[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dowódca patrolu również musiał to wyczuć, ponieważwskazuje na mnie głową.wskazuje na mnie głową. Oddajcie jej dowód.Zalewa mnie taka fala ulgi, że aż chce mi się śmiać.Ztrudem udaje mi się zachować poważny wyraz twarzy, gdyodbieram dowód i chowam go z powrotem.Ręce lekko mi siętrzęsą.To dziwne, co robi z człowiekiem sama obecnośćporządkowych.Nawet gdy są względnie mili, trudno nie myślećo tych wszystkich złych rzeczach, które się o nich słyszało oobławach, pobiciach i zasadzkach. Tylko bądz ostrożna, Magdaleno dodaje Gerry.Pilnuj się, żeby wrócić do domu przed godziną policyjną.Znowu świeci mi latarką w oczy.Zasłaniam je ręką,jednocześnie mrużąc powieki przed oślepiającym blaskiem.Pewnie nie chcesz mieć kłopotów.Mówi to lekkim tonem, lecz przez chwilę wydaje mi się, żew jego słowach pobrzmiewa coś groznego, jakaś nuta gniewuczy agresji.Stwierdzam, że chyba popadam w paranoję.Wkońcu wszystko, co robią porządkowi, jest dla naszej ochrony,dla naszego dobra.Otoczona przez nich ze wszystkich stron, przez dłuższąchwilę czuję się przytłoczona masą szorstkich ramion ibawełnianych kurtek, dziwnym zapachem wody kolońskiej ipotu.Krótkofalówki na przemian wyrzucają z siebie strumieniesłów i milkną.Dochodzą mnie strzępy komunikatów: MarketStreet, chłopak i dziewczyna, prawdopodobnie zarażeni,nielegalna muzyka przy Saint Lawrence, ktoś chyba tańczy..Mijają mnie, przepychając się łokciami, aż wreszcie zostajęsama na ulicy i kroki patrolu nikną w oddali.Czekam chwilę, ażsama na ulicy i kroki patrolu nikną w oddali.Czekam chwilę, aższum rozmów radiowych i ciężkie dudnienie butów po chodnikuzupełnie zamilkną.Kiedy wsiadam na rower, ogarnia mnie to samo uczucielekkości, to samo poczucie szczęścia i wolności.Aż trudno miuwierzyć, że tak łatwo było się wydostać z domu.Nigdy niepodejrzewałam, że mogłabym okłamać ciotkę nie, poprawka,nigdy nie podejrzewałam, że w ogóle mogę skłamać i gdypomyślę, jak niewiele brakowało, bym wylądowała nawielogodzinnym przesłuchaniu, mam ochotę podskoczyć itriumfalnie wyrzucić pięść w górę.Dzisiaj cały świat mi sprzyja.Jeszcze tylko kilka minut, a będę w Back Cove.Moje serceodzyskuje normalny rytm, kiedy pomyślę o tym, że zaraz będęsię ślizgać po trawiastym zboczu i ujrzę Aleksa w otoczeniuostatnich, oślepiających promieni słońca i gdy myślę o tymjednym słowie, które wyszeptał mi do ucha: szary.Skręcam w Baxter Boulevard, ostatnią prostą wiodącą doBack Cove.I nagle zatrzymuję się.Domy pozostały w tyle,ustępując miejsca rozklekotanym szopom, z rzadka rozsianympo obu stronach popękanej i wyjeżdżonej drogi.Zazabudowaniami krótki pas wysokiej, zarośniętej trawy biegnie wstronę zatoki.Woda wygląda jak ogromne lustro mieniące sięzłotem i różem bijącymi z nieba.W tej jednej chwili słońce,tworzące nad horyzontem wielki złoty łuk, wyrzuca z siebieostatnie migoczące promienie, które rozjaśniają ciemne lustrowody, zamieniając wszystko na ułamek sekundy w biel, a potemtonie, zasysając za sobą róż, czerwień i fiolet, a niebo w jednejchwili pozbywa się koloru, zasnuwając się ciemnością.chwili pozbywa się koloru, zasnuwając się ciemnością.Alex miał rację.To było niesamowite.Jeden znajpiękniejszych widoków, jakie widziałam w życiu.Przez chwilę nie jestem w stanie się poruszyć, stoję więctylko, oddychając ciężko, wbijając wzrok przed siebie.A wtedydo mojego serca zakrada się paraliżujący strach.Przyjechałamza pózno.Porządkowi musieli podać złą godzinę.Już jest powpół do dziewiątej.Nawet jeśli Alex postanowił zaczekać namnie gdzieś na plaży, nie mam szans go znalezć i wrócić dodomu przed godziną policyjną.Oczy zaczynają mnie piec, świat wokół rozmazuje się,kolory i kształty zlewają się w jedno.Przez sekundę wydaje misię, że chyba płaczę, co wprawia mnie w takie przerażenie, żezapominam o wszystkim o swoim rozczarowaniu i frustracji, oAleksie stojącym na plaży, o jego włosach koloru lśniącej miedziskąpanych w blasku ostatnich promieni słońca.Nie pamiętam,kiedy ostatnio płakałam.Wiem tylko, że było to wiele lat temu.Ocieram oczy wierzchem dłoni i wzrok znowu mi się wyostrza.To tylko pot uświadamiam sobie z ulgą.Pot z czoła spływa mido oczu.Mimo to mdlące, ołowiane uczucie w żołądku nieustępuje.Stoję tak kilka minut, wsparta na siodełku, ściskającmocno kierownicę i czekając, aż się nieco uspokoję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]