywał swój talent w celachhandlowych  prawił klientkom komplementy, w wyszukany i zabawny sposób zachwalał towar,śpiewał wesołe piosenki, przyciągające uwagę przechodniów.W krótkim czasie poeta nabrałtakiej biegłości w wyzbywaniu się zawartości kramu, że Magran zostawiała go samego z całymtym interesem.I chociaż w żaden sposób tego nie okazywała, wyczuł, że robi to z prawdziwąulgą.Widocznie bycie handlarką już ją znudziło.Znikała, gdy tylko rozpakowali towar, bywracać po dłuższej chwili z zamyślonym wyrazem twarzy.Na jarmarku w miasteczku oddalonym od Massilii o dwa dni drogi sprzedali ostatniełokcie sukna na płaszcze, ostatnie srebrne zapinki, ostatnią beczkę miodu.Gruba, skórzanasakwa, którą Magran nosiła na ramieniu, pękata była od monet.Segomaras spoglądał na niąz dumą, świadom, że część zawartości znalazła się tam dzięki niemu.Magran zerknęła na niego i roześmiała się. Tak, masz rację  zgodziła się, jakby czytała w jego myślach. Gdyby nie ty, mójdochód byłby dużo niższy.W tej torbie masz swój udział, ale otrzymasz go dopiero, gdydotrzemy do Massilii.Zasłużyłeś jednak na prowizję.Zniknęła w wozie, ale po chwili wróciła i dyskretnie wsunęła mu w dłoń wypchanąsakiewkę. Tylko pilnuj, żeby ktoś ci jej od razu nie ukradł  ostrzegła. To mi chyba nie grozi  mruknął, chowając swój skarb do skórzanej torby przy pasie.Spokojnie tu.Nie widziałem ani jednego złodzieja odkąd przyjechaliśmy. Gdybyś któregoś zobaczył, to byłby amator, a nie złodziej.Choćby ten, tam  wskazałaruchem głowy chłopca, kucającego pomiędzy wozami, jakieś trzydzieści kroków od nich.Patrząc na niego, powiedziała:  Nawet nie próbuj.Z tej odległości nie mógł jej słyszeć, ale bezbłędnie odczytał wiadomość z ruchu wargi odszedł jak niepyszny w inne, bardziej atrakcyjne miejsce. Czy to demonstracja twoich nadludzkich umiejętności?  spytał Segomaras. Ależ skąd! Wystarczyła zwykła spostrzegawczość.Chodz! Uczcijmy udaną wyprawęhandlową kubkiem dobrego wina.Poeta z radością przystał na ten pomysł i udali się do pobliskiej gospody. Za to, że się spotkaliśmy. Segomaras wzniósł do góry gliniany kubek. Za twoją pieśń.Oby była godna bogów. Magran wzniosła toast, uważnie patrzącpoecie w oczy.Zakrztusił się winem i kaszlem próbował pokryć zmieszanie. Daj spokój, poeto.Bądz ze mną szczery. Więc wiesz?  spytał zawstydzony. Tak, wiem. Od jak dawna? Od początku.Segomaras zwiesił głowę.Czuł się zle.Bardzo zle.Jak zdrajca. Wybacz mi. Nie ma czego wybaczać. Uśmiechnęła się do niego z czułością i palcem lekko uniosłamu brodę tak, by patrzył jej w oczy. Każdy z nas ma swoje sekrety i swoje powody do ichzatajania.Byłeś wobec mnie tak szczery, jak tylko mogłeś.A poza tym swoim towarzystwemsprawiłeś mi wiele radości podczas tej podróży. Ale nie powiedziałem ci prawdy o tym, jak znalazłem się na twojej drodze, i dla kogoma być ta pieśń. Więc powiedz mi teraz. Magran dolała wina do obu kubków. Słucham uważnie. Przyczyna, dla której Eduowie tak ostro się ze mną rozprawili, była prawdziwa, tyle żeoni za nic mieli gniew bogów i rzeczywiście mnie wykastrowali, jak sugerowałaś, a jawykrwawiłem się bardzo szybko. Segomaras pobladł, wspominając tamte chwile. Umarłemi byłem na drodze do Zaświatów, gdy pojawiła się przede mną postać pięknej kobiety i złożyłami propozycję nie do odrzucenia  powrócę do żywych, ale w zamian ułożę o tobie pieśń,najwspanialszą i najpiękniejszą jaką kiedykolwiek ułożył człowiek.O tym, jaka jesteś.Przyznasz, że oferta była więcej niż kusząca.Nie wiem tylko, po co Nantosvelcie pieśń o tobie.Takie poematy zamawiają zazwyczaj kochankowie, a nie przyjaciółki.Magran długo patrzyła mu w oczy.W końcu się odezwała. Nie mylisz się.Kiedyś, gdy odeszłam od swojego boga, byłam gościem Nantosvelty.Coś się między nami wydarzyło, jednak dla mnie to była pomyłka, natomiast ona ponoć zapałałado mnie głębokim uczuciem.Odrzuciłam je i wróciłam do mojego Pana.Od tamtej porynienawidzi Cromma jeszcze bardziej, z wzajemnością zresztą, i stara się ze wszystkich siłprzeciąć łączące nas więzi. Bardzo to skomplikowane  stwierdził Segomaras. Owszem.A ty poznałeś tylko niewielki tego fragment. Nie masz nic przeciwko temu, dla kogo mam spożytkować swój talent? Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl