[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Samochody wjeżdżały w kałuże wody i wbłoto, a potem na suchym miejscu pozostawiały ślady opon. Hm chrząknęła Monika może i macie rację.Ta kobieta zresztą zachowywała siębardzo podejrzanie.Czego się bała? I czy rzeczywiście chcecie tu powrócić dopiero jutro? Nie, miła panienko powiedział Wielki Bóbr. Gdy wychodziliśmy z domuMakulskiego, słyszałem wyraznie rżenie koni w stajni.Makulski nigdzie nie wyjechał.Jest wdomu.Ukrywa się przed nami. Wielki Bóbr się myli pokręciłem głową. Makulski nie ukrywa się przed nami,ale znajduje się w rękach Niewidzialnych albo Batury.Oni są w domu.Więżą Makulskiego idlatego ta kobieta tak bardzo chciała, żebyśmy odjechali.Oni jej zagrozili, że jeśli zdradzi przednami ich obecność, rozprawią się z jej mężem.Czy nie wyczuliście, z jaką nadzieją zapytała, czynie jesteśmy z milicji? Bo milicji prawdopodobnie zdradziłaby swoją sytuację, ale nam nie ufała.Dlatego zdecydowałem opuścić jej dom.Nie chcę ich narażać na niebezpieczeństwo. Ale chyba nie pozostawimy Makulskich w rękach bandziorów? zauważyła Monika. Oczywiście, że nie przytaknąłem i raptem skręciłem wehikułem w taki sposób, żestanął on w poprzek leśnej drogi, prowadzącej do szosy.Las w tym miejscu rósł gęsto i nie byłomowy, aby przejechać między drzewami, a wehikuł tarasował drogę.Od tej chwili nikt nie mógłani podjechać samochodem do zagrody Makulskiego, ani jej opuścić. A jeśli istnieje jeszcze inna droga? zatroskał się Wielki Bóbr. Nie widziałem innej drogi powiedziałem a poza tym musimy zaryzykować.Monika popatrzyła na mnie ze szczerym zdumieniem. Chyba nie zamierza pan, szefie, walczyć z bandytami? Jeśli jest tak jak panprzypuszcza i w domu Makulskiego urzędują bandyci, to powinniśmy chyba zawiadomić milicję.Winnetou przecząco pokręcił głową: Biała skwaw, która zmienia skalpy, chyba nie sądzi, że bandyci będą tu czekać, ażprzyjedziemy z milicją.Musielibyśmy najpierw wrócić do Ukty, a w tym czasie bandyci stąduciekną.I to prawdopodobnie z łupem.Ze zbiorami doktora Gottlieba.To mówiąc Winnetou wyjął z pokrowca swoją strzelbę i stanął obok wehikułu. Panno Moniko zacząłem spokojnie wyjaśniać sytuację milicjanci to ludziebardzo poważni.Nie będą się bawić z bandytami, prowadzić uprzejmych rozmów, tylko otoczązabudowania Makulskiego i każą bandytom opuścić dom.Potem zabiorą ich do aresztu.Niestety,nie wiemy, kim są bandyci.Może to Batura, a może Niewidzialni.Inaczej zachowują się ludzie,gdy grozi im areszt, a potem sąd i więzienie, a inaczej, gdy będą mieli do czynienia z nami.Możegdy odetniemy im drogę ucieczki, skłonni będą do pertraktacji? Aresztowanie Niewidzialnychnic nam nie da.To pionki, które nawet nie wiedzą, kto nimi dowodzi.Mnie zależy na tym, abydotrzeć do ich szefa, czy też.szefowej powiedziałem spoglądając na Monikę.A ona aż w ręce klasnęła, tak była zdumiona. Albo jest niewinna, albo to najznakomitszy talent aktorski pomyślałem. Przypuszcza pan, szefie, że Niewidzialnymi rządzi kobieta? Właśnie tak przypuszczam skinąłem głową.W tym momencie drogą leśną od strony szosy nadjechał czarny mercedes pani Herbst izatrzymał się, bo stojący w poprzek wehikuł uniemożliwiał dalszą jazdę. Dzień dobry! Co za miłe spotkanie powitałem panią Herbst z radosnymuśmiechem. Umówiliśmy się, że będziemy szanować własne metody pracy i każde z nas ruszyinnym tropem.A tymczasem znalezliśmy się w tym samym miejscu.A może śpieszy się pani naspotkanie z przyjaciółmi, którzy znajdują się w zagrodzie Makulskiego?Pani Herbst zacisnęła usta, wyraznie poirytowana moim żartobliwym tonem. Nie wiem, o czym pan mówi, panie Tomaszu odparła. Otrzymałam informację,że Kurt Piontek przyjaznił się z człowiekiem nazwiskiem Makulski, który ma tutaj swojegospodarstwo.Chciałam porozmawiać z tym człowiekiem. W jakim języku? zapytałem. Przecież pani nie zna polskiego. Sądzę, że on umie po niemiecku, skoro przyjaznił się z Piontkiem. To wcale nie jest aż takie pewne wzruszyłem ramionami. Piontekprawdopodobnie znał język polski, skoro miał żonę Polkę, przez wiele lat mieszkał na tychziemiach.Zresztą on nie żyje. Kto? Makulski
[ Pobierz całość w formacie PDF ]