[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mamo, mogłabyś kazać temu psu zejść z kanapy?- Raphael nie wyrządzi żadnej szkody! - zapewnia mama z lekką urazą.Puszcza Agnes, która biegniew podskokach, żeby dołączyć do Raphaela i tego drugiego, jakkolwiek się wabi.I teraz trzy whippety baraszkują rozkosznie na ulubionej sofie Erica.Lepiej, żeby nie włączał wnajbliższym czasie kamery.- Masz może dietetyczną colę? - W drzwiach pojawia się Amy z rękami w kieszeniach.- Tak, w kuchni - odpowiadam z roztargnieniem, wyciągając gwałtownie ręce.- Hej, psy! Złazić zkanapy!Wszystkie trzy mnie ignorują.- Chodzcie do mnie, maleńkie! - Mama wyjmuje jakieś ciasta dla psów z kieszeni swetra i psymagicznym sposobem przestają gryzć obicie.Jeden przysiada u jej stóp, a dwa po-165zostałe łaszą się do niej, opierając pyski na jej wyblakłej spódnicy we wzorki.- No już - mówi mama.-1 nic złego się nie stało.Spoglądam na sfatygowaną poduszkę, którą Raphaelwłaśnie upuścił.Szkoda nawet mówić cokolwiek na ten temat.- Nie ma dietetycznej coli. Amy wyłania się z kuchni, odwijając z papierka lizaka Chupa Chups.Jejnogi wydają się nieskończenie długie w białych obcisłych dżinsach, wetkniętych w botki.- A jestsprite?- Może być.- Patrzę na nią, bo nagle coś mnie tknęło.-Nie powinnaś być w szkole?- Nie.- Amy wsadza do ust lizaka, wyzywająco wzruszając ramionami.- Dlaczego? - Spoglądam najpierw na nią, potem na mamę, momentalnie wyczuwając napięcie.%7ładna z nich nie odpowiada.Mama dokładnie poprawia aksamitną opaskę na włosach, jakby ułożeniejej odpowiednio było dla niej absolutnym priorytetem.Ma nieobecne spojrzenie.- Amy ma pewne problemy - odpowiada w końcu.-Prawda, Raphael?- Zawieszono mnie.- Moja siostra podchodzi do krzesła, siada na nim i opiera nogi na stoliku dokawy.- Zawieszono? Dlaczego?Cisza.Mama jakby mnie nie słyszała.- Mamo, jak to się stało?- Obawiam się, że Amy wróciła do swoich dawnych sztuczek - odpowiada mama, lekko krzywiącusta.- Dawnych sztuczek?Jedynymi sztuczkami Amy, jakie pamiętam, były sztuczki karciane, bo kiedyś dostała na BożeNarodzenie talię magicznych kart.Widzę ją w różowej kraciastej piżamce i kapciach króliczkach, jaksiedzi przed kominkiem i prosi, żeby wyciągnąć kartę, a my wszyscy udajemy, że nie widzimy tejdrugiej, którą ukryła w rękawie.174Ogarnia mnie żal.Amy była takim słodkim dzieckiem.- Co zrobiłaś, Amy?- Nic takiego! Och, trochę poniosły ich nerwy.- Amy wyjmuje z ust lizaka i wzdycha zdemonstracyjną wyrozumiałością.- Tylko przyprowadziłam tę wróżkę do szkoły.- Wróżkę?- Och.- Amy patrzy mi w oczy z uśmieszkiem.- Tę kobietę, którą poznałam w klubie.Nie wiem, czyrzeczywiście jest medium i ma zdolności parapsychiczne, ale wszyscy nam uwierzyli.Zgarnęłam podziesiątaku od dziewczyn, a ona powiedziała każdej z nich, że jutro pozna swojego chłopaka.Wszystkie były uszczęśliwione.Ale któryś z nauczycieli się połapał.- Po dziesiątaku? - Patrzę na nią z niedowierzaniem.-Nic dziwnego, że wpadłaś w kłopoty!- To moje ostatnie upomnienie - rzuca dumnie.- Ale dlaczego? Amy, co jeszcze zrobiłaś?- Och, nie tak wiele! Tylko.w wakacje zebrałam pieniądze dla nauczycielki od matmy, pani Winters,która leżała w szpitalu.- Amy wzrusza ramionami.- Powiedziałam, że jest bliska końca, i wszyscyzrobili zrzutę.Zebrałam ponad pięćset funciaków.- Parska śmiechem.- Ale numer!- Kochanie, to wyłudzanie pieniędzy poprzez oszustwo.-Mama jedną ręką bawi się bursztynowymnaszyjnikiem, a drugą głaszcze psa.- Pani Winters była bardzo zmartwiona.- Dałam jej czekoladki, no nie? - odcina się Amy bez żadnej skruchy.- A w ogóle to wcale niekłamałam.Podczas liposukcji można umrzeć.Próbuję coś powiedzieć, ale jestem zbyt wstrząśnięta.Jak to się stało, że moja mała, bystra, niewinnasiostrzyczka zmieniła się w.kogoś takiego?- Potrzebuję jakiegoś balsamu do ust - mówi Amy, zdejmując nogi ze stolika.- Mogę sobie wziąć ztwojej toaletki?- Uhm, jasne.- Gdy tylko wychodzi z pokoju, zwracam167się do mamy: - Co się dzieje? Od jak dawna Amy ma tego rodzaju kłopoty?- Och.od kilku lat.- Mama nie patrzy na mnie, tylko na psa, który siedzi u jej stóp.- To naprawdędobra, kochana dziewczyna, prawda, Agnes? - mówi.- Tylko zeszła na manowce.Kilka starszychdziewcząt namówiło ją do kradzieży, to naprawdę nie była jej wina.- Kradzieży? - powtarzam z przerażeniem.- Uhm.- Mama robi zbolałą minę.- To było niefortunne zdarzenie.Wzięła kurtkę innej uczennicy iprzyszyła z tyłu tasiemkę ze swoim nazwiskiem.Ale potem naprawdę okazała żal.- Ale.dlaczego?- Kochanie, tego nikt nie wie.Bardzo przeżyła śmierć ojca i od tego czasu zaczęły się kłopoty.Nie wiem, jak zareagować.Może nastolatki, które tracą ojca, schodzą czasami na złą drogę.- Ale, ale! Mam coś dla ciebie, Lexi.- Mama wsuwa rękę do płóciennej torby i wyjmuje DVD wzwykłym plastikowym pudełku.- To ostatnie słowa twojego ojca.Przed operacją nagrał pożegnanie,tak na wszelki wypadek.Zostało odtworzone na pogrzebie.Jeśli nie pamiętasz, chyba powinnaś jezobaczyć.- Podaje mi płytę w dwóch palcach, wskazującym i kciuku, jakby była skażona.Biorę DVD i patrzę na nie.Ostatnia wiadomość od taty.Wciąż nie mogę uwierzyć, że nie żyje odtrzech lat.- To będzie tak, jakbym znowu go zobaczyła.- Obracam płytę w dłoniach.- Jakie to dziwne, żezostawił nagranie.- Uhm.Tak.- Mama znowu ma tę swoją niespokojną minę.- Wiesz, jaki był ojciec.Zawsze chciałznajdować się w centrum uwagi.- Mamo! Chyba na własnym pogrzebie można być w centrum wydarzeń.Mama po raz kolejny sprawia wrażenie, że nie słyszy.To jej zwykłe zagranie, gdy ktoś zaczynamówić o czymś, czego176ona nie chce słuchać.Rozmowa wówczas zamiera i mama zmienia temat.Oczywiście, po chwili unosigłowę i mówi:- Możesz pomóc Amy, kochanie.Miałaś załatwić jej staż u siebie w pracy.- Staż? - Marszczę czoło z powątpiewaniem.- Mamo, nie wiem, czy to najlepszy pomysł.Moja sytuacja w pracy jest wystarczająco skomplikowana i bez Amy kręcącej się w pobliżu.- Tylko na tydzień albo dwa.Mówiłaś, że rozmawiałaś, z kim trzeba, i wszystko jest uzgodnione.- Może i tak - przerywam jej pospiesznie.- Ale teraz sytuacja wygląda inaczej.Jeszcze nawet niewróciłam do pracy, muszę poznać ją na nowo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]