[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.OTELLOGłos Kasja, Jago dotrzymuje słowa.RODRYGOBiada mi! o, ja nędzny!OTELLOW rzeczy samej.KASJONa pomoc! Hej! kto żyw! światła! felczera!339OTELLOTo on.O, walny, poczciwy Jagonie,Coś tak wziął żywo krzywdę przyjaciela,Ty mnie pouczasz. Pupko ubóstwiana!Twój ulubieniec legł trupem i twojaBije godzina.Idę, wszetecznico!Już mnie nie złudzisz swymi ponętami;Splamione łoże sprośna krew twa splami.Wychodzi.L o d o w i k o i G r a c j a n o ukazują sięw pewnej odległości.KASJOCóż to? Czy nie ma ani straży, ani%7ływego ducha? Mordercy! Mordercy!GRACJANOJakieś nieszczęście się stało; te krzykiTragiczny jakiś wskazują wypadek.KASJONa pomoc!LODOWIKOSłyszysz?RODRYGOO nędznik przeklęty!LODOWIKODwóch czy trzech jęczy.Noc ta jest złowroga.Może to jaka zasadzka, czekajmy,Póki kto więcej nie przyjdzie na pomoc.RODRYGONikt nie nadchodzi, na śmierć mnie krew ujdzie.LODOWIKOSłuchaj!J a g o na wpół rozebrany wchodzi ze światłem i gołą szpadą.GRACJANOKtoś tu w koszuli zdąża, z światłem w rękuI bronią.JAGOKto tu? Skąd ten zgiełk? Kto krzyczał?340LODOWIKONie wiemy.JAGOCzyście krzyku nie słyszeli?KASJOTu, tu! dlaboga, ratuj!JAGOCo się stało?GRACJANOZda mi się, że to chorąży Otella.LODOWIKOTak, to on, pełen to dzielności człowiek.JAGOKtoście wy, co tak żałośnie krzyczycie?KASJOJagonie! łotry przebiły mnie, ratuj!Sprowadz mi pomoc!JAGOTo ty, namiestniku?Dlaboga! Jakież łotry to zrobiły?KASJOJeden z nich, zda mi się, leży tu wpodleI ujść nie może.JAGOO nikczemne łotry!do L o d o w i k a i G r a c j a n aCo wy za jedni? Pójdzcie tu na pomoc.RODRYGORatujcie mnie!KASJOTo jeden z nich.JAGOHa, łotrze!Zbóju pokątny!341Przebija R o d r y g a.RODRYGOPrzeklęty Jagonie!Nieludzki psie! och! och!JAGOZabijać w mroku!Gdzie się podziała reszta tych hultajów?Jak też w tym mieście pusto! Hej! na pomoc! Kto wy? jesteścież zli czy dobrzy?LODOWIKOPisz nasTak, jak nas widzisz.JAGOSinior Lodowiko?LODOWIKOTen sam.JAGOPrzepraszam was, Kasjo tu leży,Ciężko raniony przez hultajów.GRACJANOKasjo?JAGOJakże się czujesz, kolego? Gdzie rana?KASJONa wpół przecięte mam udo.JAGOBroń Chryste!Zwiećcie, panowie, zwiążę je koszulą.Wchodzi B i a n k a.BIANKACo to jest? Kto tak krzyczał?JAGOKto tak krzyczał?BIANKAO drogi Kasjo! mój najmilszy Kasjo!O Kasjo! Kasjo! Kasjo!342JAGOO łajdaczko!Powiedz mi, Kasjo, czy się nie domyślasz,Kto są ci, co ci tak się przysłużyli?KASJONie.GRACJANO%7łal mi, panie, że cię w tak żałosnymStanie zastaję; szukałem cię wszędzie.JAGODaj no podwiązkę.Tak.%7łeby kto kazałPrzynieść lektykę, abyśmy go mogliSpokojnie przenieść.BIANKAMdleje.Kasjo! Kasjo!JAGOPanowie, mam tę nimfę w podejrzeniuO uczestnictwo w tej zbójeckiej sprawce.Kochany Kasjo, bądz chwilkę cierpliwy.Pozwólcie światła, panowie; ciekawym,Czy znamy tego ptaszka, czy nie znamy.Co widzę! mójże to ziomek, przyjaciel,Rodrygo? nie! o tak! nieba! Rodrygo.GRACJANORodrygo? Ten z Wenecji?JAGOTen sam właśnie.Czyś go znał waćpan?GRACJANOCzym go znał? O, znałem!JAGOSinior Gracjano? Wybaczcie mi, proszę,Krwawe to zajście niech usprawiedliwiMoją niegrzeczność.GRACJANOMiło mi cię widzieć,Panie chorąży.343JAGOJakże ci jest, Kasjo?Lektyki! prędzej! Czy poszedł kto po nią?GRACJANORodrygo!JAGOOn to, on.Wnoszą lektykę.Lektyka, przecie!Nieście go, dobrzy ludzie, jak najwolniej,Ja po felczera skoczę.do B i a n k iOszczędz sobiePracy waćpanna.do K a s j aKasjo, ten nieszczęsny,Co tutaj leży, był mym przyjacielem,Jakież z nim miałeś nieporozumienie?KASJO%7ładnego w świecie; nie znałem go nawet.JAGO do B i a n k iO, jakżeś zbladła!do lektykarzyNieście go do domu!Wynoszą K a s j a i R o d r y g a.J a g o do L o d o w i k a i G r a c j a n a.Zostańcie chwilę, szanowni panowie.Cóż to waćpannie, żeś tak zbladła? Patrzcie:Czy uważacie, jak jej wzrok zobłędniał?W tym wzroku można wiele się doczytać.Tylko się dobrze przyjrzyjcie, panowie.Nieprawdaż? Wina musi się odezwać,Chociażby język odmawiał posługi.Wchodzi E m i l i a.EMILIACo się tu stało, mężu? co się stało?344JAGOKasjo w ciemności napadnięty zostałPrzez Roderyga i jego wspólników,Którzy uciekli.Rodrygo nie żyje,A Kasjo bliski śmierci.EMILIAWielki Boże!Biedny młodzieniec! poczciwy nasz Kasjo!JAGOTakie to skutki rozwiązłości.Spytaj,Proszę cię, Kasjo gdzie dzisiaj wieczerzał?do B i a n k iCóż to? drżysz aśćka?BIANKAWieczerzał dziś u mnie,Ale dlatego drżeć nie mam przyczyny.JAGOU ciebie? Pójdziesz ze mną, mościa panno.EMILIAFuj, bezwstydnico!BIANKAJa nie bezwstydnica;Jam równie pełna sromu jak waćpani,Co mnie znieważasz.EMILIAJak ja? O bezczelna!JAGOIdzmy, łaskawi panowie, zobaczyć,Jak będą rany Kasja opatrzone.Pójdz aśćka, wnet nam zaśpiewasz inaczej.A ty, Emilio, spiesz do cytadeliDonieść naszemu państwu, co się stało.Idziem, panowie?do siebieTa noc ma rozstrzygnąćMój los: ze szczętem zwalić mnie lub dzwignąć.Wychodzi.345SCENA DRUGASypialnia.D e s d e m o n a w łóżku śpiąca.Zwieca się pali.O t e l l o wchodzi.OTELLOOto przyczyna, to przyczyna duszo!Nie chciejcie, proszę, abym ją wyjawił,O czyste gwiazdy! Oto jest przyczyna.Ale ja krwi jej nie przeleję; szkoda,Szkoda byłoby zrysować żelazemTę skórę bielszą od śniegu i gładkąJak pomnikowy alabaster.Musi jednakże umrzeć, bo tak samoZwiodłaby innych jeszcze.Zgaszę światło,A potem zgaszę światło; skoro zgaszęCiebie, mój służko świecący w pomroku,Aatwo cię będę mógł znów rozpłomienić,Gdy mi żal będzie; ale raz zgasiwszyTwoje żywotne światło, o! ty cudnieMisterny wzorze wytwornej natury,Gdzież znajdę iskrę prometeuszową,Co by to światło roztliła na nowo?Gdy raz twą różę zerwę, już jej życiaWrócić nie zdołam; musi, musi zwiędnąć,Niechże się jeszcze jej wonią nacieszę,Póki jest na pniu.całuje jąO słodki oddechu!Ty byś nieledwie z rąk sprawiedliwościMógł miecz wytrącić.Jeszcze, jeszcze jedenBędzieszli taką, jak jesteś, po śmierci,Którą ci zadam, to cię kochać będęNawet po śmierci.Jeszcze tylko jeden,Ostatni, nigdy słodszy pocałunekNie był zgubniejszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]