[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Widzę, że pan się też na tym zna. O tyle, o ile rzekł Michał i nie chcąc się całkowicie wypierać swoich zainteresowań dodałwymijająco interesują mnie tylko niektóre monety. Nasi wspólni znajomi mówili mi, że zbiera pan wyłącznie stare polskie monety.Czy tak?Michał nie odpowiedział wprost.Zapytał: A pan? Czy też interesują pana stare polskie monety?Czuł przy tym, że tamten zaczyna grę, ma jakiś plan, który konsekwentnie realizuje, ale nie mógłdomyślić się, do jakiego celu zmierza. Nie wolno, przeciągając słowa, odpowiedział Argentyńczyk. Mnie zupełnie nieinteresują polskie monety.Ale mam kilka bardzo ciekawych egzemplarzy.Nie są mi potrzebne.Chętnie bym je wymienił.Między innymi talar Zygmunta Augusta, szesnasty wiek, rarytas.Podobnywidział pan u naszego znajomego, bardzo się panu podobał.Mój jest wcześniejszy i jeszcze rzadszy.Już drugi raz powoływał się na wspólnego znajomego.Michał postanowił powtórzyć tę rozmowęDenisowi.Monolog Argentyńczyka na temat monet polskich wydawał się coraz bardziej podejrzany.Michał nie podtrzymywał rozmowy, ale Argentyńczyk nie zrażony ciągnął dalej: Cieszę się, że znalezliśmy jeszcze jedno wspólne hobby.Nie uważa pan? To rzadki zbiegokoliczności.Ilekroć dotkniemy jakiegoś tematu, okazuje się, że zajmuje nas obu.Opuścili już cmentarz i schodzili w dół lekko pochyloną uliczką.Michał walczył z sobą.Z jednejstrony chciał szybko pożegnać niemiłego towarzysza, który zepsuł mu popołudnie, z drugiej zaś dawała znać o sobie pokusa: a nuż uda mu się coś bliższego dowiedzieć na temat badań, o którychArgentyńczyk wspominał w czasie ich pierwszego spotkania.Spróbował wyjaśnić sytuację niecookrężną drogą. Jestem trochę zmęczony.Chyba pożegnam pana? Mam wóz tu niedaleko, właśnie miałem zamiar zaproponować panu. O nie, dziękuję bardzo, nie skorzystam.Miałem właśnie zamiar wstąpić na kawę, pozwolipan, że się pożegnam. Z największą przyjemnością będę panu towarzyszył Argentyńczyk nie miał zamiaru odejść.A więc wygrałem pomyślał Michał.Zależy mu na mnie, nie chce zrezygnować z rozmowy. Skoro pan też ma chęć na kawę, to chodzmy powiedział głośno.Zaledwie weszli do małej kawiarenki i rozejrzeli się w półmroku, Argentyńczyk uśmiechnął się iskinął głową w stronę stolika, stojącego w głębi sali: Widzi pan, kto siedzi tam w rogu na lewo? Mamy szczęście! Nasza urocza znajoma.I wtedy Michał zobaczył siedzącą nad porcją lodów śliczną Genevieve, sekretarkę dyrektoraDubeaulieu. Nie ma pan nic przeciwko temu, że przysiądziemy się do niej? zapytał Michała. Czy to wypada? Może panna Molle czeka na kogoś? Na pewno nam nie odmówi swego towarzystwa rzucił Argentyńczyk i przedsiębiorczoruszył w kierunku stolika, przy którym siedziała Genevieve.Dziewczyna z widocznym zadowoleniem przyjęła ich towarzystwo i wkrótce siedzieli we trójkę,pijąc mrożoną kawą ze śmietanką i nadal gawędząc o numizmatach.W pewnej chwili Argentyńczyksięgnął do kieszeni, wyjął małe, płaskie pudełeczko, otworzył je i podsunął Michałowi. Podoba się panu?Michał nie mógł ukryć zainteresowania. Można obejrzeć? zapytał, wyciągając jednocześnie rękę. Ależ proszę! W tym celu pokazuję panu. Talar Zygmunta Augusta! To ten, o którym pan mówił przed chwilą? Tak.Ten właśnie.Oryginał, zapewniam pana.%7ładen falsyfikat.Mam nawet orzeczeniespecjalistów.Michał trzymał monetę dwoma palcami i oglądał ją z obu stron.Nie chciał wyjmować lupy, którąmiał przy sobie, lecz i bez niej widział charakterystyczną rysę na jednej stronie talara.Nie miałwątpliwości.Ten egzemplarz widział już kilka lat temu w Warszawie w prywatnej kolekcji pewnegostarego zbieracza.Nie stać go było oczywiście na taki zakup, ale chciał namówić znajomegohistoryka sztuki, aby nabył ten cenny okaz dla Muzeum Narodowego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]