[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kawaler de Sillery, jego pierwszy koniuszy, brat Puy-sieulxa i biskupa Soissons, wyjechał z nim razem; przed samym 258wyjazdem ożenił się z panną Bigot, bardzo bogatą i inteli-gentną, z którą żył już od bardzo dawna.Książę Conti spotkał dziewięć dużych okrętów nieprzyjaciel-skich czekających na niego przy ujściu Mozy.Silny wiatr prze-szkodził im go dopędzić, choć robiły wszystko, by to uczynić.Tymczasem król dostawał od księdza de Polignac wieści corazbardziej pomyślne o zjezdzie szlachty w Warszawie.Ambasadorten oczekiwał przyjazdu księcia z jak największą ufnością.Czterdzieści pięć dni pozostawał bez żadnej wiadomości odnas królowa polska usunęła się do Gdańska, zamieszkałau naczelnika poczty, przejmowała całą korespondencję i w koń-cu, aby go wykpić, posłała księdzu wszystkie puste koperty.Książę przejechał Sund bez przeszkód, gdyż król duński pra-gnął zachować neutralność.15 [września] stał z królową w oknachpałacu kronenburskiego, aby widzieć przejazd.Bart, widząc, żepałac nie oddaje salutu, wahał się, czy dać salwę, w końcujednak kazał dać ze wszystkich armat, na co pałac odpowiedziałwszystkimi swymi działami ze względu na księcia, ten zaś po-lecił raz jeszcze strzelić.17 [września] był już w porcie kopen-haskim, gdzie witał go hrabia Guldenlew, który był parokrotniewe Francji, oraz inni panowie.Przedstawił ich Bonrepaus,ambasador francuski w Danii.Tymczasem elektor saski nie tracił czasu.Prymas napisał doniego błagając, by uszanował wolność Polaków i wycofał sięz granic kraju, skoro książę Conti wybrany został królem zgod-nie ze wszystkimi prawami.Zjazd szlachty w Warszawie usta-nowił straż przy zwłokach króla nieboszczyka, aby go nie po-rwano i nie zawieziono do Krakowa, gdzie zwyczaj każe grzebaćzmarłego króla i koronować następcę podczas jednej i tej samejceremonii.Elektor sądził, że wszystko zależy od siły i szybkościdziałania.W jednym z zamków królewskich pod Krakowemprzyjął pokłon od przywódców swego stronnictwa, którzy ode-brali od niego przysięgę na pacta conventa, przywiedli go na za-mek krakowski, gdzie też zamieszkał.Na zamku tym przecho-wywane są insygnia królewskie oraz korona.Zawładnięto nimipo wyłamaniu drzwi do skarbca, gdzie były zamknięte.Na-stępnie wystawiono katafalk w katedrze, jakby zMarly król byłna nim, odprawiono egzekwie i biskup kujawski w otoczeniuparu innych, wobec przywódców i tłumu stronników, koronował 259elektora.Prymas wystosował manifest przeciw złamaniu prawjego i królestwa przez biskupa kujawskiego i stronnictwo saskie,a jednocześnie słał uniwersały na sejmiki w celu wyboru posłówna sejm, który by rozstrzygnął sprawę podwójnej elekcji.Natychmiast potem, to jest 25 września, przybił książę Contido portu gdańskiego, gdzie powitał go ksiądz de Chateauneuf,który na niego czekał.Miasto opowiedziało się po stronie saskiej,nikt go nie witał z mieszczan, a z Polaków tylko nieliczni, i tomało znaczni, przyszli na pokład.Pozostał na statku czekającna poselstwo, które mu obiecywano, pod wodzą księcia Lubo-mirskiego106, oraz na wojska, które miał przyprowadzić książęSapieha.Tymczasem gdańszczanie odmówili żywności naszymfregatom i żądali opuszczenia portu.Nareszcie przybyło posel-stwo z biskupem płockim na czele i złożyło pokłon księciu Contina fregacie.Lubomirski był przy części wojsk koronnych, którestały po stronie księcia Conti.Wielu Polaków przybyło go po-witać, między innymi Przyjemski, podczaszy koronny, jegogorący zwolennik.107 Biskup płocki wydał wielką ucztę na cześćksięcia koło klasztoru oliwskiego, z udziałem wszystkich coznaczniejszych Polaków.108 Pili na cześć swego króla, on zaśnie przyjął jeszcze tego tytułu i wzniósł toast za wolnośćRzeczypospolitej.Pewien szlachcic gaskoński ze świty księciaMarege, którego dowcipy i docinki pokłóciły ze wszystkimi,ledwie wstawszy z ciężkiej choroby wyjechał ze swym panem.Był na uczcie, gdzie pito szczerze po polsku.Zmuszano go,choć bronił się, jak mógł.Książę przyszedł mu z pomocą tłu-macząc, że jest chory, ale Polacy, którzy, chcąc, by ich zrozu-miano, mówili wszyscy po łacinie, i to kiepska łaciną, nie uznalicałkiem tego usprawiedliwienia i zakrzyknęli wściekle: Bibatet moriatur!"* Marege, bardzo dowcipny, ale też choleryk, niemógł się uspokoić, jeszcze gdy to opowiadał po powrocie, i wy-woływał mnóstwo śmiechu tą przygodą.Tymczasem listy obu naszych księży pozwalały wszystkiegosię spodziewać, a listy księcia Conti wszystkiego się obawiać.Pisał, że dziesięć milionów nie wystarczyłoby mu, by wywiązaćsię z obietnic poczynionych przez księdza de Polignac.Ksiądzliczył na nie, a ci, których zdobył tym sposobem, pragnęli ujrzeć* Niech pije i umiera! 260rzeczy konkretne, nim konkretnie działać zaczną.To właśniezatrzymało w miejscu księcia Sapiehę i armię litewską, któramiała przyłączyć się do księcia Conti pozostającego wciąż napokładzie fregaty w porcie i zdecydowanego nie wkraczać naląd, póki nie ujrzy wojska na brzegu, gotowego go poprzeć.Zamiast wojska, które nie uczyniło ani kroku w jego stronę,widział tylko tłum chciwych Polaków, naciskających go, byspełnił obietnice księdza de Polignac.Chęć sukcesu w wielkiejsprawie, po której spodziewał się kardynalskiej purpury, ośle-piła księdza i kazała zaciągnąć zobowiązania niemożliwe do speł-nienia.Sam we wszystkim omamiony, wprowadził następnie wbłąd króla i księcia Conti
[ Pobierz całość w formacie PDF ]